Magazyn koscian.net
2006-07-12 09:00:19Chodnik do rozbiórki?
Wniosek o wycofanie z porządku obrad sesji Rady Miejskiej Kościana uchwały dotyczącej skargi jednego z mieszkańców złożył radny Stefan Żurek
Wątpliwości sygnalizował już podczas spotkania Komisji Spraw Komunalnych. Sprawa dotyczy chodnika, który miasto wybudowało przy kanale Obry. Przez sześć lat nie udało się ustalić warunków korzystania z terenu, na którym powstał ciąg pieszy. Zabiegał o to właściciel gruntu Przemysław Trączyński.
- Przekonywano nas, że nie wiadomo kogo jest grunt – zaznaczył Stefan Żurek. Wniosek o wycofanie uchwały argumentował pojawieniem się nowych faktów. Uznał, że w tej sytuacji Rada może się po prostu ośmieszyć.
Z taką opinia nie zgodził się przewodniczący Rady Bronisław Frąckowiak.
- Również mam wątpliwości. Musimy zająć stanowisko. Obligują nas terminy administracyjne. Dyskusja na temat tej skargi musi być podjęta. Samo wycofanie uchwały będzie oznaczało, że nie podjęliśmy żadnych działań – mówił Frąckowiak argumentując konieczność podjęcia uchwały.
Przemysław Trączyński w odpowiedzi na projekt uchwały przygotował kalendarium dotyczące przejścia nad kanałem Obry. Stwierdza w nim m.in.: „nigdy nie miałem zamiaru działać na szkodę mieszkańców Kościana, jak to często włodarze próbowali przedstawić na różnych spotkaniach. Świadczy o tym chęć użyczenia terenu – podkreślam bezpłatnego użyczenia oraz fakt poświęcenia mojego cennego czasu, który zamiast przeznaczyć rodzinie i rozwojowi mojej firmy, marnowałem na pisma, telefony i spotkania – zaznaczam nie w moim interesie. Sprawę mogłem załatwić inaczej, ale człowiek uczy się na błędach. Należało najpierw podpisać umowę, a później zezwolić na budowę. Odwrotna kolejność spowodowała jednak, że stałem się petentem urzędu.” Pracownikom Urzędu Miejskiego wytyka nie tylko brak dobrej woli, ale również „naginanie” prawa. „Nigdy tak nie było w Państwie Prawa, aby własność prywatna mogła zostać przyjęta bez zgody i wiedzy jej właściciela, czego próbuje się dokonać w Kościanie. Obecnie prowadzę sprawę o odszkodowanie przeciwko UM związaną z pobudowaniem chodnika.” Kalendarium obszernie przedstawia próbę zawarcia umowy użyczenia, a później umowę dzierżawy. Gdy próby nie przyniosły oczekiwanego skutku właściciel nieruchomości, na którym został wybudowany chodnik zwrócił się do urzędu z prośba o usuniecie chodnika. Po licznych perturbacjach sprawa trafiła do Wojewody Wielkopolskiego, który stwierdził, że ciąg pieszy nad kanałem Obry stanowi część działki należącej do Przemysława Trączyńskiego. W związku z brakiem dalszych działań ze strony urzędu zmierzających do usunięcia naruszenie prawa właściciel skierował sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten z kolei przekazał skargę Radzie Miasta do ponownego rozpatrzenia. Podczas sesji Rada miała zająć stanowisko w tej sprawie.
W uzasadnieniu uchwały rzecz ujęto dość oględnie. Stwierdzono tylko, że Rada Miejska Kościana uważa za przedwczesne podjęcie stanowiska w sprawie uchylenia uchwały z 2005 roku ustalającej przebieg istniejących dróg gminnych położonych na terenie Kościana do momentu zakończenia postępowań.
- Podkreślam, że podczas posiedzenia komisji był obecny pan Trączyński – zaznaczył radny Piotr Ruszkiewicz. - Chodnik został pobudowany na własności prywatnej. Ktoś za to odpowiada. Kwestionowane było, czy jest to własność prywatna. Po prostu trzeba nakreślić jak to wszystko wygląda.
- Musimy podjąć uchwałę bez względu na jej treść. Rada jako takiego stanowiska w tej uchwale nie podejmuje, ale musi to określić. Nie wyrażenie stanowiska pozostawia ciąg dalszy postępowaniu prawnemu – argumentował przewodniczący Frąckowiak. Zaznaczył jednocześnie, że podjęcie uchwały nie przerywa toku postępowania przed sądem.
- Od początku trwania sprawy jest jedna rzecz oczywista. Nigdy nie mówiliśmy, że jest to własność gminy. Nigdy nikt tego nie kwestionował – włączył się do dyskusji burmistrz Jerzy Bartkowiak. - Przyświecała rzecz ważna, żeby trakt, który istnieje od dawna, był bezpieczny. Dzisiaj nie odżegnuję się od zapłacenia i uregulowania tej sprawy. Jesteśmy gotowi podjąć rozmowy.
Stefan Żurek stwierdził, że radnych próbowano wprowadzić w błąd co do własności spornego gruntu twierdząc, że nie ma na to dokumentów.
Ostatecznie uchwałę podjęto 13 głosami. 5 radnych głosowało za jej odrzuceniem, a 3 wstrzymało się od głosu.
- Własność prywatna jest rzeczą świętą – podsumował Bronisław Frąckowiak. - Należy ubolewać nad tym, że te sprawy tak długo się ciągną. (h)
GK nr 28/2006