Magazyn koscian.net
2004-03-03 09:11:14Blednąca „zieleń”...
W najbliższych miesiąch zapaść ma decyzja o losie Zakładu Oczyszczania Miasta (popularnej „zieleni”) w Kościanie. Zakład traci rynki usług, a burmistrz jego przyszłość uzależnia od tego, czy będzie ekspansywny
Zdaniem burmistrza Jerzego Bartkowiaka za wcześnie jeszcze na rozmowy na temat przetargu, czy negocjacji w sprawie sprzedaży spółki, ale zainteresowanie jej kupnem jest ponoć spore. Zabiegać o nią mają firmy rodzime i nie tylko. Tymczasem burmistrz nie chce jednak operować nazwami. Decyzja o losach zakładu zapaść ma do połowy roku.
- Dopiero sprawozdanie za rok 2003, jakie Rada Nadzorcza przedstawi, będzie podstawą do ewentualnych dalszych decyzji. Dzisiaj zadaniem moim podstawowym jest to, by zakład, w tej formie w jakiej pracuje, nie przynosił strat i nie dochodziło do zwolnień - wyjaśnia burmistrz Jerzy Bartkowiak. Dodaje też, że kierować się należy zasadami ekonomii.
- Jeśli zakład będzie wypracowywał zyski, nie będzie przynosił strat, no to niech pracuje. Ale jeżeli się okaże, że tracą rynki, że idą zwolnienia pracowników, że do tego jeszcze trzeba będzie pokrywać straty, no to trzeba rozważyć inną formę działalności. Są trzy wyjścia: zakład może ulec likwidacji, czyli krótko mówiąc zbankrutuje, będzie działał w tej samej formie, lub po prostu może być rozważana prywatyzacja.
Właściciel spółki - miasto - tymczasem rzuca MZO na głęboką wodę. Bratni zakład komunalny ogłosił przetarg na wywóz śmieci i wybrał ofertę konkurencji MZO - firmy Kontech z Nowego Tomyśla (w ostatnich latach ,,podebrała’’ MZO wielu klientów). Od 4 lutego więc rynek usługowy MZO zmniejszył się o kolejnych kilka procent.
- Zakład komunalny ogłosił przetarg, a nie musiał. Stało się, jak się stało. Kontech zaoferował cenę tylko o 6 groszy niższą, niż nasza i... przegraliśmy. Wynika z tego jednak, że możemy być konkurencyjni - stwierdza Ryszard Naskręt, prezes spółki.
Kolejnym ciosem może się okazać decyzja Rady Miejskiej o rezygnacji z zarządu nad drogami powiatowymi w mieście. Zakład oczyszczania dbał by były czyste, zimą posypane solą, a latem, by zieleń przy nich wyglądała estetycznie. Starostwo może te prace zlecić innemu wykonawcy.
- Jeśli części usług nie będzie wykonywał zakład miasta, będzie to robił ktoś inny. Taka jest dzisiaj gospodarka, że wykonanie zleca się komuś kto robi to lepiej i taniej - stwierdza burmistrz. Jego zdaniem pracy zakładowi nie brak.
- Kłopotu nie będziemy mieć. Jest to zakład, który musi dbać o rynek usług i szukać go poza samorządem. Takie jest ich zadanie - wyjaśnia. - Jedno jest pewne, że ten zakres usług, którym miasto dysponuje, zabezpiecza na dzisiaj zatrudnienie, ale my też szukamy rozwiązan tańszych. To nie znaczy, że jeśli jest to spółka miasta, to ma być cały czas parasol ochronny i on pewnie będzie coraz bardziej przymykany.
Tymczasem zdaniem pracowników, pracy jest w zakładzie coraz mniej. Coraz częściej pracownicy wysyłani są na płatne urlopy, bo nie ma dla nich zajęcia. Burmistrz twierdzi, że powodem może być pora roku. W ubiegłych latach praca ponoć jednak była.
- Była praca. W tej chwili nie obcina się drzew, a przy oczyszczaniu miasta pracują ludzie zatrudnieni do robót publicznych - wyjaśnia pan Zdzisław (imię zmienione), jeden z pracowników MZO.
W zakładzie oczyszczania pracuje obecnie ponad 30 osób. W budżecie miasta zarezerwowano na usługi MZO o połowę mniej pieniędzy niż w roku 2003. Do tej pory o możliwej prywatyzacji i związanych z nią zmianach z pracownikami MZO nikt nie prowadził żadnych rozmów. Załoga boi się o miejsca pracy. Po zakładzie krażą ,,informacje z pewnego źróda’’, że decyzja w sprawie sprzedaży już zapadła i firma, która ma go kupić czeka tylko na potwierdzenie z urzędu.
- Od momentu powstania spółki, firma straciła - ja wiem - 30-40% wywozu śmieci - twierdzi pan Zdzisław. - Wszystko opanowuje firma Kontech z Nowego Tomyśla. Wiem, że ma przejąć całość wywozu śmieci. Przejmie część osób - obsługę, a sprzęt będzie jej. Ile osób oni przyjmą? Co będzie z tymi ludźmi, którzy pracują w oczyszczaniu miasta i zieleni, co będzie z administracją naszej firmy? Pan burmistrz stwierdził na spotkaniu osiedlowym, że jest zła struktura. I faktycznie jest zła, bo jest bardzo mało pracowników fizycznych, a sporo administracji. Mi się wydaje, że jest brak nadzoru tej firmy. Rada nadzorcza nie robi nic.
- W 2004 roku spółka powinna startować w przetargach na zasadach wolnorynkowych - planuje prezes Naskęt. - Jeśli nie uda nam się pozyskać nowych rynków, będą redukcje miejsc pracy - dodaje.
Rok 2003 spółka zamknęła zyskiem, który pozwoli pokryć długi za rok 2002. (Al)
GK 9/2004