Magazyn koscian.net
2005-12-28 10:34:57Bomba z opóźnionym zapłonem
- To będzie bombowa informacja - zachęcali dziennikarzy urzędnicy Urzędu Miejskiego Kościana. - Chodzi o budowę wielkiej fabryki - dodawano
Nic dziwnego, że na konferencji stawili się przedstawiciele wszystkich lokalnych mediów. I dowiedzieli się, że Holendrzy lepiej rozumieją przedsiębiorców, Polacy są gościnni a burmistrz Nederlek chciałby, by Jerzy Bartkowiak wygrał wybory samorządowe.
Konferencję prasową zorganizowano w uroczym ośrodku w Jeziorkach koło Osiecznej. Zamykała ona kilkanaście miesięcy pracy polsko-holenderskiego zespołu nad nauczeniem kościańskich urzędników wolnorynkowego myślenia. Przypomnijmy, projekt takiej współpracy opracowało partnerskie miasto Kościana - Nederlek korzystając z rządowego programu Holandii finansowanego przez Unię Europejską. Program zakładał pokrycie kosztów podróży i pobytu delegacji urzędniczych w Polsce i Holandii. Kosztowało to 89 tysięcy Euro. Tandem Nederlek-Kościan jest wyjątkowy. To najmniejsze miasta uczestniczące w rządowym programie.
- Pomyśleliśmy: czemu nie spróbować ?- wyjaśniał motywy Holendrów burmistrz Nederlek - Cees Veerhoek.
Burmistrz Nederlek przekonał się do pomocy Kościanowi już przy pierwszej wizycie w stolicy powiatu kościańskiego w 2003 roku.
- Zobaczyłem, że nie do wszystkich tu dotarło w jakim świecie żyjemy. To oczywiste. Polska przeszła wielkie przemiany. Zobaczyłem, że Kościan szuka nowych rozwiązań. Może moglibyśmy pomóc, pomyślałem - wyjaśniał w Jeziorkach.
Cztery spotkania odbyły się w Polsce, a dwa w Holandii. Całość nadzorował przedstawiciel holenderskiego rządu Ivo Van Dangen. W kościańskim zespole pracowali: skarbnik Hanna Czarnecka, miejski architekt Jerzy Bolanowski, naczelnik Barbara Łakoma, audytor Piotr Michałowski oraz naczelnik Sylwia Mikołajczak. Projekt dotyczy przede wszystkim polityki zarządzania miejską przestrzenią. Jego realizacja nie przyniesie zysków ani dziś, ani jutro, ale w perspektywie dziesięciu lat żniwo ma być - jak obiecywali Holendrzy - spore. Podstawowym celem programu jest zmiana sposobu myślenia, czyli dopasowanie urzędowych procedur do oczekiwań i potrzeb mieszkańców i inwestorów. Cel szczytny i dalekosiężny, ale tymczasem mało konkretny.
Na konferencję natomiast zapraszano, zapowiadając pojawienie się potężnego inwestora i budowę fabryki. W sprawie tej miało się odbyć spotkanie Holedrów z burmistrzami sąsiednich gmin. Z tego spotkania do mediów trafiły przecieki o budowie pod Kościanem ogromnej fabryki biopaliw. Burmistrz Śmigla opowiadał już rolnikom o kontraktacji rzepaku. Tymczasem na konferencji prasowej w Jeziorkach o konkretach nie chciano mówić w ogóle. Dowiedzieliśmy się więc, że kościańscy urzędnicy dzięki współpracy z Holendrami dużo więcej wiedzą o pozyskiwaniu środków z UE i składaniu projektów, nauczyli się ponoć też rozmawiać z mieszkańcami. Współpracę zawiązały między sobą kościańskie wodociągi z odpowiedzialną w zaopatrzenie w wodę placówką w Nederlek. W wyniku dyskusji z Holendrami kościaniacy doszli do wniosku, że przydałoby się założyć spółkę, która zajmie się sprawami gospodarczymi wszystkich gmin powiatu.
- Potencjał trzeba zamienić na brzęczącą monetę - przekonywał burmistrz Nederlek.
Jeśli efekty wspólnej pracy holendrów i kościaniaków zostaną wykorzystane, w 2006 roku gotowa powinna być wizja przyszłości miasta, a pieniądze z UE miałyby zacząć spływać do Kościana od 2007 roku. Już w 2006 roku mieliby odczuć pewne zmiany na lepsze bezrobotni z Kościana i okolic, ale jak, nie wyjaśniono. Zapowiedziano jedynie ogólny rozwój gospodarczy miasta. Co z realizowanego od dwóch lat projektu mają Holendrzy? Ano uczą się od Polaków gościnności i podziwiają u Polaków ogromną ciekawość świata, i chęć nauki.
- Kościan gospodarzy się bardzo dobrze, ale może być lepiej - opisywał burmistrz. - Potencjał jest, a gdyby został lepiej wykorzystany, mogłoby być lepiej.
Burmistrz Kościana Jerzy Bartkowiak za bardzo cenną, uzyskaną dzięki współpracy z Holendrami, wiedzę uznał poznanie oczekiwań zachodnich inwestorów. A przeszkadza im w Polsce brak stałej polityki inwestycyjnej. Brak organizacji, które pomogłyby inwestorom poradzić sobie z gąszczem przepisów.
Podczas konferencji Holendrzy zadeklarowali, że są zainteresowani dalszą współpracą z Kościanem.
- Teraz możemy coś konkretnego zrobić. Mogą tu trafić prawdziwe europejskie pieniądze i przyjść prawdziwi inwestorzy. W dwutysięcznym szóstym roku to się już wyjaśni - deklarował burmistrz Nederlek, ale o szczegółach mówić już nie chciał. Wygłosił za to peany na cześć burmistrza Bartkowiaka, który jego zdaniem jest odważnym zarządcą miasta z wizją sięgającą daleko poza jedną kadencję.
- Chciałbym, by mieszkańcy dali szansę temu burmistrzowi - agitował.
Skąd taka chęć pomocy zaprzyjaźnionego miasta Kościanowi? - Mamy dług do spłacenia, bo Polacy pomogli wyzwolić Holandię w czasie drugiej wojny światowej - wyjaśniał dalej burmistrz Nederlek. Ivo Van Dangen wyjawił też motywy ekonomiczne. Stabilne warunki gospodarcze w Polsce to też szansa dla holenderskich inwestorów. Pozostaje czekać na plon współpracy, który – jak wynika z konferencji prasowej – miasto zbierać będzie najpełniej za kilka lat. Zapowiadana bomba ma więc opóźniony zapłon.
Konferencja trwała blisko półtorej godziny. (Al)