Magazyn koscian.net
2006-04-11 15:32:17Czas bez wizjonerów
Kościan jest na garnuszku państwa, miasto nie ma wizji przyszłości, ale ma biblioteki i muzea
Taki obraz Kościana jawi się po dyskusji o przyszłości miasta i regionu zorganizowanej przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Kościańskiej. – Brak wizji świadczy o myśleniu tylko o tu i teraz, ale i o lenistwie intelektualnym – powiedział prof. Kazimierz Zimniewicz. Oskarżenie o lenistwo dotyczy nas wszystkich.
Gorzkich słów tego poranka w auli kościańskiego Kolegium Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu było znacznie więcej. Zorganizowana przez TMZK dyskusja obnażyła konflikty, brak spójności w działaniu i niewesołe status quo. Jako pierwszy o wizji przyszłości mówić miał burmistrz Jerzy Bartkowiak. Zaczął od gorących podziękowań za inicjatywę spotkania . Podkreślał, jak ważne są takie dyskusje i jak sobie je ceni. Nie dodał tylko, że nie zamierza wziąć w niej udziału. Z jego wykładu wynika, że największą bolączką Kościana jest jego ciasnota. Na 8,8 kilometrach kwadratowych mieszka 24516 osób, co daje średnio 2775 osób na jeden kilometr. Rodzi się coraz mniej dzieci i miasto nie ma terenów pod inwestycje.
- Miasto bez gminy Kościan nie będzie się rozwijało. Nie posiada własnych, dużych terenów pod działalność gospodarczą – wskazywał Jerzy Bartkowiak. Za to ma muzeum, biblioteki, sporo kultury, szkoły i mieszka się w Kościanie naprawdę dobrze. Burmistrz bardzo dumny był z wysokiej pozycji w rankingu miast powiatowych określającym jakość życia w mieście. Jego wystąpienie przypominało kampanię wyborczą. Oto w wyjątkowo trudnych warunkach Kościan jest radosnym miastem z gotową infrastrukturą (to bolączka, bo nie ma na co pisać wnioski o pieniądze z Unii). Dalej stanowisko miasta uzupełnił Jerzy Bolanowski, architekt miejski. Nadzieje na rozwój upatruje on w ściągnięciu inwestorów zagranicznych, którzy mieliby tu dla odmiany produkować. Pomóc w realizacji tych założeń ma jedna z najlepszych holenderskich firm planistycznych, która opracowuje strategię Kościana uwzględniając zasoby sąsiednich gmin.
- Tę strategię robią pod kątem zdobywania inwestorów zagranicznych – wyjaśnił Bolanowski.
I burmistrz, i architekt miejski podkreślali, że atutem Kościana są dobre kontakty partnerskie z zagranicznymi miastami.
Marian Zalejski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Nueropsychiatrycznego przedstawił sytuację swojej placówki borykającej się przede wszystkim z brakami personelu.
- Od kilku lat młodzi ludzie nie przychodzą już pytać o pracę u nas – alarmował.
Przestrzegał przed drenażem mózgów i zaznaczył, że szpital od 1999 roku, czyli od momentu gdy jest samodzielny finansowo, każdy rok budżetowy kończy z zyskiem.
W trakcie wystąpienie dyrektora ku zaskoczeniu zebranych salę po angielsku opuścił najbardziej zainteresowany dyskusją burmistrz Jerzy Bartkowiak. Jak wyjaśniono potem – poszedł witać biskupa.
- Czuję niesmak. Nie wiem, jak rozpocząć mam tę debatę – komentował głośno wyjście burmistrza wójt Henryk Bartoszewski. Jego zdaniem najważniejsza jest i będzie komunikacja.
- Jesteście skazani na to, że będziecie jeździć – zwrócił się do obecnych na spotkaniu studentów. Nie zgodził się z teorią burmistrza Bartkowiaka, jakoby odrębność gminy uniemożliwiała Kościanowi rozwój. Miasto nie ma ziemi, którą mogłoby zaproponować inwestorom, ale gmina też jej nie ma.
- Każdy metr ziemi trzeba kupić – przekonywał wójt. Jego zdaniem skargi burmistrza, że miastu jest ciasno, nijak mają się do boju, jaki burmistrz stoczył chcąc poprowadzić drogę ekspresową obecną ,,piątką’’
- To by zamknęło miasto na kolejnych 50 lat! - wskazywał wójt.
Zaniepokojony jest pomysłem miasta na likwidację torowiska gostynianki i budowę w jej miejscu drogi.
- Czy warto? - pytał. - Raz zniszczone nie da się odtworzyć – przekonywał. - Dzięki torom można by w przyszłości stworzyć węzeł kolejowy w Bonikowie. Tam planowany jest węzeł drogi ekspresowej. To może pączkować. W takim miejscu mógłby budować się Akwawit i inne firmy, którym zależy na bocznicach kolejowych.
Zdaniem wójta wciąż są szanse na tanie źródło energii z gazu w okolicach Kościana.
- O sukcesie zdecydują nie statystyki, rankingi, ale grunt, komunikacja i energia. I naprawdę całym złem nie jest to, że miasto i gmina są osobno – podkreślał wójt.
Starosta Andrzej Jęcz przekonywał, że najgorsze dni Kościan ma już za sobą. Upadły wielkie zakłady. Bezrobocie wynosiło już 22 procent, a dziś jest 15 procent.
- Trzeba postawić na drobną przedsiębiorczość, a nie wielkich inwestorów – twierdził. W tej materii zdaniem starosty dzieje się dobrze. W ostatnich latach zarejestrowano w powiecie kilkaset nowych podmiotów gospodarczych. Firmy założone przez bezrobotnych przetrwały najgorszy, pierwszy rok działalności.
- Obok werbalnych dążeń, ważne są czyny – powiedział starosta. I wypomniał nieobecnemu burmistrzowi Bartkowiakowi rezygnację z uczestnictwa w tworzeniu powiatowej rady zajmującej się promocją terenów inwestycyjnych. Wypomniał też miastu brak działań zmierzających do pozyskania intratnych terenów. Dla przykładu, miasto nie zainteresowało się wystawionym na sprzedaż gruntem szpitala neuropsychiatrycznego przy wylocie z miasta na Leszno (kupiono go pod kolejny supermarket).
- Jestem przekonany, że ten grunt sprzedany za 500 tysięcy złotych po zagospodarowaniu terenu wart będzie kilka milionów – grzmiał starosta.- Można go było kupić – przekonywał.
Jego zdaniem w miejscu cukrowni mogą powstać zakłady produkcyjne, bo dziś przemysł nie opiera się na kominach. Stratą dla miasta jest brak festiwalu flamenco, który budował wizerunek miasta, a Kościan wcale nie ma pełnej infrastruktury, bo na ulicy Śmigielskiej wodociąg opierał się na ołowianych rurach – punktował starosta.
W imieniu Czesławy Albińskiej, dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego w Kościanie referat odczytała Magdalena Nowak. Dyrektor Albińska wypowiedziała się głównie o potrzebach edukacyjnych i kulturalnych dzieci i młodzieży. Po niej głos zabrał przedsiębiorca Jerzy Stachowiak.
- Drogi i ładne obiekty, to tylko opakowanie – powiedział. Wyliczył, że bez pracy jest teraz w Kościanie około 4 tysięcy ludzi. Około 10 procent wyjeżdża za pracą poza powiat.
- To znaczy, że dwudziestu pięciu procentom osób w wieku produkcyjnym pracodawcy powiatu nie są w stanie dać pracy – diagnozował. - Najwięksi pracodawcy, to utrzymywane z podatków zakłady budżetowe. To znaczy, że Kościan jest na garnuszku państwa! Kościan, można by sparafrazować, jest na zasiłku. Najwięcej firm, które ostatnio powstają, trudni się handlem rzeczy przywiezionych ze śmietników Europy – mówił.
Jego zdaniem najważniejsze jest przełamanie gospodarczego marazmu.
- Jeśli się tego nie uda zrobić, życie będzie przeplatane biedą i stresem. Co z tego, że będą ładne kwiatki na mostach i ładne drogi? - pytał Stachowiak i wyliczył, że aż 38 instytucji zajmuje się kontrolowaniem zakładów spożywczych, a co trzy dni zmieniają się przepisy dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej. Zalecił też przyjrzenie się temu, gdzie trafiają zarobione w powiecie pieniądze.
Głos zabrał jeszcze profesor Tadeusz Mendel.
- Daleko nam do doskonałości – zauważył profesor. - Że w rankingu mamy jakieś miejsce, to ja traktuję za sukces, ale i trochę zbieg okoliczności.
Zdaniem profesora najważniejszym kapitałem Ziemi Kościańskiej są przedsiębiorczy ludzie, którym trzeba pomóc.
I tu skończyła się dyskusja. Niestety, nie udało się w nią wciągnąć mieszkańców miasta i okolic. Uniwersytecką aulę dopełnili w czasie spotkania studenci, ale, niestety, większość z nich nie jest z Kościana. Nie zabrali też głosu w dyskusji. Czy o przyszłości miasta myślą tak zwani zwykli ludzie, a jeśli tak, to co? Nie udało się zweryfikować. Spotkanie było jednak ważne. Okazało się bowiem, że dalekosiężnej wizji przyszłości miasta właściwie nie ma. Diagnoza obecnej sytuacji Kościana i stojących przed nim wyzwań też jest niespójna. To znaczy, że powinien to być dopiero początek dyskusji.
- Elity intelektualne i polityczne powinny zrozumieć, że wizje nie mogą powstawać na jedną kadencję. Wizje powinny być ponadpartyjne i ponadkadencyjne – przekonywał profesor Zimniewicz. Brak spójnej wizji, a czasem brak wizji w ogóle, zdaniem profesora świadczy o lenistwie intelektualnym. Zdzisław Witkowski, prezes TMZK zaprosił zainteresowanych tematem do dalszej dyskusji choćby w formie listów. Rzecz w całości ma być niebawem opublikowana.
ALICJA MUENZBERG
GK nr 15/2006