Magazyn koscian.net
2010-04-15Chcą normalnie żyć
W getcie też można normalnie żyć – mówi mieszkanka bloku socjalnego przy ul. Gostyńskiej w Kościanie. - Dbamy o to, co dostaliśmy. Nie pozwolimy, żeby ktoś nam to zniszczył. Grupka mieszkańców bloku ma dość. Wypowiedzieli otwartą wojnę wandalom. O wsparcie poprosili zarządcę budynku i władze miasta. Wskazują sprawców niszczenia mienia i zakłócania porządku
Mówią, że to getto
Środa, godz. 13.45. Na ul. Gostyńskiej ruch jak co dzień. Korytarz w odrapanym szeregowcy tuż przy ulicy na rolkach pokonuje kilkuletnie dziewczynka. Parterowy, szary budynek z poddaszem nazywany jest barakiem. Przy Gostyńskiej takie baraki są dwa. W obu znajdują się mieszkania socjalne. Tuż za nimi obszerne podwórze. Na nim, po lewej budynek podzielony na malutkie pomieszczenia gospodarcze zamykane na kłódki. Na drewnianych drzwiach widnieją numery mieszkań. Z boku budynku tabliczka z napisem informującym o zakazie gry w piłkę. Po prawej teren „zielony”. Pojemniki na śmieci od reszty podwórza oddziela ażurowy betonowy płot. Ławek czy miejsca do gry w piłkę brak. Od szarości baraków wyraźnie odcina się blok. Nowy. Miasto oddało go do użytku w 2007 roku z przeznaczeniem na mieszkania socjalne.
Ze szkoły wraca grupka dzieci. Kobieta biegnie do domu z praniem. Jakiś mężczyzna robi wyprawki przy samochodzie. Cisza i spokój. Pozory – mówią mieszkańcy. Wieczorami strach wyjść z domu.
- W mieście mówią, że to getto. Kiedyś nazywali to miejsce trzynastą dzielnicą – stwierdza jedna z mieszkanek bloku przy ul. Gostyńskiej. - Jest tylko ta jedna brama i mur. Wszystko ogrodzone.
- Ludzie patrzą na to miejsce jak na zbiorowisko życiowych niedorajd. Z tym się kojarzymy – mówi kolejna mieszkanka. W bloku przy ul. Gostyńskiej 50 B mieszka od roku. - Obwiałam się, gdy dostałam to mieszkanie. Byłam zaskoczona, że tu jest tak czysto. Ale gdybym dostała mieszkanie w klatce A, to pewnie był odmówiła. Byłoby mi wstyd, bo przecież to miejsce świadczyłoby też o mnie.
Powiedzieli „dość”
Klatki w bloku są trzy. Najgorzej wygląda A.
- Mieszkania są super, tylko to towarzystwo – stwierdza jedna z mieszkanek bloku socjalnego przy ul. Gostyńskiej. - W naszej klatce to bydło mieszka. Tam gdzie mieszkają normalni ludzi jest porządek. Obok w klatkach mają czysto. A u nas? O proszę spojrzeć na ścianę. Porysowane, odciski opon. Przecież tutaj rowerami wjeżdżali. Parapety były podpalane. Ile można wytrzymać? Wyzywało się, ale nie skutkowało. A jakich słów trzeba używać. Jak nie ma wulgaryzmów, to młodzież w ogóle nie słucha. Odpowiedzą coś, ale trzeba reagować. Nie ma czego się bać.
- Czwarty rok tutaj mieszkam. Od samego początku był hałas, niszczenie ścian. To nie tylko ludzie z naszej klatki, ale też z baraków i z miasta – dodaje kolejna mieszkanka bloku.
- Wrzaski do północy. Zaśmiecanie. Zresztą widać. Rzucają tutaj pety. Dopiero co trochę tu posprzątałam. Same kipy od papierosów tu leżały. Nie chcemy tak mieszkać – żali się pierwsza z lokatorek.
Mieszkańcy klatki 50 A nie wytrzymali. W lutym do Urzędu Miejskiego w Kościanie przesłali pismo, w którym skarżyli się na niszczenie mienia, zakłócanie porządku, przebywanie na klatach osób nie mieszkających w budynku i spożywanie alkoholu. Podpisało się pod nim sześć osób. W piśmie z imienia i nazwiska wymieniono lokatorów, których sąsiedztwo jest szczególnie uciążliwe. Dlaczego na taki krok zdecydowali się dopiero po kilku latach?
- Na początku nie wiedzieliśmy kto to. Nie znaliśmy tych ludzi. Teraz już wiemy – przyznaje mieszkanka bloku.
Mieszkanki klatki A z zazdrością patrzą na to jak mieszkają sąsiedzi w klatce obok. Pod wysokim ceglanym murem urządzono mały skalniak. Są kwiaty, piaskownica, ławeczka, nawet huśtawka dla dzieci. W klatce schodowej czysto i schludnie. Na ścianach i parapetach umieszczono świąteczne ozdoby.
- Dba się o to i pilnuje. Czasami rodzice są obrażeni, że zwróciło się uwagę dziecku – przyznaje lokatorka z klatki B. - Jest trudno. Różni ludzie tu mieszkają.
- Klatkę zamykamy o godzinie 22 – dodaje jej sąsiadka. - Młodzież tu nie przesiaduje.
To że klatka jest czysta a otoczenie zadbane, nie oznacza, że nie ma problemów. Spory sąsiedzkie to codzienność. Nie wszyscy przychylnie patrzą na taką dbałość o porządek.
- Niektórzy robią nam na złość. Widać to na ścianach. Są dziury, jakby ktoś kluczem dłubał. Chcieliśmy przed świętami pomalować klatkę, bo co to za problem zebrać po parę złotych na farbę, ale na razie wstrzymaliśmy się – stwierdza mieszkanka klatki B przy ul. Gostyńskiej.
Nie mają oporów, żeby przypadki niszczenia mienia zgłaszać zarządcy budynku, policji czy straży miejskiej.
Groźba kary
Skoro sygnały od mieszkańców nie są anonimowe, łatwiej ustalić sprawców aktów wandalizmu. Sprawą zajął się zarządca bloku Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej i Dróg wspólnie z policją i Strażą Miejską. Wszystkie te instytucje ze wskazanymi przez mieszkańców problemami zetknęły się już wcześniej.
- Problem bloków socjalnych często pojawia się w mediach. Można powiedzieć, że w Kościanie coś takiego nie istnieje. Mamy do czynienia z indywidualnymi mieszkańcami tej dzielnicy – ocenia rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kościanie Mateusz Marszewski. - W powszechnej opinii w budynkach socjalnych policja interweniuje najczęściej. Tak nie jest. Na Osiedlu Jagiellońskim czy Piastowskim są bloki, w których zdarza się to częściej.
W przypadku ul. Gostyńskiej policja najczęściej interweniuje w związku z zakłócaniem ciszy i porządku publicznego. Zdarzają się przypadki przemocy w rodzinie. Przyczyną zwykle jest nadużywanie alkoholu.
- Na pewno jest to uciążliwe dla mieszkańców. Rzadko zgłaszane nam są przypadki popełniania przestępstw – dodaje Marszewski.
Podobnie sytuację ocenia Straż Miejska.
- Od dwóch lat prowadzimy w tym rejonie wzmożone kontrole. Po sygnale mieszkańców jeszcze je nasililiśmy. Nasze interwencje dotyczyły głównie utrzymania czystości i porządku, psów, zakłócanie spokoju. Mieliśmy także sygnały od pracowników Starostwo Powiatowego w Kościanie. Budynek urzędu sąsiaduje z blokami socjalnymi – wyjaśnia komendant Straży Miejskiej w Kościanie, Maciej Szymczak. - Poinformowaliśmy mieszkańców w jaki sposób mogą się z nami kontaktować. Przekonywaliśmy do zgłaszania nam na przykład przypadków spożywania alkoholu w klatach schodowych. Od ubiegłego roku mamy instrumenty prawne. Możemy takie osoby karać.
Działania podjęła również policja. Przeprowadzone zostały rozmowy zarówno z mieszkańcami bloku, którzy zgłosili problem, jak i wskazanymi przez nie osobami. Lokatorzy zostali poinstruowani, że powinni interweniować „na gorąco”, gdy dzieje się coś niepokojącego.
Na miejscu pojawili się także pracownicy Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i Dróg. Również dla zakładu nie były to pierwsze sygnały dotyczące niszczenia mienia.
- To młody budynek. Został oddany w 2007 roku. Mieszkania są przeznaczone dla osób w trudnej sytuacji materialnej. Mieszkańcy powinni docenić i uszanować tę pomoc – przypomina kierownik Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i Dróg Paweł Michałowski.
Zdaje sobie sprawę, że nie zawsze tak jest. Mieszkańcy owszem zgłaszali przypadki niszczenia mienia, ale anonimowo. Gdy przychodziło do wskazania sprawcy winnych nie było, bo sąsiedzi nie chcieli na siebie donosić. W tym przypadku było inaczej. Pod pismem wysłanym do urzędu widniały podpisy mieszkańców. Zdaniem kierownika Michałowskiego, do tego jak wygląda blok przyczyniają się nie tylko lokatorzy, ale również ich goście.
- To nie jedyne mieszkania socjalne w Kościanie – informuje kierownik Michałowski. - Problem spowodowany jest większym skupiskiem ludzi.
Problem okazał się na tyle palący, że wypowiedział się w tej sprawie burmistrz Kościana Michał Jurga. Włodarz poinformował wszystkich lokatorów, że wszystkie akty wandalizmu będą zgłaszane policji lub straży miejskiej. To jednak nie koniec. Sprawcy muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami: „(…) za usunięcie wyrządzonych szkód, które zostaną stwierdzone w budynku obciążony będzie jej sprawca. Gdy sytuacje te będą się powtarzać, w stosunku do takiej osoby zostanie wszczęte postępowanie, a jego wynikiem będzie eksmisja. W przypadku braku możliwości ustalenia osoby, która wyrządziła szkodę kosztami zostaną obciążeni wszyscy lokatorzy.” - informuje burmistrz. Przypomina także, że zgodnie z umową najemcy lokalu zobowiązani są do przestrzegania porządku domowego, nieutrudnianie pozostałym najemcom korzystania z ich lokali oraz dochowania dbałości o stan techniczny lokalu i budynku.
Jakby spokojniej
Mieszkańcy klatki A częstszych wizyt służ mundurowych nie zauważyli. Widzą jednak zdecydowaną poprawę.
- Jakby ręką odjął – stwierdza jedna z lokatorek - Chyba pismo tak zadziałało. Wszyscy je dostali.
Sąsiedzi z klatki obok deklarują, że będą ściśle przestrzegać zaleceń burmistrza.
- Cieszymy się z tego, co mamy. Nie pozwolimy, żeby ktoś nam to niszczył – stwierdza jedna z pań mieszkająca w klatce B. - Gdybyśmy nie pilnowały porządku, to wyglądałoby tu jak w klatce obok. Wystarczy tydzień, żeby do tego doprowadzić.
- Niektórzy tego nie doceniają, a przecież przyszli tu z dużo gorszych warunków. Ja miałam bardzo małe i zawilgocone mieszkanie. Czuję tę różnicę. A niektórzy traktują to tak – państwo dało, niech państwo robi – dodaje kolejna z lokatorek. (h)
GK nr 15/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Słusznie, że ludzie zareagowali dosyc chamstwa. Jak nie pasuje mieszkać w czystym i wygodnym miejscu to Miasto następne baraki powinni wybudować w Bonikowie obok wysypiska bo tam jest miejsce dla śmieci.