Magazyn koscian.net
2005-07-06 09:39:19Czemu winne są drzewa?
W ubiegłym tygodniu Sekcja Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Kościanie i Stowarzyszenie na Rzecz Zapobiegania Wypadkom Drogowym ,,Stop Śmierci’’ zorganizowały konferencję nt. ,,Przydrożne drzewa zagrożeniem życia?!’’
- Większość dróg jest zadrzewiona. W powiecie kościańskim dominujący jest krajobraz rolniczy i mamy typowe zadrzewienia śródpolne. W moim referacie powiem o pozytywnych efektach zadrzewień, bo – jak sądzę – pozostałe referaty będą dotyczyły negatywów – powiedział prof. Jerzy Karg ze Stacji Badawczej Polskiej Akademii Nauk w Turwi, który zabrał głos jako pierwszy. Omówił funkcje zadrzewień podkreślając ich rolę jako bariery przeciwietrznej i biochemicznej. – Dzięki drzewom rośnie bioróżnorodność. W powiecie mamy 900 sklasyfikowanych gatunków naczyniowych, z czego 119 to drzewa. Będziecie mówili, jakie te drzewa są paskudne, bo są nieodkształcającą i nieelastyczną przeszkodą. Uważam i będę o to walczył, by szukać innych rozwiązań, bez konieczności wycinki drzew. Nie idźmy w kierunku wycinki drzew! – apelował i zaproponował, by zapoznać się z niemieckimi rozwiązaniami problemu przydrożnych drzew, które rosną nawet przy głównych drogach.
- Zarządcy dróg publicznych sadzą na poboczach, blisko krawędzi jezdni miliony drzew, czego efektem jest śmierć lub kalectwo tysięcy podróżnych, których pojazd wypadł z drogi. Jeżeli wypadniemy z drogi, gdzie rosną przydrożne drzewa, wówczas te pożyteczne rośliny mimowolnie wykonają makabryczną egzekucję na niewinnych użytkownikach dróg – powiedział Edward Woźniak i przytoczył historię największej katastrofy z udziałem autobusu i drzewa, która wydarzyła się 2 maja 1994 r. pod Gdańskiem, w której zginęło ponad 30 osób. - Drzewo, rosnące blisko krawędzi jezdni, jest tak samo niebezpieczne, jak wojskowa mina przeciwpancerna i podobnie jak ona nie uczyni nikomu krzywdy, dopóki ktoś na nią nie najedzie. Przydrożne drzewa utrudniają kierowcom obserwację pobocza, zasłaniają widoczność na zakrętach i łukach jezdni, przed skrzyżowaniami, przejazdami kolejowymi czy przejściami dla pieszych – argumentował. – System korzeniowy powoduje rozsadzanie nawierzchni. Przez odrastające konary i gałęzie wysokie pojazdy nie mogą swobodnie przejeżdżać, a na dodatek zasłaniają ważne znaki drogowe. Migotanie światła słonecznego podczas jazdy aleją drzew, może wywołać u kierowcy zaburzenia widzenia i opóźnienie czasu reakcji. Do poślizgu i wypadnięcia z drogi może doprowadzić warstwa leżących na jezdni liści, pod którą nieraz znajduje się szron. Taki sam efekt może spowodować warstwa rozgniecionych owoców dębu lub kasztanowca, zwłaszcza po opadach deszczu. Zimą cień rzucany przez gęste konary na jezdnię utrudnia stapianie powłoki lodu lub osuszanie nawierzchni, co przy zmianach temperatury powoduje, że sucha jezdnia na odcinku wolnym od przydrożnych drzew niespodziewanie zamienia się w ślizgawicę na porośniętym drzewami odcinku drogi.
Woźniak udowadniał też jak bardzo niebezpieczne są drzewa rosnące przy drogach wiodących przez obszary leśne, które w naturalny sposób przechylają się w stronę jezdni, gdzie jest więcej światła słonecznego, co w efekcie doprowadzić może do przewrócenia się na jezdnię.
- Drzewa są piękne, ale niosą też wielkie zagrożenie. Sam jestem miłośnikiem drzew – zapewnił podkreślając, że zderzenie z taką przeszkodą jest tragiczne w skutki. – Drzewo nie usunie się ani na krok, nie ma odchylenia i wchodzi w samochód jak w masło. Przy dużych prędkościach i czołowym zderzeniu z drzewem auto staje pionowo, przy bocznym – owija się wokół drzewa.
O przyczynach zgonów po zderzeniu pojazdu z drzewem mówił patomorfolog i biegły sądowy Jędrzej Piotrowski. Ku przestrodze pokazując zdjęcia z sekcji zwłok ofiar wypadków samochodowych.
- Nikt nie ma wątpliwości, co stanie się z człowiekiem, który uderzy w drzewo nawet najlepszym samochodem, to musi się skończyć potwornymi obrażeniami. Opowiadanie o tym to truizm – stwierdził Zdzisław Witkowski w imieniu Towarzystwa Miłośników Ziemi Kościańskiej i za papieżem Janem Pawłem II powtórzył, że ,,patriotyzm oznacza umiłowanie tego co ojczyste – tradycji, kultury, języka, czy krajobrazu’’. – Przesłanie tego jest jednoznaczne – trzeba ten krajobraz chronić. O czym mówimy - o gałęziach, liściach, korzeniach? Przecież w Polsce nie mamy dróg! Padały sformułowania drzewa przyczyną wypadków, moim zdaniem mylimy przyczynę ze skutkiem. Nikt nie mówił o brawurze, szybkiej jeździe, braku wyobraźni, wychowywaniu kierowców. Powiedzmy sobie szczerze – jeździmy źle i tu jest problem. To prawda, że drzewa są przeszkodą, że giną ludzie, ale wycięcie ich nie spowoduje wzrostu bezpieczeństwa. Proszę nie oczekiwać, że będzie na to przyzwolenie tylko dlatego, że ktoś może zginąć.
- Z drzew rosnących w pasie drogowym nie możemy robić rezerwatu przyrody – odpierał ataki Woźniak. – Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z 1986 roku niebezpieczne drzewa to te, które rosną do dwóch i pół metra przy drodze. Trzeba zapewnić kierowcom bezpieczne pobocze. A poza tym drzewa przydrożne to nie zieleń naturalna, tylko urządzona przez człowieka.
Prezes Ryszard Fonżychowski zapewniał, że nie chodzi o to by wszystko wycinać, lecz tylko te drzewa, które ograniczają widoczność na zakrętach, czy wyjazdach z parkingów.
- Ścinanie tak, ale według zasady - dziś sadzimy, jutro wycinamy, ale tylko największe zagrożenia. Równowaga estetyczna krajobrazu musi być zachowana – podkreślił.
Wójt Henryk Bartoszewski zwrócił uwagę na wtłoczenie w stary układ komunikacyjny milionów pojazdów i stanowczo stwierdził, że ogołocenie przydrożnych terenów z drzew nie spowoduje spadku zagrożenia.
- Gdybyśmy zaczęli jeździć jak w państwach o wysokim bezpieczeństwie, np. w Szwecji, gdybyśmy przestrzegali przepisów, to ilość wypadków spadnie – przekonywał wójt. – Nie mamy dróg, które by kanalizowały ruch tranzytowy, nie ma dróg ekspresowych, autostrad, gdzie problemu drzew przydrożnych nie będzie.
Uczestnicy spotkania proponowali, by na drogach powiatowych, które są najniższą kategorią i nie mają nawet oznakowania poziomego, zamontować, tzw. kocie oczka odblaskowe, które nie pozwolą kierowcy zjechać z drogi. Walenty Dudziak stwierdził, że warto zrobić wszystko, by uratować ludzkie życie i nawet patrząc przez pryzmat ekologii nie można zapominać o ludziach.
- Temat ten nie jest dla nas nowy. Od 2001 roku prowadzimy wycinkę drzew. Tylko czy nagłaśnianie tego jest dobre? Nie mamy przyjaznej prasy - zastanawiał się Andrzej Staszewski z Wielkopolskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Poznaniu. Poinformował, że przy 2260 km dróg wojewódzkich stoi ponad 42 tys. drzew rosnących do 2,5 m przy drodze. W ostatnich czterech latach wycięto 1483 drzewa. W tym roku do wycinki przeznaczonych jest 500 sztuk.
- Nie chcę wyciągać żadnych wniosków z tej debaty. To z pewnością nie ostatnie nasze spotkanie. Trzeba osiągnąć kompromis w tej sprawie – powiedział kończąc czterogodzinną konferencję nadkomisarz Grabara zwracając się z prośbą do zarządców dróg o sadzenie krzewów i żywopłotów zamiast drzew.
GK nr 27/2005