Magazyn koscian.net
2005-04-27 08:40:09Bezprawie prawem pokonane
Nie było dwuwładzy w kościańskiej Rejonowej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej stwierdził 14 kwietnia warszawski Sąd Najwyższy
- Z uwagi na destrukcyjne działania odwołanego w maju 2002 roku prezesa Antoniego Gałaszewskiego, zarząd nie był w stanie wypełniać swoich statutowych zadań. Dopiero w połowie kwietnia, po uzyskaniu wyroku sądu zaczęliśmy działać, starając się wyprowadzić spółdzielnię z kryzysu – przypomniał prezes Grzegorz Gorynia podkreślając, że prezes Gałaszewski był odwołany zgodnie z prawem i dwuwładzy w spółdzielni nigdy nie było.
22 lutego br. Sąd Okręgowy w Poznaniu ponownie unieważnił uchwały podjęte przez walne zgromadzenie 28 czerwca 2002 r. w sprawie udzielenia absolutorium zarządowi i wyboru Rady Nadzorczej. Niekorzystne dla siebie wyroki Antoni Gałaszewski zaskarżał.
- Walnych zgromadzeń nie można unieważnić, wyjątek stanowią zebrania, które nie mają wymogów walnego - mówi Krystyna Bremborowicz z Rady Nadzorczej RSOP przytaczając wyjaśnienie sądu, który uznał, że zebranie 28 czerwca 2002 roku nie było walnym zgromadzeniem, bowiem w prawie spółdzielczym nie ma pojęcia przerwania obrad i podjęcia ich w innym dniu. A przecież walne było zwołane przez zarząd na dzień 29 maja.
28 czerwca 2003 r. w Krajowym Rejestrze Sądowym na stanowisko prezesa został wpisany Grzegorz Gorynia. Rok później – 16 sierpnia 2004 r. - do rejestru wpisano Radę Nadzorczą.
- Wygraliśmy tylko dzięki zaangażowaniu wszystkich członków spółdzielni – stwierdza prezes Gorynia. – Jadąc na rozprawy muszę się przygotowywać jak na lekcje do szkoły. Byli i tacy, którzy chcieli nas nastraszyć prowadząc wojnę psychologiczną. Ale nie daliśmy się.
- Wierzymy w sprawiedliwość, ale trzeba walczyć o nią z determinacją – podkreśla Włodzimierz Drótkowski, członek zarządu spółdzielni.
Na rozprawę do Warszawy pojechała cała Rada Nadzorcza i Zarząd, w sumie 12 osób.
- Czekaliśmy pół godziny na wyrok. Po ogłoszeniu wyroku zaczęliśmy klaskać. Emocje wzięły górę. Na szczęście sędziowie nie zareagowali, a mogli nas przecież za takie zachowanie ukarać – mówi prezes Gorynia. – Minął już termin odwołania od wyroku, ale Gałaszewski ciągle nie odebrał zwrotki. Pewnie jak dotychczas będzie grał na zwłokę... Ale teraz to już koniec i nie ma dyskusji!
Zgodnie z zaleceniami lustratora Kazimierza Dudziaka ze Związku Rewizyjnego Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskich z Warszawy, spółdzielnia zaczęła odzyskiwać swą własność od osób nieuprawnionych, kieruje się rachunkiem ekonomicznym i prowadzi rentowną działalność. Głównym źródłem jej wpływów jest dzierżawa lokali i magazynów. Mimo że bilans za ubiegły rok jest ujemny, spółdzielnia nie ma żadnych zadłużeń, ani wobec ZUS, ani Urzędu Skarbowego, ani pracowników. A jeszcze kilka lat temu spółdzielnia była na skraju bankructwa.
- A Gałaszewski nazwał nas grupą przestępczą, a mnie jej przywódcą. Przecież my jesteśmy na prawie, robimy wszystko zgodnie z decyzjami walnego i uchwałami, by nikt nie zarzucił nam niegospodarności – argumentuje Gorynia.
Dziś spółdzielnia ma 38 członków.
W pięciu różnych sądach toczy się aż 18 spraw dotyczących kościańskiej RSOP.
- Nie odpuścimy żadnej sprawy – zapewniają członkowie zarządu. – Gałaszewski musi zostać ukarany. Jesteśmy gotowi do zawarcia ugody, ale musi zwrócić to, co zagrabił.
- Ci, którzy jeszcze niedawno stali po stronie poprzedniego prezesa przychodzą i pytają: dlaczego Gałaszewski nie robił tak jak pan? Spółdzielcy mają satysfakcję i wreszcie czują się właścicielami przedsiębiorstwa – konkluduje prezes Gorynia.
KARINA JANKOWSKA