Magazyn koscian.net
2003-04-28 14:59:01Fredry „Zemsta” po kościańsku
Od 14 lutego decyzją ministra spraw wewnętrznych i administracji miasto nie jest właścicielem budynku przy Al. Kościuszki 22. Jest nim skarb państwa. Co dalej nie wiadomo. Starostwo nie płaci czynszu. Burmistrz Mirosław Woźniak wciąż się go domaga i nie przychodzi na spotkania organizowane przez starostę. Nie chce też na ten temat rozmawiać z ,,Gazetą Kościańską’’. Czy w środku urzędu, jak w ,,Zemście’’ Fredry, stoi mur?
Kiedyś to było miło... REJENT: ,,Czapkę sprzedam, pas zastawię, A Cześnika stąd wykurzę; Będzie potem o tej sprawie Na wołowej pisał skórze’’ (III, w. 76-79) Miasto było właścicielem budynku od 1992 roku. Decyzją komunalizacyjną ówczesnego wojewody leszczyńskiego praw do reprezentacyjnej siedziby nie uzyskały inne stacjonujące tam od lat urzędy - statystyka, urząd rejonowy (powiat jego dziedzicem) i biuro geodezji wojewódzkiej. I być może nikt by się tym nie oburzył, gdyby miasto nie chciało pozbyć się uciążliwych lokatorów. Wniosek o uchylenie decyzji komunalizacyjnej jako pierwsza złożyła geodezja. To wstrzymało wszczętą przez miasto eksmisję biura. Tymczasem Starostwo Powiatowe z roku na rok płaciło coraz wyższy czynsz. Dwa lata temu z powodu niezgody w kwestii jego wysokości przez ponad pół roku mieściło się w budynku bez umowy najmu. Pisaliśmy o tym 9 sierpnia 2000 roku (,,GK’’ nr 32) - Ślemy listy. My piszemy ,,a może jednak’’, a oni odpisują ,,nie sądzę’. I tak od grudnia - wyjaśniał Stefan Stachowiak, wicestarosta powiatu kościańskiego. - Będzie jeszcze milej - odpowiadał na łamach ,,GK’’ burmistrz Mirosław Woźniak. - Rozważaliśmy wielokrotnie kupno, lub budowę własnej siedziby. Większość radnych jednak opowiedziała się stanowczo za pozostaniem w tym budynku ze względu na tradycję - tłumaczył dalej wicestarosta Stefan Stachowiak. Burmistrz Mirosław Woźniak twierdził natomiast, że nie ma problemu, a o braku umowy najmu, nic nie wie. - Mieszka się nam bardzo miło - stwierdził wówczas. - Co to znaczy - miło? - Miło, to miło. - A co będzie w najbliższych latach? - zapytaliśmy. - Będzie jeszcze milej - odpowiedział burmistrz Mirosław Woźniak. - W Gostyniu starostwo wszczęło proces o niewłaściwą komunalizację budynków i odzyskało dwie spore posesje. Niektórzy radni i nas do tego dopingują. Mamy jednak nadzieję, że uda nam się znaleźć inne rozwiazanie - tłumaczył jeszcze dwa lata temu wicestarosta Stachowiak. Widać nie udało się. W 2001 roku starostwo złożyło wiosek o uchylenie komunalizacji budynku i 14 lutego 2002 roku minister spraw wewnętrznych i administracji ,,ze względu na znaczne odstępstwo od obowiązującego prawa’’ przychylił się do niego. Miasto złożyło odwołanie. 22 sierpnia minister utrzymał w mocy swą decyję. Poza obrażonego dziecięcia? CZEŚNIK: ,,Mur naprawia! Mur graniczny, trzech murarzy! On rozkazał! on się waży! Mur graniczny!- Trzech na murze! Trzech wybiję, a mur zburzę! Zburze, znieszczę, aż do ziemi!’’ (I, w. 299-304) Czy istotnie jest miło, nie wiemy, ponieważ pan burmistrz nie chciał z nami rozmawiać. Czyżby zmiana statusu tak bardzo mu dopiekła? Po ośmiu próbach przeprowadzenia z włodarzem rozmowy bądź umówienia się na nią, dowiedzieliśmy się, że ilekroć zatelefonujemy, mamy być automatycznie łączeni z Kingą Nowak, pracownikiem urzędu. Chyba jednak miło nie jest. ,,Kościańska Gazeta Samorządowa’’ - tuba Zarządu Miasta Kościana - nazywa decyzję ministra ,,absurdalną’’ a starostę pomawia o ,,myślenie kadencyjne’’. ,,KGS’’ zadaje publiczne pytania: ,,kto starostę namówił do tak kuriozalnej decyzji’’? i - ,,czemu to wszystko ma służyć?’’ Trudno oprzeć się wrażeniu, że władze miasta podejrzewają spisek. Publicznie pytają, na co powiat wydał pieniądze przeznaczone na czynsz. Kierując się przysłowiem ,,Gdzie dwóch Polaków, tam zawsze trzy zdania’’ ,,KGS’’ wróży zgubną dla budynku niezgodę między jego współwłaścicielami. Skazani na... siebie CZEŚNIK: ,,Pozna szlachcic po festynie, Jak się panu w kaszę dmucha! Hola ciury! Hej, dworzanie! Dalej za mną, mocium panie!’’ (IV, w. 100-104) REJENT: ,,Niech się dzieje wola nieba, Z nią się zawsze zgadzać trzeba.’’ (IV, w. 446-447) - Za ,,Kościańską Gazetą Samorządową’’ pytam, kto pana namówił do ,,tak kuriozalnej decyzji’’? - My przygotowujemy odpowiedź, ale taką, która jest oparta na faktach. To nie jest tak do końca... - odpowiada starosta Jerzy Skoracki. - Ktoś pana namówił? - To nie była decyzja personalna. To była decyzja radnych. - Czemu to ma służyć? - Odpowiedź będzie przygotowana na poniedziałek. Będzie pani miała dostęp do prawdziwych informacji... - Jeśli pan starosta przygotowuje odpowiedź, to sądzę, że nie ma problemu już teraz odpowiedzieć... - Ja nie chcę, aby to się pokazało w takiej formie, jak w ,,Gazecie Samorządowej’’. - Przygotowuje pan odpowiedź na publicznie zadane pytania? - Tak. Odpowiedź miała ukazać się w ,,KGS’’ i miała czekać na mnie w sekretariacie starosty. W ,,KGS’’ tymczasem nic się nie ukazało, a w sekretariacie czekała nie odpowiedź starosty, ale niepodpisana przez nikogo urzędowa notatka, wyjaśniająca na podstawie jakich przepisów prawa starostwo ubiegało się o uchylenie decyzji komunalizacyjnej. Urząd wyjaśnia między innymi, że zasady zarządzania mieniem wspólnym określają przepisy kodeksu cywilnego. Starostwo ma zabezpieczone środki na pokrycie kosztów zarządu wpólną nieruchommością, a żądanie przez miasto spłaty czynszu w nowych okolicznościach ,,nie znajduje uzasadniennia’’. - Żaden spisek - ucina śmiejąc się Stefan Stachowiak, wicestarosta. - Wojewoda leszczyński popełnił błąd. Gminy mogły występować o komunalizację jakiejś własności skarbu państwa, tak zresztą jest do dzisiaj, jeżeli ten obiekt jest niezbędny do funkcjonowania samorządu. Wojewoda jednak nie miał prawa przychylić się do wniosku miasta dotyczącego całego budynku. Część budynku na pewno mógł skomunalizować, na pewno nie całość. Nie miał do tego prawa. Stąd decyzja ministra - jednoznaczna i ostateczna. Budynek obecnie należy do skarbu państwa. Wszystkie stacjonujące tam urzędy mogą ubiegać się o komunalizację zajmowanej części budynku. Ostatecznie decyzję o własnościach podejmie wojewoda wielkopolski. - Właścicielem jest skarb państwa, czyli skarb państwa pobiera opłaty. Starostwo zarządza mieniem skarbu państwa, nie tylko tym, ale każdym na terenie powiatu. Jak możemy płacić czynsz miastu, skoro ono nie jest właścicielem? - pyta Stachowiak. - Musimy ustalić, kto będzie zarządcą. Może być tak, jak było do tej pory. Zarządcą może pozostać miasto. Nic nie stoi na przeszkodzie. Trzeba to tylko dogadać. Zorganizowaliśmy spotkanie, ale pan burmistrz na nie nie dotarł. Nie wiem dlaczego. Czyżby burmistrz się obraził? Tymczasem skarbnicy miasta i powiatu naciskają, by uregulować formalności. Wybory tuż tuż. Koniec roku też blisko, a nie wiadomo kto ma płacić, komu i ile za użytkowanie budynku w tym roku. - Koszty utrzymania starostwo będzie być może ponosić teraz większe, niż czynsz płacony miastu, chociaż nie omieszkam powiedzieć, że ten czynsz rósł w tempie geometrycznym z roku na rok - mówi Stachowiak. - Było 50 groszy, cztery razy więcej w następnym roku - to było dwa złote, potem cztery złote, teraz sześć... Było takie tempo, że... Wcale jednak nie chodzi o ten czynsz i nie o to, że na nim teraz zaoszczędzimy. Bardziej chodzi o spokój funkcjonowania w przyszłości. Czemu to ma służyć? Powrotowi do normalności. Zdaniem wicestrosty w budynku wcześniej, czy później musi zapanować zgoda. - My jesteśmy na siebie skazani - stwierdza krótko. Starościańskiego zamku historyja krótka Gdyby nie Szwedzi, dziś miasto i powiat być może biłyby się o prawdziwy zamek. W nim bowiem dawno, dawno temu była siedziba starosty. Dziś trudno nawet powiedzieć, gdzie majestatyczna budowla stała. Tak jak i dynamicznie rozwijające się miasto, zniszczył ją potop szwedzki. Miasto upadło. O mały włos nie straciło praw miejskich i o mały włos nie zlikwidowano starostwa. Złą passę odmieniła budowa lini kolejowej Poznań - Wrocław, budowa Fabryki Zapałek i Cukrowni. Miasto się rozwijało i starostwo rosło w siłę. Na tzw. przedmieściach wrocławskich starostwo wykupiło działki pod budowę siedziby. W 1895 roku budynek wraz ze stajnią i ogrodem trafił do rejestru obiektów w mieście. W budynku znajdował się urząd, ale i mieszkanie służbowe starosty (część budynku od strony ,,Słonecznej’’). Po odzyskaniu niepodległości siedzibę przejął przedstawiciel władz II Rzeczpospolitej. Gmach należał do starostwa nawet w czasie okupacji i aż do 1976 roku, kiedy to w ramach reformy administracyjnej powiaty zlikwidowano. Ponoć w niektórych dokumentach starostwo figurowało jako właściciel budynku aż do 1992 roku. Starosta Jerzy Skoracki jest 11 starostą kościańskim i pierwszym, który w historycznej siedzibie był jedynie ubogim podnajemcą. ,,Zemsta’’ na kościańskim podwórku CZEŚNIK: ,,Ale teraz to się staje, Że od kury mędrsze jaje’’ (IV, w.47-48) Ot i potwierdzają się słowa Andrzeja Wajdy, że ,,Zemsta’’ Fredry to komedia o wciąż aktualnych przywarach narodowych. Że je w licznych sądowych sporach o przysłowiową, bądź realną miedzę widać, każdy wie, ale żeby ten charakterek miały po nas i urzędy? Nie buduje. Dąsy, fochy, nieumiejętność mówienia o trudnych sprawach i lekceważenie opinii publicznej. Efekt? Jak u Fredry, trochę straszny, trochę śmieszny. CZEŚNIK: ,,Ja z nim w zgodzie? - Mocium panie, Wprzódy słońce w miejscu stanie! Wprzódy w morzu wyschnie woda, Nim tu u nas będzie zgoda!’’ (II, w. 59-67) ALICJA MUENZBERG