Magazyn koscian.net
2004-08-03 14:34:21Fanatycy Warhammera
Piotr Kankowski, Krzysztof Mydlak, Paweł Ławecki i Mateusz Maciejewski, uczniowie kościańskiego Zespołu Szkół nr 3 spędzają wakacje w dość nietypowy sposób. Większość wolnego czasu poświęcają na grę w Warhammer i Władcę Pierścieni, czyli gry strategiczne, należące do najpopularniejszych systemów fantasy na świecie.
Gracz musi wykazać się w nich przede wszystkim umiejętnością dowodzenia. To ich wielka pasja. W czasie roku szkolnego mogą grać tylko w weekendy. Jako miejsce gry wykorzystują piwnicę, w której ustawili styropianową makietę pełną skał, drzew, rowów, wzgórz i tajemniczych budowli.
- Wykonał ją brat jednego z kolegów, my tylko nieco ją przerobiliśmy. Można też kupić coś takiego, ale większą frajdą jest zrobić samemu – stwierdza Piotr Kankowski, wymieniając jako budulec piankę uszczelniającą, listwy drewniane, styropian i plastik.
Obie gry stworzone zostały na podstawie ,,Władcy Pierścieni’’ J.R.R. Tolkiena. I choć mają podobnych bohaterów, różnią się nieco zasadami. Jak twierdzą kościańscy gracze bardziej skomplikowany jest Warhammer. Zasadnicza różnica polega na poruszaniu się postaci. We Władcy Pierścieni figurki poruszają się pojedynczo, natomiast w Warhammerze – całymi regimentami. Fascynacja Krzysztofa, Piotra, Pawła i Mateusza zaczęła się w II klasie szkoły podstawowej od Warhammer Fantasy Role-Play, który powstał w 1986 r. Stworzyli go Graeme Davis i Phill Gallagher.
- Ta gra odbywa się w umyśle, bo jedna osoba opowiada przygodę, a pozostali przeżywają to, wyobrażając sobie te sytuacje – wyjaśnia Paweł, pokazując niezbędne do gry karty ze statystykami postaci dotyczącymi żywotności i siły danego bohatera. – Graliśmy w to przed dobrych kilka lat. Później przerzuciliśmy się na karty, a potem na gry na makiecie.
Do Warhammera i Władcy Pierścieni używa się miniaturowych figurek tolkienowskich bohaterów.
- Mamy ich około 90. Są podzielone na oddziały między innymi elfy, orków, uruk-haiów. Występują też główni bohaterowie książki: Aragorn, Frodo, Boromir, Lurtz – tłumaczy Piotr. - Każda figurka ma swoje statystyki, w których określona jest ilość strzałów i ruchów. Frodo jest w fortecy – mówi wskazując na twierdzę. – Ciemna strona próbują się wedrzeć do środka i go zabić, natomiast dobrzy bronią fortecy, by nie dopuścić do tragedii. Jest tylko jedno wejście, więc trzeba opracować taktykę walki i obmyślić sposób wtargnięcia do wnętrza.
- Tę grę rozpoczęliśmy wczoraj przez trzy godziny i dziś ją kończymy, czyli w sumie zdobycie fortecy trwa ponad pięć godzin – dodaje Paweł. – To trochę trwa, ale to fascynujące zajęcie – przekonuje, co potwierdzają koledzy jednym słowem – Wciąga.
Czterdziestomilimetrowe figurki kupuje się w specjalistycznych sklepach. W Kościanie dostać ich nie można. Metalowa figurka głównego bohatera kosztuje 30 zł, a 20 sztuk plastikowych wojowników - 100-120 zł.
- Zawsze uzbiera się jakąś kwotę z prezentów urodzinowych czy świątecznych – dodaje Krzysztof.
Niektóre figurki trzeba samemu złożyć z niewielkich elementów. Wówczas gracz ma możliwość wyposażenia ich w rozmaitą broń (kusze lub topory). Każdą postać należy pomalować specjalnymi szybkoschnącymi farbami. Należy zrobić to bardzo dokładnie. Chłopcy robią to na zarezerwowanym do malowania stole, na którym oprócz całego zestawu pędzelków różnej grubości znajduje się lupa ze specjalnymi szczypcami przytrzymującymi figurkę, pod którą domalowywane są elementy prawie niewidoczne gołym okiem. Na piwnicznych półkach stoją też grube tomy opisujące zasady gry. Większość jest w języku angielskim.
- Podstawowe zasady gry dostępne są po polsku, a z angielskimi instrukcjami jakoś sobie radzimy – zapewnia Mateusz.
Poszczególne postaci mają określone statystki szybkości, umiejętności bojowych, umiejętności strzeleckich, siły, wytrzymałości, żywotności, inicjatywy, zręczności, inteligencji, cech przywódczych, opanowania i siły woli. Do gry używa się kości.
- Aragorn, jako jeden z głównych bohaterów jest silniejszy od pozostałych, ma więcej żywotności i trzy ataki, a gobliny mają po jednym ataku – wyjaśnia Piotr. – Gdy dochodzi do walki Aragorn rzuca trzema kostkami, bo ma trzy ataki, a gobliny jedną, jeśli jest ich dwóch, dwoma – podaje przykład zaznaczając, że zasady gry są zbyt skomplikowane, by w paru zdaniach je wytłumaczyć. – Później rzuca się na zranienie. Są specjalne tabele, które zestawiają siłę atakującego z wytrzymałością przeciwnika. Żeby zranić należy wyrzucić więcej oczek. Orkowie mają pancerz, który pozwala im uniknąć ciosu, dlatego trzeba wyrzucić więcej niż pięć.
Kiedy przeciwnik ginie jego figurkę wycofuje się z gry. Gracze sami decydują o usytuowaniu terenu na makiecie. Głównym zadaniem graczy jest opracowanie strategii.
- Kiedy nie mamy zbyt wiele czasu gramy w karty ,,Władcy Pierścieni’’, które zajmują nam godzinkę. To też fajna gra strategiczna – informuje Piotr.
W tali znajduje się minimum 30 kart po dobrej i 30 po złej stronie. Określone są miejsca, po których mogą się poruszać siły dobra i siły zła. Żeby wygrać należy zabić Frodo lub dojść do ostatniego, dziewiątego miejsca. Turniejowa rozgrywka trwa 45 minut.
Kościaniacy wyjeżdżają również na turnieje Warhammera. Niedawno w Poznaniu Piotr Kankowski zajął trzecie miejsce.
- Fanatyków jest dużo, ale na turnieje przyjeżdża coraz mniej osób, bo przerzucają się na inne gry – stwierdza Piotr. – Są maniacy, którzy za jedną kartę płacą 50 złotych. Zdarza się, że dokupujemy karty i figurki na Allegro, bo są tańsze. Nasza kolekcja kart warta jest półtora tysiąca złotych.
Jak twierdzą fanatycy Warhammera gra ta uczy myśleć, kombinować i pobudza wyobraźnię.
- To naprawdę fajna i przyjemna gra – zachęcają chłopcy. – Przy okazji można się spotkać pogadać, pośmiać, posłuchać muzyki.
KARINA JANKOWSKA
GK nr 31/2004