Magazyn koscian.net
2005-06-01 09:14:40Bardziej jestem Anką
Niedawno na racockim hipodromie spotkaliśmy Zosię Nowakowską, gwiazdę musicalu ,,Romeo i Julia’’. Kościanianka skorzystała z tygodniowej przerwy w pracy w Studio Buffo i odwiedziła rodziców
- To było wtedy, gdy robiłam wszystko na raz – mówi z uśmiechem Zosia. – Potem miałam długą przerwę, a teraz miałam okazję, więc przyjechałam, żeby zobaczyć czy jeszcze pamiętam jak się jeździ. Wielokrotnie będąc w Kościanie myślałam, żeby odwiedzić Racot, ale nie starczało mi czasu, aż do dzisiaj..
Przypomnijmy, że Zosia Nowakowska gra tytułową rolę w musicalu ,,Romeo i Julia, czyli sny w Weronie’’ Janusza Józefowicza i Janusza Stokłosy. O tym, że zagra Julię w premierowym pokazie widowiska dowiedziała się dzień przed premierą. Próby do spektaklu trwały przez całe wakacje 2004 r. W Ojcówku pod Warszawą młodzi artyści-amatorzy uczestniczyli w warsztatach, na których doskonalili głos, ucząc się emisji głosu, gry aktorskiej, dykcji, tańca, akrobatyki.
- Coraz bardziej się przyzwyczajam do stolicy. Usamodzielniłam się i Józefowicz traktuje mnie już jak dorosłego, etatowego pracownika – stwierdza uczennica pierwszej klasy XCVI Liceum Ogólnokształcącego im. Agnieszki Osieckiej w Warszawie. – Szkoła jest bardzo fajna, dyrektor przychylny. Staram się bywać na zajęciach jak najczęściej i w miarę regularnie.
- Bardzo miło wspominam czas spędzony w Kościanie, śpiewanie w Gammie II i zespole Dylematt – zapewnia Zosia.
- Wszystkie dziewczyny ubiegające się rolę Julii dostały rolę Anki do nauczenia się. Przez cały czas mówiono, że do mnie ta rola pasuje najbardziej. Nawet bardziej niż rola Julii, bo Anka jest nieśmiała jak ja, pochodzi z małego miasta jak ja i jest trochę zagubiona. Za to Marta [Moszczyńska – przyp. red.] to cała Julia – stwierdza Zosia Nowakowska. - Im dłużej się gra, tym lepiej. Spektakl się ogrywa, zespół zna się coraz lepiej. W ,,Metrze’’ nawet zmieniamy scenki w czasie przedstawienia, nie trzymając się sztywno scenariusza – zdradza kościanianka. - Nie gram tak długo, żeby mówić o rutynie.
- Nie było tego aż tak dużo, żeby nas zdołało zmęczyć. To prawda, że co jakiś czas ciągną nas wczesnym rankiem do telewizji, najczęściej przed spektaklami – dorzuca z uśmiechem. – Byłam też gościem ojca Leona Knabita. Było bardzo fajnie! W studiu spotkałam się z Owsiakiem i Hanuszkiewiczem.
- Nie gram tylko w ,,Pannie Tutli Putli’’ – zaznacza Zosia. – Cały czas mam dużo pracy. Właściwie jest jej coraz więcej, bo dochodzą nowe spektakle. Więcej jest zmęczenia psychicznego niż fizycznego. W Kościanie miałam dużo mniej czasu wolnego. Nie dość, że uczyłam się dużo w szkole, to dochodziła jeszcze szkoła muzyczna. Teraz zdarza się, że mam czas, by się ponudzić. Problem polega na tym, że nie mogę naprzód niczego planować, bo zawsze może wyskoczyć niezapowiedziana próba.
- Trzeba się cały czas doskonalić, więc przydałby mi się dobry nauczyciel śpiewu. Nie wolno spoczywać na laurach. Muszę popracować nad techniką śpiewu i zrobić coś, by lżej przychodziło mi śpiewanie dolnych dźwięków – mówi krytycznie 17-latka podkreślając, że pracę w teatrze traktuje jak wielką życiową przygodę. – Nie zachłysnęłam się sukcesem. Nie czuję się sławna, nawet ludzie na ulicy mnie nie rozpoznają. Wszystko jest normalnie. Tak jak było, z tym wyjątkiem, że pracuję w teatrze.
- By wypocząć – odpowiada bez zastanowienia. – Marzę o wybraniu się w podróż po Polsce, ale wątpię żeby w tym roku się to udało. Chciałabym wyjechać choć nad morze. Nie wiem czy nie będę musiała latem pracować. Planujemy bowiem nakręcić film na podstawie ,,Metra’’ i zacząć pracę nad nowym spektaklem muzycznym.
KARINA JANKOWSKA