Magazyn koscian.net
2003-09-30 14:32:50Absolwenci
Blisko 650 absolwentów kościańskiego Liceum Ogólnokształcącego im. Oskara Kolberga uczestniczyło w zjeździe zorganizowanym przez Stowarzyszenie Absolwentów Gimnazjum i Liceum z okazji 80-lecia pierwszej matury.
Absolwenci zjechali z różnych stron Polski i świata. Przyjechali naukowcy, urzędnicy państwowi i samorządowi, rektorzy, dziekani i profesorowie wyższych uczelni, starostowie i burmistrzowie, dyplomaci, artyści, sportowcy i przedsiębiorcy. Przyjechali, by odwiedzić swoją szkołę i spotkać się z kolegami ze szkolnej ławy.
Jubileuszowe uroczystości rozpoczęła msza św. Z kościoła farnego korowód przeszedł na rynek, gdzie pod tablicą pomordowanych złożono wiązankę kwiatów. Stamtąd przemaszerowano do liceum, gdzie odbyła się część oficjalna. Napis, będący hasłem przewodnim sobotniego jubileuszu głosił: istota wspomnień polega na tym, że nic nie przemija. Honory gospodarzy spotkania czynili: absolwentka i dyrektor I LO Czesława Albińska oraz burmistrz Kościana Jerzy Bartkowiak. Gościem specjalnym zjazdu był Stanisław Chojecki, syn Leona Chojeckiego, drugiego dyrektora kościańskiego LO.
- Wasza obecność, drodzy absolwenci, jest dowodem ścisłych więzów i sympatii do szkoły - powiedziała dyrektor Albińska witając gości. - Każdy z nas pamięta dojrzewające kasztany, ciepło majowych dni i zegar odmierzający czas. Za tydzień, jutro, za godzinę, już... matura. Podobnie było 80 lat temu, kiedy to w murach naszej szkoły, w 1923 r. miał miejsce pierwszy egzamin maturalny. Wśród ówczesnych 11 maturzystów był wieloletni nauczyciel geografii Bolesław Igłowicz. Dziś mamy okazję zaprezentować współczesne oblicze liceum, które jako jedno z pierwszych stało się szkołą samorządową. Życzę wam, byście miło spędzili u nas czas, odnowili dawne przyjaźnie, przywołali zapomniane obrazy i znowu poczuli się uczniami tej szkoły.
- Mija 10 lat od ostatniego naszego zjazdu. Nasze stowarzyszenie od dziesięciu lat wspomaga działania szkoły, kultywuje jej tradycje, pamięta o profesorach i absolwentach - dodał Eugeniusz Śliwiński, prezes Stowarzyszenia Absolwentów Gimnazjum i Liceum. - Dzisiejsze święto jest okazją by uhonorować osoby, które w szczególny sposób przysłużyły się stowarzyszeniu.
Tytuły honorowych członków Stowarzyszenia Absolwentów Gimnazjum i Liceum przyznano: Krystynie Winowicz - doktor muzykologii, Ludmile Klaus - emerytowanej nauczycielce matematyki i Leszkowi Błażewiczowi - maturzyście z 1955 r. Na ręce dyrektor Albińskiej prezes Śliwiński przekazał ufundowany przez stowarzyszenie nowy sztandar szkoły. Józef Racki, wicemarszałek województwa wielkopolskiego wręczył I LO honorową odznakę ,,Za zasługi dla województwa wielkopolskiego’’. W imieniu uczniów za wyróżnienie podziękował Jan Pawlak, przewodniczący samorządu szkolnego.
Wykład inauguracyjny nt. ,,Nauka bez granic, a idea uniwersytecka’’ wygłosił prof. Stefan Jurga, maturzysta z roku 1964.
- Nie jest to właściwy moment na wygłaszanie wykładu, bo wzruszenie mnie paraliżuje. Przed laty występowałem na tej scenie w zupełnie innej roli. Odżywają wspomnienia, powracają obrazy. Był to piękny czas. Czas pierwszych miłości i przyjaźni, rowerowych wycieczek i obozów harcerskich - wspominał prof. Jurga. - Po latach jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek świadomi tego, ile zawdzięczamy tej szkole, panującej tu atmosferze, uczącym tu profesorom. To im zawdzięczamy to jakie wartości wyznajemy i to, jak potoczyło się nasze życie. Dzięki nim umiłowaliśmy mowę polską i tę ziemię.
Po zakończeniu części oficjalnej można było zwiedzić szkołę i obejrzeć okolicznościowe wystawy lub spotkać się w salach lekcyjnych ze znajomymi z poszczególnych roczników. A wspomnieniom nie było końca. Zjazd zakończył bal absolwentów, podczas którego do późnych godzin nocnych rozprawiano o latach spędzonych w licealnych ławach.
JAK DRZEWIEJ BYWAŁO
- Uczyłam się w klasie humanistycznej. Było nas siedemnaścioro. Przyszłam do tej szkoły w 1931 r., po czwartej klasie szkoły powszechnej. Była wtedy nowiuteńka. Nie zniszczyliśmy jej przez 8 lat, bo tyle tu się uczyłam - wspomina Irena Wójcik, maturzystka z 1939 r. - Małą maturę zdawałam w 1937 r., a po dwóch latach maturę liceum humanistycznego. Dla mnie to wyjątkowa szkoła, wyjątkowi nauczyciele. Uczyli systematyczności, uczciwości, sumienności, dokładności. Od 1933 r. czuło się psychozę wojenną, dlatego też duży nacisk kładziono na przysposobienie obronne. Rok przed maturą mieliśmy praktyki w szpitalu, a zaraz po maturze wysłano nas na obóz wojskowy. Filologię klasyczną miałam z profesorem Kruszewskim. Dwie godziny tygodniowo uczyliśmy się kultury ludów starożytnych. To dawało nam szerokie horyzonty. Niestety, wraz z wybuchem wojny wszelkie plany spełzły na niczym. Chciałam iść na farmację... Przez 30 lat byłam nauczycielką w Jerce.
* * *
- Byłem najgorszym uczniem w tej szkole, ale za to mam wszystkie tytuły naukowe - chwalił się prof. Jerzy Fellmann, maturzysta z 1945 r., wykładowca Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania w Warszawie. - Miałem tu dwójkę ulubionych nauczycieli: polonistkę panią Brzoskwiniewicz i pana Balcera od gimnastyki. Ze wszystkiego miałem czwórki. Jak przychodziłem ze szkoły, to teczkę rzucałem w kąt. Nie uczyłem się w ogóle, bo nie miałem czasu. Byłem mistrzem w lekkiej atletyce na setkę, w dal, wzwyż, w sztafecie. Dziś widziałem tu takie co przychodziły mnie dopingować na zawody. Tańczyłem też w zespole pieśni i tańca pani Tadeuszakówny. Zaraz po maturze wyjechałem do Warszawy. Jeszcze nie zrobiłem dyplomu, a już byłem asystentem. Taki byłem zdolny! Przez 40 lat uczyłem na warszawskiej politechnice, a przez 5 lat byłem dziekanem wydziału geodezji i kartografii. Czy coś się zmieniło w szkole? O! Na schodach się zmieniło! Kiedyś nie było tych zabezpieczeń, więc się siadało na poręcz i się wywracało na drugą stronę. A teraz już nie można...
* * *
- Liceum wyglądało wtedy prawie tak samo jak teraz. Maturę zdawały wówczas 32 osoby, m.in. najsłynniejsza nasza koleżanka, śpiewaczka Anastazja Tomaszewska. To trzeci zjazd, w którym uczestniczę. Ostatnio spotkaliśmy się na 25-leciu matury. Żałuję, że z mojego rocznika przyjechało zaledwie kilkanaście osób - stwierdził Jerzy Dolata, maturzysta z 1960 r.
* * *
- Bardzo miło wspominam liceum, zwłaszcza profesorów. Choć były chwile trudne, ale były i ciekawe. Czasy mojej nauki tutaj to rok 1966, czyli tysiąclecie chrztu i rozruchy studenckie w 1968 r. Bardzo się ze sobą zżyliśmy, o czym może świadczyć tak duża frekwencja. Za chwilę spotkam się z moim rocznikiem - powiedział Eugeniusz Śliwiński, maturzysta z 1969 r.
* * *
- Jestem wzruszona i bardzo przeżywam tę dzisiejszą uroczystość! Razem z dyrektorem Leonem Jachnikiem byłam organizatorem 50-lecia pierwszej matury. Był to pierwszy tak duży zjazd - porównała Marta Tomaszyk, dyrektor LO w latach 1985-90 i nauczycielka fizyki. - Zostawiłam szkołę po kapitalnym remoncie. Dziś budynek jest piękny i to cieszy. Absolwenci też są wspaniali. I ci starsi, i ci młodsi. Więź ze szkołą pozostaje. Może ci najmłodsi tego nie pokazują, ale też kochają szkołę. Do dziś pamiętam moment mego odejścia na emeryturę, kiedy to zebrana na auli młodzież odśpiewała mi ,,Sto lat’’. To był moment ogromnego wzruszenia. Wszystkie trudy i nieprzyjemne chwile zostały nagrodzone.
KARINA JANKOWSKA
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Ojciec Stanisława Chojeckiego, dyrektor Gimnazjum Państwowego w Kościanie w latach 1920-1930, miał na imię Stanisław (a nie Leon).