Magazyn koscian.net
2003-08-27 13:44:30Co pan może panie pomidorze?
- Kiedyś tu wielu ludzi miało szklarnie lub folie, ale w ostatnich dziesięciu latach polikwidowali. Teraz odnawiają i sadzą. Interes się rozwija... - twierdzi jeden z plantatorów spod Śmigla. Okazuje się, że na nasze pomidory jest popyt za granicą. Jak grzyby po deszczu rosną u nas wielkopowierzchniowe szklarnie.
Matka ziemia nie jest najlepsza?
Niewielu plantatorów dziś sadzi pomidory w ziemi, chyba że te polne przeznaczone do przetwórstwa. Szklarniowe pomidory rosną na przykład na wełnie mineralnej.
- Co to ta wełna mineralna? To roztopiona skała wrzucona w bęben. Powstają z tego nitki minaralne zbierane w maty, te maty się kroi i w nich sadzi się roślinę - wyjaśnia Wojciech Ginter, organizator spotkania plantatorów, o którym pisaliśmy przed tygodniem.
Nawóz podawany jest wraz z wodą rureczkami wciśniętymi pod korzenie jak diody. Receptura jest indywidualnie dobierana w zależności od podłoża, na który nasadzone są rośliny. Często bowiem, dla obniżenia kosztów, młode roślinki hoduje się w ziemi, a potem dopiero wstawia w wełnę mineralną, włókna kokosowe lub sieczkę ze słomy. Specjaliści od hodowli roślin wymyślili też hydrożel, dzięki któremu wilgoć zatrzymywana jest przy korzeniu rośliny. Żel taki rozsypany na ogrodzie pełni swą funkcję przez lata.
- Wzrostem roślin na jałowym podłożu łatwiej jest kontrolować. Istnieje mniejsze niebezpieczeństwo wystąpienia tam chorób i pasożytów - wyjaśnia Henryk Ratajkiewicz z Akademii Rolniczej.
Nasz klimat się ociepla i już pod Sandomierzem powstają plantacje pomidorów ,,przy paliku’ wzorowane na tych z południa Europy. Pierwsze takie plantacje powstają też i pod Śmiglem, na przykład u Mieczysława Stama w Poladowie.
Czy to da się jeść?
Pomidory rosnące na wełnie - to nie brzmi dobrze. Czy są jadalne?
- Smak pomidora nie zależy od tego na czym on rośnie, ale jakie składniki w tym podłożu znajduje, czyli co mu podajemy - wyjaśnia Wojciech Ginter, zajmujący się doradztwem rolniczym i ogrodniczym.
- Jak wlejemy nawóz do waty, to roślina weźmie tyle ile potrzebuje, a to, czego nie wykorzysta spłynie. W ziemi zostanie. Jeśli ktoś nieumiejętnie używa nawozu, koniec końców w ziemi jest więcej chemii, niż w tej wacie. Więcej jest też w roślinie - ocenia ogrodnik Małgorzata Król z Włoszakowic.
- Jak się rozkroi pomidora rosnącego w ziemi i tego rosnącego na przykad na wełnie, czy będzie różnica? To brzmi jak dowcip. Żadnej różnicy. Nie prowadzono dotąd takich badań, ale sądzę, że w labolatorium nie jesteśmy w stanie ich odróżnić. Nie jesteśmy w stanie też rozpoznać tego smakowo - mówi Henryk Ratajkiewicz, doktor z Akademii Rolniczej.
Super, hiper i mega
W Nowej Wsi stoi największa szklarnia w powiecie kościańskim. Zajmuje 25 tysięcy metrów kwadratowych. Pracują tam trzy rodziny, 12 stałych pracowników i około pół tysiąca trzmieli. Tygodniowo zrywa się tam 25 ton pomidorów. Aby taką szklarnię ogrzać położono 73 kilometry rur centralnego ogrzewania i postawiono trzy piece miałowe o mocy 2,9 megawata. Zimą na dobę wrzuca się do nich po 12 ton miału. Aby nawodnić szklarnię wykopano głęboką na 140 metrów studnię. Dziennie pobiera się z niej 199 metrów sześciennych wody. Pod szkłem rośnie tam 62 i pół tysiąca pomidorowych krzewów.
- Tymczasem nie owocuje jeszcze 1/3 nasadzonych roślin. Zacznie dopiero w połowie września - wyjaśnia Robert Gbiorczyk jeden ze współwłaścicieli szklarni.
Szklarnię przywieziono z Holandii. Tam służyła plantatorowi przez cztery lata. Zimą tego roku przywieziono ją 35, wypełnionymi po brzegi, tirami. Składała ją firma Edmunda Czarneckiego ze Śmigla. Montowano ją od lutego do końca czerwca. Pierwsze pomidory nasadzono tam 20 kwietnia, a ostatnie 1 lipca.
- Szklarnią steruje komputer. To on decyduje o której godzinie, ile wody i nawozu podać roślinom. Otwiera i zamyka wywietrzniki w zależności od temperatury w szklarni. Zamyka je też gdy pada i gdy wieje zbyt silny wiatr - wyjaśnia Robert Gbiorczyk.
Szklarnia jest ewenementem nie tylko ze względu na rozmiary, ale i dlatego, że wybudowało ją trzech wspólników: Robert Gbiorczyk, Marian Malcherek i Waldemar Bednarczyk. A mówią, że Polacy nie potrafią prowadzić wspólnych interesów...
- Nie można słowa powiedzieć, zgadzamy się - mówi pan Robert. - Najważniejsza jest uczciwość i zaufanie. Trzeba też mówić sobie wprost to co się myśli. Bardzo dobrze nam się razem współpracuje.
Trzej panowie robią wspólnie interesy od 10 lat. Mają już wspólną firmę transportową. Po latach handlowania pomidorami z Pomorzem i z zagranicą postanowili sami go nasadzić i zebrać.
- Uczymy się - mówi skromnie Robert Gbiorczyk. A do nauki mają spore, 2,5-hektarowe pole do popisu...
Podobne szklarnie, jak ta w Nowej Wsi, rosną pod Śmiglem jak grzyby po deszczu.
Pomidor inaczej?
Najczęściej jadamy pomidory na kanapkach, jako dodatek do surówek, a najbardziej popularną sałatką z pomidorem jest połączenie go z ogórkiem w zalewie gęstej śmietany. Polecamy jadać też pomidora z czosnkiem.
Pomidory należy sparzyć i obrać ze skórki (polecamy te najmniejsze z owoców i najlepiej świeżo zerwane z ogródka). Pokrojone w ćwiartki wrzucić do miski. Następnie kroimy cebulkę i wyciskamy z preski czosnek. Ile? Ile kto lubi. Dodajemy (najlepiej świeżej) bazylii, odrobinę soli i pieprzu, ocet winny i oliwę z oliwek. Całość należy wymieszać i odstawić na kilka godzin do lodówki, by pomidory nabrały aromatu. Sałatka bardzo dobrze smakuje z białym serem.
ALICJA MUENZBERG
Czy wiesz, że?
• Pomidor osiąga zwykle 15 metrów wysokości? Gdyby nie to, że tak duży przestaje być produktywny, rósłby sobie dalej. Na szczęście dolne liście są obrywane i łodyga płoży się po podłożu. Inaczej nie zmieściłby sie w szklarni.
• Pomidor najlepsze owoce wydaje w pierwszych dziesięciu gronach, kolejne dziesięć gron wymaga od niego większego wysiłku i jest bardziej narażone na choroby. Po dwudziestu gronach plantatorzy zwykle wyrzucają roślinę. Jedno grono ma po 6 owoców, ale wartość handlową ma pieć. Z jednego pomidora można uzyskać więc około 100 owoców, na które skusi się każda gospodyni.
• Pomidor szklarniowy, jeśli zapewnimy mu odpowiednie warunki termiczne i odpowiednią ilość owoców, może żyć baaardzo długo. Z czasem słabnie i obumiera atakowany przez choroby.
• Pomidor w Polsce owocuje od kwietnia. Zimą produkcja jest nieopłacalna. Od grudnia do końca marca w warzywniaku kupujemy pomidory z importu. Pochodzą z Maroka, albo z Wysp Kanaryjskich. Przypływają do nas zielone. Dojrzewanie odbywa się pod wpływem specjalanych środków. Pewnie dlatego są prawie bez smaku...
• Pomidorów nie sadzą Czesi. Szklarnie w Czechach można policzyć na palcach - twierdzą fachowcy. Dlatego, gdy w Polsce cena pomidorów leci na łeb na szyję, Czesi płacą za nie po 2 złote.
• Pomidor duży ceniony jest tylko w Polsce. Na Zachodzie klienci preferują średnie owoce osiągające rozmiar 57-67 milimetrów. W Polsce najchętniej wybiera się dorodne pomidory mierzące od 82 do 102 milimetrów.
• Pomidor pachnie intensywnie tylko tuż po zerwaniu. Jeśli poleży kilkanaście godzin, lub kilka dni, zapach ulatnia się. Zerwany w kolorze różowym w chłodni może jechać do klienta nawet tydzień nie tracąc na smaku i na urodzie.