Magazyn koscian.net
2005-07-27 08:51:43Gdzie drwa rąbią...
Sporu w Borowie ciąg dalszy...
W maju media donosiły o prowadzonej w Borowie ,,rzezi’’ drzew. Wszystkiemu miał być winny dyrektor miejscowego gospodarstwa należącego do spółki ,,Hodowla Roślin Strzelce’’. Badając wówczas sprawę ustaliliśmy, że rzezi nie ma, a prace przy wycince przebiegają zgodnie z prawem. Tymczasem od 19 lipca sprawę wycięcia trzech drzew bada policja.
Do naszej redakcji dotarł w kwietniu list zaniepokojonego mieszkańca Czempinia donoszący o dużych wycinkach drzew. Kilku mieszkańców Borowa na łamach innych tytułów alarmowało, że ,,działania dyrektora zmieniają malowniczą okolicę w księżycowy krajobraz’’.
- Zaczęło się od wycięcia wspaniałych drzew w parku przy pałacu. Potem przetrzebiono zadrzewienia śródpolne. Wydaje się, że część drzew wycięto bez pozwoleń. Co nim kieruje? Nie mam pojęcia, ale Borowo może stać się pustynią – powiedział ,,GK’’ w czerwcu jeden z mieszkańców Borowa chcący zachować anonimowość.
- To naprawdę przykre, że podniesiono alarm nie sprawdzając faktów – oburzał się na naszych łamach dyrektor Ryszard Chaberski. – Wyszło, że bezsensownie niszczymy przyrodę, gdy w rzeczywistości jej pomagamy.
Porządkowanie, czyli wycinka
Sprawdziliśmy wówczas podnoszone przeciwko dyrektorowi zarzuty. Rzeczywiście w parku przy pałacu w Borowie należącym do spółki HR Strzelce wycięto topole, kasztanowca, lipy, wierzbę, klon, dąb, buk oraz liczne krzewy. Nie był to jednak kaprys dyrektora, a prowadzone pod kontrolą ,,prace konserwatorskie przy zabytku’’. Park od 1982 roku figuruje w rejestrze zabytków i wszelkie prace prowadzone są w nim za zgodą i pod nadzorem Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Poznaniu. Tak też było w przypadku bulwersującej niektórych mieszkańców wycinki.
Ustaliliśmy także, że udokumentowane są prace w lasach. Gospodarstwo w Borowie gospodaruje na 15 hektarach terenów leśnych, na które składa się 11 średnich i małych lasów o powierzchni od 0,29 do 6,84 ha. Prowadzone w nich prace porządkowe, obejmujące także wycinkę powierzono specjalistycznej firmie, nad pracami której nadzór sprawuje Nadleśnictwo Konstantynowo.
- Wszystko przebiega pod nadzorem fachowców. Nadleśnictwo nie zgłosiło żadnych uwag do prac firmy porządkującej lasy. Usuwa się tylko drzewa zaakceptowane do wycinki przez leśniczych. Warto też zauważyć, że prowadzimy nasadzenia. Planujemy posadzić 15 tysięcy drzew i to szlachetnych gatunków. Do gruntu trafiło już 5 tysięcy sadzonek – przekonywał wówczas doktor Chaberski.
O co ten szum?
Zdaniem dyrektora akcję ,,ratowania lasów’’ rozpoczęły osoby mające do niego osobisty żal. O co? Nie chciał wówczas upubliczniać nazwisk i sporu jaki toczy z lokatorami zamieszkującymi w borowskim majątku. Ustaliliśmy, że niektórzy z ,,zielonych’’ zalegają gospodarstwu z opłatami za mieszkanie.
- Nie chcę tego wywlekać na forum publiczne. Szkoda tylko, że powstało takie zamieszanie. Można mnie posądzać o wiele, a nie o to abym mógł wystąpić przeciwko przyrodzie – oświadczył Chaberski z nadzieją, że przekona wszystkich o sensie i legalności prowadzonych w gospodarstwie prac.
Warto odnotować, że Chaberski gospodaruje w Borowie od szesnastu miesięcy i w tym okresie z podupadającej firmy uczynił wysoko dochodowe gospodarstwo. I właśnie wprowadzenie nowych porządków i narzucenie ostrego tempa pracy miało być – zdaniem niektórych z naszych rozmówców – motywem poszukiwania „haka” na dyrektora. Nielegalna wycinka drzew pasowała jak ulał.
Kto szuka ten znajdzie
Naszą majową publikację kończyliśmy wypowiedzią burmistrz gminy, która po pierwszej wizji lokalnej nie zgłaszała uwag do prowadzonych w Borowie prac. Przypomnijmy, że obok udokumentowanej wycinki w parku, nad którą czuwał konserwator zabytków, i wycinki w lasach nadzorowanej przez nadleśnictwo, pod topór poszły także drzewa rosnące na podwórzu gospodarstwa. Na tę wycinkę pozwolenie wydał burmistrz Czempinia. Po kolejnej wizji lokalnej okazało się, że wycięto o trzy drzewa więcej niż wynikało to z pozwolenia.
- Wydaliśmy pozwolenie na wycięcie dziewięciu drzew, a wycięto o trzy więcej. Po ustaleniu tego faktu wszczęliśmy postępowanie z urzędu – wyjaśnia Dorota Lew burmistrz Czempinia.
Kara za wycięcie każdego z tych drzew może wynieść około 30 tysięcy złotych.
Kto zapłaci 90 tysięcy?
Na razie nie wiadomo. Burmistrz Czempinia może wydać decyzję jedynie skierowaną do określonej osoby lub podmiotu. Na podstawie dotychczasowych czynności wyjaśniających przeprowadzonych przez pracowników gminy nie udało się ustalić winnego wycięcia trzech wiązów. Ustalono, że dyrektor Chaberski nakazał swoim pracownikom wycięcie 9 drzew stojących na podwórzu gospodarstwa. Ci zapewniają, że polecenie wykonali. Kto wyciął trzy kolejne drzewa? Nie wiadomo. Przypuszczenia można snuć różne, jednak...
- Do wydania decyzji muszą mieć ustalonego sprawcę czynu – wyjaśnia burmistrz Dorota Lew. – Ponieważ nie wiemy, kto drzewa wyciął, sprawę skierowaliśmy do policji.
Jeśli policja ustali sprawców, gmina będzie mogła zażądać od nich 90 tysięcy złotych. Jeśli policja sprawy nie wyjaśni - burmistrz będzie musiała umorzyć postępowanie.
Dyrektor Chaberski sprawy nie komentuje podtrzymując wszystkie swoje oświadczenia z maja. Również i to:
- Można mnie posądzać o wiele, a nie o to abym mógł wystąpić przeciwko przyrodzie. Ziemi poświęciłem całe życie i wiem jak ją pielęgnować, by służyła ludziom.
Jak więc było? Czy podczas wielkiej akcji porządkowania Borowa jej inicjator pomylił się o trzy drzewa? A może ktoś skorzystał z zamieszania i przyłączając się do wycinki zgromadził opał na zimę? Odpowiedzi na te pytania szuka policja. Jedno jest tylko pewne: gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.
PAWEŁ SAŁACKI
GK nr 30/2005