Magazyn koscian.net
20 marca 2012Fotografia to masowa rozrywka
Konsultacje dla amatorów fotografii przygotowało w ubiegłym tygodniu Centrum Kultury w Śmiglu. Praktycznych wskazówek udzielał Władysław Nielipiński, fotografujący animator kultury, od 2002 roku pracownik Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu. O podejściu do fotografii we współczesnym świecie i sposobach upowszechniania tej dziedziny opowiada w rozmowie z Hanną Danel
- Za sprawą fotografii cyfrowej zdjęcia robimy wszędzie i o każdej porze. To przekłada się na zainteresowanie fotografią jako sztuką?
- To jest temat rzeka. Fotografia w znacznej mierze przestała być sztuką. Jest rozrywką masową i jako taka ze sztuką nie ma już nic wspólnego. Ale w każdej dziedzinie masowej rozrywki pojawiają się jednostki wybitne, które tworzą działa, które przechodzą do historii. W związku z tym również w fotografii na pewno wciąż istnieje duży odłam działań, które sytuują się w obrębie sztuki, ale nie należy do tego obrębu przerzucać każdego zdjęcia, które powstaje.
- Jest jakiś sposób na zainteresowanie ludzi taką formą aktywności i spowodowanie, żeby w fotografię weszli głębiej?
- Najczęściej ten proces następuje samoczynnie, w każdej jednostce osobno. Tego się nie da wymusić, żeby ktoś robił coś lepiej, inaczej, czy bardziej ambitnie. Albo ktoś ma ambicje i chce dążyć do doskonałości, albo tej ambicji nie ma. Trzeba cierpliwe czekać, stwarzać pewne propozycje, pewną ofertę, które być może w którymś momencie zaowocują taką bardziej twórczą, bardziej aktywną postawą tych potencjalnych adresatów. Takimi propozycjami mogą być wystawy, konkursy, może być organizowanie spotkań, warsztatów i plenerów fotograficznych. W którymś momencie może ktoś sam się przyłapie na myśli, że jego zdjęcia są dalekie od doskonałości i zechce uczestniczyć w takiej ofercie.
- Każdy może fotografować?
- Nie tylko może, ale to robi. W tej chwili fotografują wszyscy i nie jest to żadna specjalnie trudna umiejętność. Kiedyś było sztuką chociażby nastawienie właściwych parametrów w aparacie, sztuką było wywołanie negatywu, wywołanie odbitki, sztuką było zastosowanie jakieś techniki specjalnej. Obecnie fotografowanie to czynność prozaiczna, życiowa tak jak otwarcie komputera, jak zatelefonowanie, czy wysłanie smsa. To jest takie naturalne, takie współczesne.
- Jest jakaś zasada, którą należy się kierować, żeby wykonać ciekawe zdjęcia?
- Szukać takiego punktu widzenia, który jest niedostępny powszechnemu oglądowi. Jeżeli wszyscy idą ulicą i widzą coś, to oni to widzą i nie ma sensu tego fotografować. Spróbujmy ten sam widok pokazać z takiego ujęcia, z takiej pozycji, czy w takich warunkach, które są niedostępne powszechnie. Coraz bardzie popularne są zdjęcia robione w nocy. Na przykład zdjęcia morza zrobione w głębokich ciemnościach okazuje się niezwykle interesujące, niezwykle dynamiczne, pełne ekspresji. Mimo że wszyscy nad morzem bywamy, mało kto z nas pójdzie o północy na plażę, dlatego każdy się przy takim zdjęciu zatrzyma i zastanowi się co to jest, jak to było zrobione. Oczywiście, takie niesamowite nocne emocje, wrażenia może zarejestrować tylko fotograf, który będzie wyposażony w pewną wiedzę, jak w tych warunkach zdjęcie wykonać.
- Powszechnie panuje opinia, że żeby zrobić dobre zdjęcia, trzeba dysponować sprzętem z wyższej półki.
- Absolutne nieporozumienie. Jedyną odpowiedzią na to niech będzie organizowany w Jastrzębiu Zdroju corocznie festiwal fotografii otworkowej, gdzie jest mnóstwo zdjęć niezwykle interesujących, niezwykle ciekawych wykonanych sprzętem bardzo prymitywnym. Aparat otworkowy to w najprostszym wydaniu, zwykła puszka po herbacie z maleńką dziurką w pokrywce. W środek wkładamy materiał światłoczuły i już. To jest najprostszy aparat fotograficzny, którym wykonujemy niezwykle interesujące zdjęcia. Jeżeli ktoś nie wierzy wystarczy kliknąć sobie w googlach hasło fotografia otworkowa i sam będzie zdziwiony jak niesamowite i interesujące zdjęcia można wykonać sprzętem nie mającym nic wspólnego z aparatem fotograficznym, w potocznym rozumieniu tego słowa.
- Do fotografowania zachęca pan między innymi promując konkurs „Moja Wielkopolska”.
- W tym roku konkurs „Moja Wielkopolska” będzie się odbywał w ramach szerszego programu pod hasłem „Festiwal Fotografii. Moja Wielkopolska”. Jest to w zamyśle festiwal, który ma służyć zachęcaniu do fotografowania najbliższej okolicy, swojego miejsca zamieszkania, swojej miejscowości i pokazywania tych zdjęć, tak żeby z tych poszczególnych realizacji powstał jeden w miarę pełny obraz naszego regionu - tu i teraz.
- W poprzednich edycjach konkursu udało się wyłonić jakieś perełki?
- Co roku są interesujące zestawy. Najciekawsze zdjęcia są umieszczone na naszej stronie internetowej. Wchodząc na stronę konkursu mamy przegląd wcześniejszych edycji. Każdy sam może ocenić, czy są to zdjęcia interesujące, i na ile. Z naszego punktu widzenia jest bardzo cenne, że takie zdjęcia w ogóle powstają, że ślad po naszym życiu, tak jak ono wyglądało i przebiegało zostaje zachowany dla przyszłych pokoleń.
- Zdarzyło się że ktoś biorący udział w konkursie Moja Wielkopolska startował później w Wielkopolska Press Foto?
- Często jest tak, że autorzy, którzy zdobywają nagrody w jednym konkursie automatycznie uczestniczą w konkursach innych, ogólnopolskich i międzynarodowych. Bardzo często jest tak, że laureaci jednego konkursu dostają nagrody także w innych. Czasami jest to nawet zarzutu formułowany przez takich niezadowolonych uczestników z werdyktu jury. W przypadku, Mojej Wielkopolski, kilkukrotnym laureatem jest Paweł Szott ze Swarzędza, który w tym roku dostał nagrodę na XXI Ogólnopolskim Salonie Fotografii Artystycznej Żary 2011, albo Lech Szymanowski z Wągrowca, który kilkakrotnie dostawał nagrody w „Mojej Wielkopolsce”, a w tym momencie zdobywa nagrody w innych konkursach ogólnopolskich i prezentuje swoje zdjęcia na wystawach indywidualnych. To są nazwiska, które się powtarzają. Jeżeli chodzi o Wielkopolska Press Foto, jest to konkurs dla profesjonalistów. Autorzy nagradzani przez nas startują równocześnie w konkursach ogólnopolskich typy Grand Press Foto, czy Polska Fotografia Prasowa i tam również plasują się w gronie laureatów.
- Gdzie można obejrzeć fotografie nagrodzone w konkursach „Moja Wielkopolska” i Wielkopolska Press Foto?
- Zawsze po zakończeniu konkursu jest wystawa pokonkursowa, którą inaugurujemy w naszej galerii. Następnie ta wystawa jest oferowana ośrodkom kultury, bibliotekom na terenie województwa w ramach Objazdowej Galerii Wielkopolskiej Fotografii. Korzystają z tej oferty również ośrodki z innych miejscowości w Polsce, a nawet za granicą. [Od redakcji: wystawę Objazdowej Galerii Wielkopolskiej Fotografii oglądać można także w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Kościanie.]
- Jedną z inicjatyw Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury są zeszyty „Fotografowie Wielkopolski”. Skąd pomysł na taki cykl?
- W 2009 roku rozpoczęliśmy realizację serii wydawniczej Fotografowie Wielkopolski. Są to rozmowy Krzysztofa Szymoniaka z działającymi w województwie wielkopolskim interesującymi przedstawicielami świata fotograficznego, których aktywność często jest nieznana, bądź znana, tylko w ograniczonym zakresie. Publikacje w przystępnej formie udostępniają szerszej publiczności dorobek fotografów, ich myśl teoretyczną i stanowią ważny przyczynek do dalszych badań nad rozwojem ruchu fotograficznego w Wielkopolsce. Wpadliśmy na ten pomysł racjonalizując wydatkowanie środków, którymi dysponujemy, poszukując takich form aktywności, które mają charakter ogólnowojewódzki. Na przykład takie działania jak warsztaty fotograficzne dla mieszkańców Śmigla może zorganizować miejscowe Centrum Kultury. Natomiast ukazywanie sylwetek ambitnych fotografów wielkopolski, to działanie przekraczające obszar zainteresowania jednego lokalnego samorządu.
- Ukazało się już szesnaście zeszytów. Jest jeszcze z kim rozmawiać?
- Gdyby chcieć w ramach tej serii ukazać wszystkich, to pewnie nie starczyłoby czasu, miejsca, życia. Przyjęliśmy taką formę selekcji, że pokazujemy różnorodność zjawisk fotograficznych w obrębie naszego województwa. Jeżeli mamy sylwetkę rzemieślnika, mimo że jest ich tysiące, uznajemy, że przedstawiciel tej profesji jest równocześnie reprezentantem wszystkich pozostałych. Jeżeli mamy jednego fotografa przyrody, następną rozmowę robimy z fotografem prasowym, albo z profesorem uczelni artystycznej. Tegoroczny cykl wydawniczy planujemy zakończyć rozmową z prezesem Okręgu Wielkopolskiego ZPAF.
11/2012