Magazyn koscian.net
2006-12-27 09:58:12Grób w sądzie -c.d.
Czy parafia farna w Kościanie naruszyła dobra osobiste wnuczki likwidując grób jej babci?
W czwartek, 4 stycznia, Sąd Okręgowy w Lesznie ogłosi wyrok. – Jeśli będzie dla mnie niepomyślny, będę się odwoływać, a jeśli i inne polskie sądy odmówią mi racji, pójdę z tym do Strasburga – zapowiada Honorata Korpikiewicz, wnuczka.
W czwartek, 21 grudnia, sąd przesłuchał strony sporu: wnuczkę i reprezentującego parafię proboszcza Czesław Bartoszewskiego oraz ostatniego świadka w sprawie – przyjaciółkę Korpikiewicz. Honorata Korpikiewicz domaga się ekshumacji szczątków swojej babci, ponownego pochówku i budowy nowego pomnika nagrobnego. Grób babci, Marii Włodarczak, pochowanej w 1962 roku, decyzją cmentarnego kopacza zniszczono w 2005 roku i w miejscu tym pochowano zmarłego innej rodziny. Korpikiewicz pozwała zarówno parafię, jak i rodzinę pochowanego w grobie swej babci. Uważa, że parafia winna była powiadomić rodzinę o planach rozkopania grobu. Jej zdaniem ogłoszenie powieszone na płocie cmentarza lub odczytane na mszy 1 listopada to za mało.
- W Poznaniu administracja cmentarza pisemnie informuje rodzinę o tym, że powinna uiścić zapłatę, albo grób będzie rozkopany. Tak powinno być. Ja żadnego pisma nie dostałam – twierdzi Korpikiewicz. Wysłanie takiego zawiadomienia nie powinno sprawić parafii kłopotu, jeśli ta ma porządek w dokumentach – dowodzi pani profesor. Korpikiewicz jednak brak takiej informacji dotknął szczególnie, bo ani ona, ani jej nieżyjąca już matka w Kościanie nie były anonimowe. Matka pani Honoraty była poetką, członkiem Towarzystwa Miłośników Ziemi Kościańskiej. Powódka jest filozofem, astronomem i fizykiem i bywa w Kościanie na prelekcjach i wykładach.
- Wiem, że na bramie cmentarza wiszą jakieś kartki z informacjami, ale w dużej mierze są to reklamy firm kamieniarskich, więc ich nie czytam - wyjaśniała przed sądem w czwartek Korpikiewicz.
Jej zdaniem parafia pozbawiła ją prawa do miejsca czczenia osoby bliskiej.
- Ja nie likwiduję grobów, one mi się podobają i dbam o nie. Groby są likwidowane, gdy jest taka potrzeba, a w tym wypadku było za ciasno, a grób był nieopłacony – tłumaczył przed sądem proboszcz Bartoszewski. Proboszcz wyjaśniał, że wszystko odbyło się zgodnie z zasadami. Kopacz sprawdził, czy grób jest opłacony, nie był, to go zlikwidował. Miesiąc wcześniej, kopacz przed sądem zeznał, że grób był zaniedbany.
- To okrutne, likwidować grób bez powiadomienia rodziny – mówiła po opuszczeniu sądowej sali Korpikiewicz. – Tragiczne, żeby prosty człowiek arbitralnie decydował, który grób jest nieładny i na tej podstawie decydował o jego istnieniu, bądź nie. Nawet gdyby grób był zaniedbany, to przecież opiekun zabytkowego cmentarza jest zobowiązany troszczyć się o groby, które nie mają swoich opiekunów. A wolnych miejsc na cmentarzu, gdy likwidowano grób mojej babci było sporo.
Powódka – Korpikiewicz – twierdzi, że grób jej babci zniszczono i zawłaszczono nie przez przypadek, ale z premedytacją. Pozwanych oskarża o złą wolę i wskazuje na błędy w dokumentacji parafialnej.
- Zlikwidowano go, bo ktoś już w dziewięćdziesiątym trzecim miał chrapkę na to miejsce – twierdzi Korpikiewicz.
Stary cmentarz parafialny w 1972 roku został zamknięty, a w 1981 – uznany za zabytkowy. W październiku 1991 konserwator zabytków otwarł cmentarz dla celów grzebalnych. Korpikiewicz, jak twierdzi, nie wiedziała o zmianie sytuacji prawnej na cmentarzu. Odwiedzała grób babci i groby innych krewnych kilka razy w roku. Ostatni świadek w sprawie – przyjaciółka Korpikiewicz – zeznała, że przynajmniej dwa razy w roku – przed Wielkanocą i na Wszystkimi Świętymi chodziła z powódką porządkować grób babci. (Al)
GK 52/2006