Magazyn koscian.net
2004-06-30 08:49:10Bunt wiernych
W Krzywniniu parafianie zbuntowali się przeciw hierarchi Kościoła. Od środy ubiegłego tygodnia dzień i noc pikietują pod probostwem. Nie chcą przeniesinia proboszcza ks. Andrzeja Szczepańskiego do innej parafii i grożą, że jego zmiennika nie wpuszczą do kościoła. - Nie poddamy się, bo wyjdzie na ich - mówią. Oni, to biskupi
- W niedzielę, 16 maja, ksiądz świętował 30 lat kapłaństwa, imieniny i urodziny. Było skromnie, bo on tak lubi. Bez pompy. Wszyscy powinni od niego uczyć się, jaki powinien być ksiądz. A w poniedziałek odebrał dekret. Tak mu podziękowali - opowiada jedna z kobiet.
Dekret zakładał zamianę proboszczy z Krzywinia i Soboty pod Suchym Lasem. Parafianie uznają przeniesienie księdza za zabieg polityczny, za złośliwość. Ich zdaniem to niby kara za to, że ksiądz nie prowadzi lekcji religi i nie objął specjalną opieką wspólnoty neokatechumenalnej.
- To bzdura - twierdzą. - Biskupi wiedzieli, że z powodu choroby gardła nie będzie prowadził religii, a w sąsiednich parafiach nikt też nie chciał przejąć tej grupy.
Radykałowie w złości okrzyknęli wspólnotę sektą i obarczyli winą za odwołanie księdza. Inni podkreślają, że nie warto wszczynać wojny religijnej w parafii.
- Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie - powiedział nam Janusz W. przedstawiciel wspólnoty. Nie chciał ani komentować wydarzeń, ani wyjaśnić, na czym działalność wspólnoty polega.
Decyzją biskupa parafianie zdumieni są tym bardziej, że we wrześniu, podczas wizytacji ten uznał ponoć, że parafia prowadzona jest wzorowo. Przedsiębiorczy parafianie udali się nawet do Soboty obejrzeć probostwo i świątynię. Choć nikt nie potrafi powiedzieć, kto tam był, zebrani pod bramą krzywińskiego probostwa zgodnie twierdzą, że tamto probostwo jest w ruinie.
- Na zmarnowanie ma tam iść? - pytają. - Nie damy!
Pierwsza delagacja złożona z 10 osób pojechała do Kurii już 28 maja. Zawiozła tam listy od chorych, ministrantów i list, pod którym podpisało się - jak twierdzą - 95% parafian. Wrócili jednak z niczym.
- Poczuliśmy się tam jak powietrze. Niemal wymusiliśmy spotkanie z biskupem Fortuniakiem. Co z listami zrobił, nie wiemy. Nie mamy żadnej odpowiedzi. Cisza. Jakby nigdy nas tam nie było - mówi Antoni Nowak.
W sobotę, 19 czerwca, ksiądz ogłosił odejście. We wtorek dwoma autokarami parafianie pojechali do Kurii. Twierdzą, że znają swego księdza, że on nie chce odejść, ale go zmuszono.
- Weszliśmy na plac, ludzie zaczęli się modlić, a w Kurii zaczęto zamykać i zasłaniać okna. Okłamano nas, że nie ma żadnego biskupa. Nikt nie wyszedł do ludzi, a kto wychodził z Kurii, nie odpowiadał na nasze ,,Szczęść Boże’’. Poczuliśmy się jak jakieś śmiecie. Wezwali księdza. Przyjechał do Kurii i chcieli tylko z nim gadać, ale my - w szóstkę - weszliśmy z nim. Biskup Balcerek powiedział, że ksiądz nie jest własnością parafian, ale ich. Chciał żeby ksiądz powiedział, że sam chce odejść. Nie powiedział. Proboszcz pojechał do domu, a my zostaliśmy - opowiada Nowak.
- Starsi ludzie byli zaszokowani. Całe życie patrzyli na wizytującego parafię biskupa, jak w obrazek, a tam odczuli, że dla niego są niczym. Są intruzami. Świat im się przewrócił do góry nogami. Moja mama nie może sobie z tym poradzić - mówi wzburzona blondynka.
Po powrocie z Poznania napisali odezwę do biskupów. ,,Dialog pomiędzy Biskupem a wiernymi jest niemożliwy. Trzeba zdobyć się na kompromis drodzy Biskupi. Musicie liczyć się z krytyką swoich działań. Ten sprzeciw nasz wobec Biskupów jest także potwierdzeniem bycia sobą, bycia w prawdzie. Skoro zaś prawda została poznana należy mocno przy niej trwać’’ - napisali między innymi. Internetem i przesyłką priorytetową wysłali też list do papieża.
Od środy protestują pod probostwem 24 godziny na dobę. W piątek ustawiono na chodniku baldachim, by wartownicy mogli pod nim skryć się przed deszczem i przed słońcem. Założono zeszyt, do którego zapisują się na dyżury. W razie czego, choć nikt dokładnie nie wie, co by to miało być, dzień i noc otwarta jest dzwonnica. Dzwon kościelny ma obudzić miasto.
- Nie wiemy, co może się zdarzyć - mówi Barbara Kaniewska.
- Księdza nie damy - stwierdza wojowniczo szczupła brunetka. - Na zmarnowanie nie pójdzie!
Co dzień po mszy odmawiają różaniec, za księdza i szczęśliwe rozwiązanie sprawy. O ich protescie informował TVN, regionalna ,,Trójka’’, radio, prasa lokalna, był nawet przedstawiciel PAP. Parafianie coraz mniej chętnie witają dzinnikarzy. Mówią, że media przeinaczają ich słowa, robią z nich wichrzycieli, a oni walczą o prawdę. Walczą o nią z instytucją Kościoła.
- Nie damy się. Uderzyli w czuły punkt, we wiarę - mówi Mirosław Biziel. - Gdyby tu o jakąś spalarnię śmieci chodziło, stała by garstka ludzi, a ilu nas tu jest? - pyta.
Na schodach do kościoła, pod bramą probostwa, na chodnikach, a wreszcie pod namiotem jest około 300 osób. Są staruszkowie, ludzie w sile wieku, matki z małymi dziećmi, młodzież.
- Takiej jedności jeszcze tu nie było. To chyba o czymś świadczy - mówi młoda kobieta.
Na bramie probostwa wiszą transparenty: ,,NIE BĘDZIE JEDNOŚCI KOŚCIOŁA W PARAFII KRZYWIŃSKIEJ BEZ KS. PROBOSZCZA ANDRZEJA SZCZEPAŃSKIEGO’’, ,, BISKUPI NIE ROZBIJAJCIE JEDNOŚCI PARAFI’’, ,,NASZYM PROBOSZCZEM KSIĄDZ ANDRZEJ’’ - krzyczą napisy na płótnie. Tłum cicho stoi, a od czasu do czasu modli się lub śpiewa.
- Wolałbym, by tego szumu nie było - wyznał ,,GK’’ ksiądz Andrzej w piątek. - Boję się, do czego to może doprowadzić. Będę próbował uspokoić parafian. Jedyne jednak co mogę zrobić, to prosić ich, by postępowali rozsądnie i modlić się za nas wszystkich.
W sobotę spodziewano się kolejnego przesilenia. Ksiądz pojechał ponownie do Kurii. Miała przyjechać telewizja. O walce o księdza mówiło się na ulicy, w sklepie spożywczym, w solarium. O proboszczu Szczepańskim mówią ,,nasz kochany ksiądz’’. Wyliczają, że równo traktuje biednych i bogatych, że jeździ do chorych swoim samochodem, że ,,nie zdziera jak inni księża’’, że mimo choroby staje z parafianami do prac porządkowych i budowlanych, i że jest dla nich dostępny przez całą dobę. Każdy może na niego liczyć.
- Księża z sąsiednich parafii siedzą tu po kilkanaście lat i nikt ich nie przenosi, a jego, po pięciu latach! Wszyscy nam tu takiego księdza zazdroszczą. Bo to jest ksiądz z powołaniem. Nie dyryguje, że dzieci muszą na tacę dać dwa złote, a dorośli po pięć. Żyje skromnie - podkreśla pani z kitką.
Parafianie mają żal do burmistrza Pawła Buksalewicza i do ks. dziekana Maćkowiaka z Bielewa. Oczekiwali, że wesprą ich w boju, lub choć zajmą jakieś stanowisko.
- Konflikt w parafii rozwiązać muszą sami parafianie i ksiądz. To proboszcz jest odpowiedzialny za parafię. Mnie nic do tego. Ja mam swoją parafię. Nie mogę wkroczać do sąsiedniej i rozwiązywać jej problemy - powiedział dziekan Maćkowiak ,,GK’’. Na swoją współpracę z krzywińskim proboszczem nie narzeka. - Co trzeba było, proboszcz realizował - mówi. Odejścia księdza komentować nie chce.
Po godz.13. pod kościół podjeżdża TICO z najświeższymi wiadomościami: ,,Ksiądz już jedzie, ale powiedzili mu, że odejść musi’’.
- To mówią cały czas, ale nas to nie złamie! - woła Biziel, a tłum mu przytakuje.
O 14.20 pod kościół podjeżdża ksiądz Andrzej. Tłum wita go śpiewem i otula ciasno. Ten mówi cichym, zmęczonym głosem, że zanim wszedł do biskupa była tam delegacja parafian z Soboty. W Sobocie go nie chcą. Wybuchają oklaski.
- ...ale ja muszę odejść... - mówi dalej proboszcz.
Na placu pod kościołem robi się cicho. Ktoś krzyczy głośno - Nie oddamy księdza! - ale zaraz cichnie. Proboszcz zmęczonym głosem tłumaczy, że odchodzi do Gościeszyna pod Wolsztynem. Mówi, że to kompromis, że biskup był łaskaw, że dla niego to dobre rozwiązanie.
- Jeśli macie do mnie trochę szacunku, rozejdźcie się. Zdejmijcie te kłódki i transparenty. Proszę - mówi tym samym zmęczonym głosem. W oczach niektórych pojawiają się łzy. Płaczą kilkunastoletnie dziewczęta. Ksiądz zgarbiony idzie do probostwa. Tłum nie rozchodzi się. Nikt nie zdejmuje płócien. Cisza. Po chwili ktoś mówi zrezygnowanym głosem, że to koniec. Ktoś nawołuje - ,,idziemy do domu, nie róbmy mu tego. Zniszczą go za to. Zawieszą’’. W innych rośnie bunt - przecież to oni protestują, a nie ksiądz. Ksiądz zrobi, co musi, ale oni nie pochylą głowy. Nie rozeszli się. Protest trwa. Nadal wiszą transparenty, nadal mieszkańcy dzień i noc czuwają. Siedząc pod kościołem zagrzewają się do walki. Ktoś proponuje, by nie wpuścić nowego księdza, ktoś, by zbojkotować nowego proboszcza i przestać chodzić do kościoła, ktoś, by zatrzymać księdza Andrzeja, nawet jak mu zabiorą uprawnienia.
- On przecież lepszy jest od nich wszystkich, nawet bez uprawnień - przekonuje dwudziestoletni chłopak.
Dziś - w środę - ksiądz Andrzej Szczepański o godzinie 18 odprawić ma ostatnią mszę w Krzywiniu. Jutro - 1 lipca - ksiądz dziekan wprowadzić ma między protestujących nowego proboszcza - ks. Stanisława Walęszczaka z Soboty. Nikt nie wie, jak to się skończy...
- Pozostaje nadzieja, że parafianie uspokoją się i przyjmą dekret. Nie sądzę, by ksiądz proboszcz godził się na to, by być więźniem - stwierdza ks. Bogusz Lewandowski, rzecznik prasowy Kurii.
ALICJA MUENZBERG
- Zawsze istnieje możliwość rozmowy - powiedział ,,GK’’ ks. Bogusz Lewandowski, rzecznik prasowy Kurii. - Ksiądz proboszcz przyjął propozycję, a jedynie parafianie nie godzą się z decyzją. Wynika to z niezrozumienia. Kościół jest instytucją hierarchiczną i nie można wybierać proboszcza, jak wybiera się wójta, czy sołtysa.
- Jeśli jednak w Krzywiniu udało się stworzyć wyjątkową wspólnotę, to przenosiny księdza ją zniszczą. Parafianie nie chcą tego stracić...
- Ja to doskonale rozumiem, ale Kościół nie jest po to, abyśmy dobrze się czuli. Dojrzałe duszpasterstwo wiąże wiernych z Chrystusem i z Kościołem, a nie z proboszczem. Zalecam szerszą perspektywę. Kościół to coś uniwersalnego. Jeśli tego księdza cenimy, chcemy się nim dzielić. Próba zachowania go tylko dla siebie jest postawą egoistyczną. Zmiana parafi: jest dla księdza szansą, wyzwaniem. Wyrusza w nieznane, opierając się na zaufaniu do Pana Boga. (Al)
***
Oświadczenie
Poznań, 22 czerwca 2004 roku
W Archidiecezji Poznańskiej, jak każdego roku, został przygotowany plan zmian personalnych. Ksiądz Arcybiskup Stanisław Gądecki osobiście wręczył kapłanom dekrety powołujące na nowe placówki lub regulujące ich nowy status (emerytura). Zmiany objęły kilkunastu proboszczów, kilkudziesięciu wikariuszy oraz kilku księży pracujących w centralnych instytucjach Archidiecezji Poznańskiej. Harmonogram zmian personalnych jest realizowany w miesiącach wakacyjnych. Proboszczowie zasadniczo obejmują nowe placówki z dniem 1 lipca, wikariusze - 25 sierpnia. Jest to zwyczajny sposób zarządzania diecezją.
Należy zwrócić uwagę, że kapłan diecezjalny jest wyświęcany do pracy w diecezji, a nie w konkretnej parafii. Każdy ksiądz kilka razy w ciągu swego kapłańskiego życia kierowany jest na inną placówkę, co w przypadku młodszych księży daje możliwość zdobycia większego doświadczenia, a w odniesieniu do wszystkich jest szansą podjęcia nowych wyzwań w duchu otwartości na działanie Ducha Świętego. Chętne podjęcie pracy w nowym środowisku jest też konkretną realizacją przyrzeczenia posłuszeństwa składanego biskupowi w czasie święceń kapłańskich. Jest rzeczą oczywistą, że dojrzałe duszpasterzowanie wiąże powierzonych pasterskiej pieczy wiernych z Chrystusem i Jego Kościołem, a nie z samym księdzem. Owoce pracy duszpasterskiej, a zarazem zrozumienie przez wiernych życia Kościoła, objawiają się między innymi przy zmianie placówek przez księży. Zdarza się niestety, że niektórzy parafianie, powierzchownie patrząc na sprawy Kościoła, pragną przenieść na jego grunt stosowanie mechanizmów z innego, poza kościelnego terenu. Nie biorą pod uwagę, że Kościół ma swoje prawo i kieruje się innymi zasadami. Bywa, że reagują w sposób emocjonalny, zwłaszcza, gdy niekiedy te emocje są podsycane przez media.
Jedna z tegorocznych zmian dotyczy parafii pod wezwaniem Św. Mikołaja w Krzywiniu. Dotychczasowy proboszcz przyjął dekret posyłający go do nowej parafii, a na jego miejsce skierowano innego kapłana. W tych okolicznościach budzi zdziwienie dzisiejsza pikieta grupy parafian, którzy w godzinach przedpołudniowych zgromadzili się przed gmachem Kurii
Metropolitalnej w Poznaniu, manifestując swoje niezadowolenie ze zmiany proboszcza. Po kilku godzinach do Kurii przybył ksiądz proboszcz z Krzywinia i został razem z delegacją parafian przyjęty przez księdza biskupa Grzegorza Balcerka. W obecności biskupa i parafian ksiądz proboszcz potwierdził, że przyjął dekret powołujący go na nową placówkę i zwrócił się do parafian, by wrócili do domów.
Z upoważnienia Księdza Biskupa Zdzisława Fortuniaka, Przewodniczącego Wydziału Personalnego Kurii Metropolitalnej w Poznaniu
Ks. Dr Bogusz Lewandowski
Rzecznik Prasowy
Kurii Metropolitalnej w Poznaniu
BIURO RZECZNIKA PRASOWEGO
KURII METROPOLITALNEJ W POZNANIU
Ostrów Tumski 1 - 61-109 Poznań
Tel.+ 48 61 852 42 82 Fax+ 48 61 852 67 97
e-mail: [email protected]
http://www.archpoznan.org.pl
***
Świętobliwość Ojciec Święty Jan Paweł II
Watykan
My, niżej podpisani parafianie z Krzywinia, Świńca, Wieszkowa, Nowego Dworu należący do Parafii św. Mikołaja w Krzywiniu, jesteśmy zaniepokojeni, wręcz zbulwersowani decyzją Księdza Arcybiskupa o zabraniu z naszej parafii Księdza Andrzeja Szczepańskiego. Powody przeniesienia jak Nam wiadomo: - nieuczenie religii przez Księdza Proboszcza, - nie otoczył troską duszpasterską Wspólnoty Neokatechumenalnej.
Uważamy za nieistotne i traktujemy je jako zabieg dyplomatyczny.
Ksiądz Andrzej, przychodząc do naszej parafii, uzgodnił z Księdzem Biskupem Fortuniakiem, że z uwagi na stan zdrowia (struny głosowe) nie będzie prowadził religii w szkole i wówczas nie stanowiło to żadnego problemu.
Jest nam wiadomo, że nie wszyscy księża uczą religii, a na terenie naszego dekanatu również nie prowadzą Wspólnoty Neokatechumenalnej i z tego powodu nie ma żadnych zarzutów i kary. Więc dlaczego Nasz Ksiądz Proboszcz znalazł się w innej sytuacji?
Uważamy, że według wszelkich reguł społecznych i etycznych nie należy wymieniać osób, jeżeli wspólnie, zgodnie pracują dla dobra wspólnoty.
Natomiast, jeśli chodzi o Wspólnotę Neokatechumenalną, to stanowi zalewie około 20 osób parafii liczącej 2 020 dusz.
My podpisani twierdzimy, że powody zmierzające do usunięcia Proboszcza z naszej parafii są następujące:
1. Ksiądz Andrzej Szczepański, znając realia dzisiejszej sytuacji gospodarczej Polski, a w szczególności naszej parafii bezrobocie, renty, zasiłki, stan zdrowia parafian, ma mniejsze stawki za posługę, aniżeli jego koledzy Księża z parafii należących do dekanatu krzywińskiego, więc jest im z tego tytułu niewygodny i dlatego naciskają aby Go przenieść.
2. Są chętni do przyjścia na Jego miejsce.
Prosimy nie zapominać o tym, że każdy kto obejmuje probostwo po Księdzu Andrzeju Szczepańskim, czy to będzie z dekanatu krzywińskiego, czy z poza niego będzie traktowany jako ten, który przyczynił się do przeniesienia Księdza Andrzeja Szczepańskiego.
Dlatego też uprzejmie prosimy o poważne potraktowanie naszej prośby i podjęcie decyzji zgodnej z życzeniami Parafian, czyli pozostawienie dotychczasowego Proboszcza. W przypadku negatywnej decyzji nie bierzemy na swoje sumienie odpowiedzialności za to co się wydarzy?
3. Po wizycie Delegacji z Naszej Parafii i rozmowie z Księdzem Biskupem Fortuniakiem, który wyraził się, że jest mu obojętne czy staniemy się Kościołem Narodowym, czy pozostaniemy wierni wierze Naszych Ojców. Nie wiem czy możemy używać słowa Kościół, ponieważ Ksiądz Biskup powiedział, że Kościół ,,To budowla’’ i ,,Budynki’’, pytamy, a może tak jak Ksiądz Biskup się wyraził ,,Interes, który się rozpiepszy, jeżeli wszyscy będą nim rządzić’’. Dla nas Parafian kochających i miłujących Pana Boga to Potwarz i straszne słowa, dzięki wychowaniu w wierze katolickiej nie przez nas użyte! Prośba nasza o wstawiennictwo i pomoc w rozwiązaniu problemu powstałego w naszej parafii została skwitowana odpowiedzią księdza Biskupa ,,Nie zrobię tego, bo brzydzę się tym’’. To wszystko dla nas parafian ogromna tragedia. Kto ma nam pomóc?
Ksiądz Andrzej Szczepański nie zasłużył na takie potraktowanie.
Z poważaniem Parafianie Krzywińscy.
GK nr 26/2004 - 30 czerwca 2004