Magazyn koscian.net
2006-07-26 17:27:33Grasują piranie!
W ciągu dwóch tygodni w jeziorach w powiecie kościańskim wędkarze złowili dwie piranie. Z Jeziora Jezierzyckiego wyciągnięto piranię mierzącą 25 cm, z Jeziora Wonieskiego pięć centymetrów dłuższą
Jak podejrzewają ichtiolodzy zostały one wpuszczone do wód otwartych celowo przez nieodpowiedzialnych akwarystów. O sprawie informowały nawet Teleexpress i poznański Teleskop.
Pierwszą złowił na początku lipca mieszkaniec Śmigla. Wędkował na Jeziorze Jezierzyckim. Natomiast drugą z wód Jeziora Wonieskiego wyciągnął wieczorem w poprzednią sobotę (15 lipca) mieszkaniec Poznania, który wędkuje wyczynowo. Ponieważ ryba długo walczyła sądził, że jego łupem padł leszcz lub karaś. Okazało się jednak, że to drapieżna pirania czerwona, która zamieszkuje przede wszystkim rzeki Amazonki. Ryba miała 30 centymetrów długości i ważyła pół kilograma. Zaraz potem zgłosił się do poznańskiego Okręgowego Polskiego Związku Wędkarskiego.
- Nie ma żadnych wątpliwości, że była to pirania czerwona, najbardziej drapieżna z piranii – powiedział ,,GK’’ Andrzej Kuligowski, dyrektor Zakładu Rybacko-Wędkarskiego Polskiego Związku Wędkarskiego w Poznaniu. – Potwierdziłem to u specjalistów z poznańskiej palmiarni i ZOO. To czwarty przypadek złowienia piranii w wodach otwartych w mojej 30-letniej pracy ichtiologa.
Wcześniej wyciągano je w Kiekrzu i Krotoszynie, a także z Jeziora Grzymisławskiego i Warty.
Pirania czerwona (Serrasalmus nattereri) jest najbardziej znaną przedstawicielką swojej rodziny. Jest srebrna i ma czerwone podgardle i brzuch. Jest mięsożerna. Żywi się owadami, dżdżownicami, larwami ochotki, rurecznikami, surowym mięsem pokrojonym na cienkie paski i młodymi rybami. Są to ryby drapieżne i krwiożercze. Ryba ta ogryza ciało do kości. Zwykle nie atakuje ludzi, chyba że ze strachu. Gatunek ten posiada bardzo ostre zęby, które pozostawiają bardzo trudno gojące się rany. Gdy jest głodna atakuje wszystko co znajdzie w wodzie, większe zwierzęta, ludzi i osobniki własnego gatunku. Ma bardzo czuły węch.
- Widziałem obie ryby. Pierwsza złowiona przez wędkarza ze Śmigla na Jeziorze Jezierzyckim była o pięć centymetrów mniejsza, niż ta złowiona przez poznaniaka w Wonieściu – porównuje Andrzej Łakomy, szef Zespołu Rybacko-Wędkarskiego PZW w Osiecznej. –Pirania złowiona jako pierwsza leży u mnie w lodówce, bo chciałbym ją przebadać i sprawdzić czym się żywiła. A coś musiała jeść. Wędkarz twierdził, że złapała się na czerwonego robaka.
W przewodzie pokarmowym piranii złowionej w Wonieściu znaleziono m.in. kawałki kukurydzy, ryb i małże.
Jak twierdzi dyrektor Kuligowski, którzy przeprowadził szczegółowe badania, pirania w wodach otwartych przeżyła nie jedną zimę, bo doskonale zaadaptowała się do polskich warunków.
- Nie chce mi się w to wierzyć. W naturalnym środowisku piranii temperatura wody nie spada poniżej 20 stopni Celsjusza, ale przyroda umie płatać figle i widać, że nawet piranie mogą się przystosować – stwierdza A. Łakomy. – Na szczęście nie było jeszcze przypadków pogryzienia przez piranię. One żerują w stadach.
Ichtiolodzy nie wykluczają, że piranie mogą się w naszych wodach także rozmnażać.
- Jestem na łowisku codziennie i nie zdarzyło mi się złowić piranii. Rozpytywałem kolegów, którzy siedzą nad jeziorem od czwartej rano do popołudnia i też nikt o tym nie słyszał. Wydaje się, że to taki letni prima aprilis – mówi nie kryjąc zdziwienia pan Marek, który często wędkuje na Jeziorze Wonieskim. – Zrobiło się o tym głośno, fama poszła, ale nikt na oczy piranii nie widział. Dlatego nie chce się nam, wędkarzom w tę historię wierzyć. Tym bardziej, że nawet ratownicy na plaży w Dębcu nic nie słyszeli.
Specjaliści podejrzewają, że ryba została wpuszczona celowo do jezior przez nieodpowiedzialnego hodowcę – akwarystę, któremu albo znudziło się hodowanie piranii, albo po prostu urosła i stała się zbyt duża do niewielkiego domowego akwarium. Młode piranie można kupić w sklepach zoologicznych. Kosztują od kilku do kilkunastu złotych. Akwaryści zalecają w domowych zbiornikach trzymanie młodych piranii i przestrzegają, że ich hodowcy powinni zaopatrzyć się w bardzo duży, jednogatunkowy zbiornik i wydajny filtr, gdyż ryby te są bardzo łakome i wydalają dużo odchodów. Akwarium powinno być gęsto obsadzone roślinami z wieloma kryjówkami z korzeni. Piranie należy karmić 2-3 razy w tygodniu kawałkami mięsa. Zdarzają się przypadki rozrodu w niewoli, ale by osiągnąć taki sukces potrzebne są idealne warunki.
- Wpuszczanie piranii do naszych jezior to przestępstwo. Łamanie ustawy o ochronie gatunków rodzimych, ustawy o rybołóstwie śródlądowym i ochronie środowiska grozi co najmniej 5 tysiącami złotych grzywny - wylicza Andrzej Kuligowski. – Trzeba o tym mówić, by uprzedzać i przestrzegać ewentualnych sprawców.
Artykuł 131 par. 9 ustawy o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004 r. mówi: ,,Kto wprowadza do środowiska przyrodniczego lub przemieszcza w tym środowisku rośliny, zwierzęta lub grzyby gatunków obcych, a także ich formy rozwojowe, podlega karze aresztu lub grzywny’’.
- To nieodpowiedzialność. Wpuszczenie obcego gatunku do naszych wód źle wpływa na rodzime gatunki i może powodować przenoszenie różnych chorób – dodaje Andrzej Łakomy. – W poznańskim ZOO odbierają sporo telefonów z pytaniem co zrobić i gdzie przywieźć niechciane zwierzaki. Najpierw ludzie sprowadzają ryby z różnych stron świata, a jak urosną, to nie wiedzą co mają z nimi zrobić. Widać ten, kto wpuścił piranie do jezior myślał tylko o tym, by się ich pozbyć – przypuszcza i dodaje, że trzy lata temu do Jeziora Witosławskiego (gmina Rydzyna) nieopodal rezerwatu żółwi błotnych ktoś wpuścił żółwie czerwone. – Piszcie i mówcie o tej sprawie, by się już więcej nie powtórzyła – apeluje do mediów.
Poznański Okręgowy PZW bada sprawę. W ciągu kilku dni podjęta zostanie decyzja. Zapowiadane są też wzmożone kontrole na jeziorach. Gospodarstwo Rybne w Osiecznej planuje tzw. próbny odłów, a ponadto jesienią - w październiku i listopadzie - będą odłowy przy użyciu dużych sieci.
- Będzie trudno wyłowić piranie, jeśli jakieś zostały w jeziorach, bo to duże akweny i w dodatku połączone ze sobą – mówi Andrzej Łakomy wyliczając, że lustro wody Jeziora Jezierzyckiego ma od 50-70 ha, a Jeziora Wonieskiego aż 200 ha.
KARINA JANKOWSKA