Magazyn koscian.net
2006-12-06 09:03:20Do lochu z nimi!
Nowe fakty o bandyckiej eskapadzie opisanej przez nas w ubiegłym tygodniu
Do redakcji ,,GK’’ zgłosił się świadek zajść, które opisaliśmy w poprzednim numerze w artykule ,,Nocne zabawy bandytów’’. Kościaniak zwrócił nam uwagę, że policja – wbrew informacjom podanym przez jej oficera prasowego - otrzymała wcześniej zgłoszenie o pobiciu.
Przypomnijmy, że w nocy z 18 na 19 listopada sześciu kościaniaków na alkoholowym dopingu wszczęło burdy, pobiło trzy osoby i zniszczyło wyposażenie jednego z lokali. Bandycką eskapadę rozpoczęli na kościańskim Rynku w pubie Bumerang.
- Przyszli około drugiej w nocy. Siedzieli sobie we trzech przy stoliku. Poza nimi było jeszcze trzech klientów. Było spokojnie. Może byli po jednym piwie, ale nie było po nich widać, żeby pili alkohol czy byli naćpani – relacjonuje świadek z baru Bumerang (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Wychodziłem z baru około trzeciej trzydzieści i było wszystko w porządku. Za piętnaście piąta dostałem wiadomość, że ,,Siwy’’ nawywijał. Pobił barmana.
Według relacji naszego rozmówcy to właśnie pobity barman zawiadomił policję. Było około 5 nad ranem. Radiowóz przyjechał pięć minut po zgłoszeniu. I to policjanci odwieźli barmana ze złamaną żuchwą i pęknięciem czaszki do szpitala. Tymczasem jak nas poinformował w ubiegłym tygodniu oficer prasowy kościańskiej policji do komendy nie wpłynęło oficjalne zgłoszenie o napaści na klientów barów, a funkcjonariusze wezwani zostali dopiero przez właściciela Świtezianki, by wyegzekwować pieniądze za zniszczenia pisuarów, kranów, klap toalet, połamane krzesła i potłuczone szkło. Straty sięgnęły bowiem 1600 zł. Dopiero po naszej interwencji okazało się, że policja rzeczywiście odebrała telefoniczne zgłoszenie o pobiciu w barze Bumerang. Było to o godz. 4.41.
- Radiowóz udał się na miejsce, ale w barze nie było już nikogo. Barman poinformował policjantów, że zna osobę, która go pobiła. Okazało się, że barman był nietrzeźwy. Badanie wykazało, że miał około jednego promila alkoholu w wydychanym powietrzu – poinformował ,,GK’’ w miniony poniedziałek Mateusz Marszewski dodając, że policjanci powiedzieli poszkodowanemu jaka jest procedura i odwieźli go do szpitala, gdzie został na obserwacji. Oficer prasowy przyznał, że przygotowując prasową informację nie wiedział o notatce z godz. 4.41. - Ale notatka spłynęła rano i została dołączona do akt sprawy, które są w tej chwili w sądzie. Nie została rzucona gdzieś w kąt, ani zatajona. Policjanci z rannej zmiany dociekliwie, po nitce do kłębka, ustalali przebieg nocnych zajść i szukali sprawców. Zatrzymali napastników po godzinie ósmej rano.
Do aresztu trafiło trzech kościaniaków dobrze znanych miejscowej policji. Jeden z nich ma już na swoim koncie przestępstwa przeciwko zdrowiu i mieniu.
- Na miejscu zdarzenia zatrzymaliśmy dwóch kościaniaków w wieku 20 i 24 lata. Byli nietrzeźwi. Tego najbardziej agresywnego zatrzymała policjantka. Przeprowadzone czynności procesowe i operacyjne pozwoliły na ujawnienie innych przestępstw – mówił tydzień temu na naszych łamach Mateusz Marszewski, oficer prasowy kościańskiej policji. - Przed naszym przyjazdem sprawcy zaczęli grozić pracownicy lokalu. Znieważyli także policjantów czynnie utrudniając im interwencję. Stawiali czynny opór, wyszarpywali się i kładli na podłogę.
- To dziwne, że dopiero o godzinie ósmej policja zatrzymała sprawców pobicia. Przecież wiedzieli o całym zajściu – zastanawia się kościaniak. - Ponoć w drodze do Świtezianki napastnicy zaatakowali na deptaku przechodnia. Chcieli, by poczęstował ich papierosami. Słyszałem też, że jeden z pobitych w Świteziance na stacji benzynowej powiedział o zajściu policjantom siedzącym w radiowozie. Nawet nie podjechali.
- Nie mogę potwierdzić tej informacji. Z przeprowadzonych przeze mnie rozmów z prawie wszystkimi policjantami, którzy byli wówczas na służbie, nie wynika, by któryś odebrał taki sygnał. Żaden z poszkodowanych nie zeznał w śledztwie, by zwracał się do patrolu z prośbą o pomoc – stwierdza M. Marszewski. - Jeśli ktokolwiek ma skargi na policjantów lub informacje o nieprawidłowościach w naszej pracy prosimy o kontakt. W takich sprawach nie ma fałszywej solidarności zawodowej – zapewnia oficer prasowy.
Dotychczas kościańskim bandytom udawało się uniknąć karzącej ręki sprawiedliwości. Ofiary wycofywały sprawy z sądu. Jak się dowiedzieliśmy część była zastraszana lub dostawała za to pieniądze od samych sprawców. Czy tym razem stanie się inaczej? (kar)
49/2006