Magazyn koscian.net
2003-09-03 13:04:55Drzewa wycięto... sprawy nie ma?
Wokół czempińskiego lasku
- Zwrócę się do Sądu Rejonowego w Śremie o pisemne uzasadnienie takej decyzji i złożę od niej odwołanie - tak burmistrz Czempinia, Dorota Lew skomentowała postanowienie śremskiego sądu o umorzeniu postępowania w bulwersującej czempińską opinię publiczną sprawie wycinki lasku przy ul. Kasztanowej w Czempiniu.
Przypomnijmy: na początku ubiegłego roku Czempiń obiegła pogłoska o rabunkowej wycince drzew z tzw. lasku przy ul. Kasztanowej. Wskutek sygnałów od zaniepokojonych mieszkańców gminy sprawą zajęli się radni Rady Miejskiej Czempinia. Największe postępy w wyjaśnianiu tej kwestii poczyniła ówczesna radna RM Dorota Lew.
- Doszły mnie słuchy, że las ten jest rabunkowo wycinany, a drzewo wywożone - powiedziała ,,GK’’ w lipcu 2002 Dorota Lew. - Krążyły też pogłoski o tym, że drzewo rozdawane jest ludziom w zamian za obietnicę oddawania głosów w nadchodzących wyborach (do władz samorządowych - przyp. red.) na osoby w wycinkę zaangażowane. Postanowiłam przyjrzeć się tej sprawie.
Dorota Lew - ówczesna radna - wysłała pismo do ówczesnego burmistrza Czempinia Kazimierza Dembnego, w którym pytała m.in. o to kto wnioskował oraz kto i na jakiej podstawie wydał decyzję o wycięciu drzew.
Dorocie Lew odpowiedział wówczas zastępca burmistrza Kazimierz Balcerak, który stwierdził, że o wycinkę wnioskowali mieszkańcy Czempinia. Wycięto drzewa zakwalifikowane do usunięcia przez Nadleśnictwo Konstantynowo. Wiceburmistrz zaakcentował przy tym, że zezwolenie obejmowało jedynie drzewa obumarłe i uszkodzone, a podjęte działania określił mianem zabiegów pielęgnacyjnych.
- Byłam zdziwiona! Szokowała mnie skala wycinki - komentowała radna Lew. - Według moich wyobrażeń rążąco przekraczająca znaczenie pojęcia ,,kosmetycznych zabiegów’’.
Dorota Lew skontaktowała się z leśniczym Leśnictwa Czempiń, Pawłem Gawronem, który potwierdził, że żadnych drzew do wycinki nie wyznaczał. Radna o zgodę wydaną na wycinkę lasu pytała też w Nadleśnictwie Konstantynowo. Wówczas Wojciech Grześkowiak, nadleśniczy z Konstantynowa wyjaśnił, że decyzję o wycince drzew znajdujących się na gruntach nie należących do nadleśnictwa wydaje starosta (grunt, na którym dokonano wycięcia należy obecnie do gminy). Dorota Lew poszła tym tropem. Ówczesny kościański starosta Jerzy Skoracki stwierdził jednoznacznie, że nie wydawano zgody na wycinkę drzew na tym gruncie. Nie dokonywano tam cechowania, a także nie wystawiano dokumentu legalności pozyskania drewna.
W czerwcu 2002 w lasku przy ul. Kasztanowej przeprowadzono wizję lokalną z udziałem czempińskiego leśniczego. Stwierdzono wówczas, że wycięto tam ogółem 550 metrów sześciennych drewna, czyli około 80 proc. drzewostanu. W tym 100 metrów sześciennych drewna sklasyfikowano jako drewno tartaczne o szacunkowej cenie 100 zł ze metr sześc. Resztę jako drewno użytkowe o wartości od 47 do 49 zł za mert sześcienny Dało to łącznie kwotę blisko 30 tys. zł.
Radna Dorota Lew przekazała pisma w tej sprawie do Wojewody Wielkopolskiego, Marszałka Województwa Wielkopolskiego, a także do prokuratury w Śremie z doniesieniem o popełnieniu przestępstwa. Śremska prokuratura, po zbadaniu sprawy, skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Śremie. W ławie oskarżonych zasiedli: Kazimierz D., Kazimierz B., Krzysztof G., Urszula O., Zenon S. i Genowefa K. - członkowie Zarządu Gminy Czempiń poprzedniej kadencji. W charakterze świadków przesłuchano m.in. Wiktora F., Stefana K. - radnych Rady Miejskiej Czempinia minionej kadencji i Andrzeja W, członka miejscowego koła SLD, którzy za zgodą Zarządu Gminy podjęli się organizacji i nadzoru wycinki. Obecnie - po ponad rocznych przesłuchaniach - Sąd Rejonowy w Śremie umorzył postępowanie w tej sprawie. Oficjalnym powodem był brak jednoznacznych dowodów winy.
Przy okazji, epilogu doczekała się sprawa uprowadzenia radnej Dorocie Lew samochodu marki seicento, który zniszczno i porzucono w tamtym czasie właśnie w pobliżu lasku przy ulicy Kasztanowej.
- Niechętne mi osoby rozpowszechniają pogłoski, jakobym ja sama dokonała tego czynu dla podgrzania atmosfery wokół lasku - informuje burmistrz Dorota Lew. - Pragnę więc przypomnieć, że sprawcę tego czynu schwytano i sąd wydał wyrok - półtora roku więziena w zawieszeniu na trzy lata.
ROBERT GORCZYŃSKI
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Chcieliśmy, wiec mamy kapitalizm. System bez duszy, żarłoczny i krzykliwy. Żadnych zasad, minimum szacunku do prawa i minimum przyzwoitości. Skok na publiczną kasę to dzisiaj dla wielu metoda na całkiem przyzwoite życie... A lasy? No cóż, tnie się i rąbie także na terenach zarządzanych przez Nadleśnictwo Konstantynowo. Nie ważne, że padają drzewa w rogalińskim Parku Krajobrazowym, że można mieć wątpliwości co do wieku rębności wycinanych drzew, że wszystko odbywa się na terenach chętnie wykorzystywanych na ostoje przez zwierzynę. Odnosi się wrażenie, że wycinka podyktowana jest potrzebami finansowymi dyrektorów Dyrekcji Lasów Państwowych. Jakoś dziwnie ta intensywność wyrębów zbiega się z narastającym kryzysem finansowym. Za taką przyczyną padło wiele hektarów lasu i niemal całkowicie wybite zostało stado jeleni w lasach w obrębie Sowinki, Nowinki, Drużyna, Mosina. Wcześniej zniknęło niezbyt liczne stado danieli... W tym roku kolejne hektary lasów w okolicach Mosiny przygotowuje się pod wycinkę. Panowie dyrektorzy i ich szanowne małżonki będą mieli kasę na zbliżający się, kolejny bal noworoczny. Lasy odrosną o ile wystarczy kasy na rekultywację i nasadzenia. Pożyjemy, zobaczymy!!!