Magazyn koscian.net
2005-05-11 10:01:19Grosz publiczny
Burmistrz Kościana Jerzy Bartkowiak otrzymał - jak już informowaliśmy - absolutorium za rok 2004
- Mimo, że był to budżet trudny z początkiem tego roku nie musieliśmy (jak rok wcześniej – red.) na nasze zadania zaciągać kredytu krótkoterminowego – powiedział. Jego zdaniem teraz zaczyna procentować praca wszystkich kadencji samorządu, na co dowodem może być fakt, że część zaciągniętych wcześniej kredytów jest umarzana.
Uwagi do wykonania budżetu, i samego budżetu, w roku 2004 miał szczególnie radny Stanisław Bartczak, który co sesję wyraża irytację z powodu ciągłych zmian nanoszonych w projekcie budżetu. Jego zdaniem burmistrz powinien budżet realizować, a nie ciągle dopasowywać go do zmieniających się okoliczności. Tym razem zwrócił m.in. uwagę na sięgające 2 785 000 zł wydatki na administrację w samym tylko Urzędzie Miejskim.
- Jest katastrofalny stan dróg w Kościanie. Zrobiliśmy tak mało... Powinniśmy to przyspieszyć – zauważył i zaapelował do burmistrza w tej sprawie. Wreszcie zastrzegając, że o aresztowanym audytorze mówić nic nie chce, zapytał, czy ten widział sprawozdanie z wykonania budżetu i czy jego akceptacja tego dokumentu jest wymagana przez prawo. Odpowiedzi nie uzyskał. Burmistrz uznał, że ustosunkuje się do tego na piśmie.
W sprawie ubiegłorocznych wydatków wypowiedział się też Piotr Ruszkiewicz. Jako przesadny uznał, w tak ciężkich czasach (jak to sam określił) wydatek na fetę noworoczną (blisko 25 tys. zł).
- Pan burmistrz powiedział, że są umarzane kredyty, a ja myślę, że to były pożyczki ekologiczne, a nie kredyty komercyjne – zauważył. - Pożyczki takie są z natury rzeczy umarzane po realizacji inwestycji, jeśli ta została wykonana zgodnie z prawem.
- To był kredyt preferencyjny – wyjaśnił Ruszkiewiczowi burmistrz. – Z całym szacunkiem przyjmuję uwagi panie radny Ruszkiewicz. Oczywiście wszyscy jesteśmy zobowiązani do oszczędzania, jest to grosz publiczny. Pewnie będziemy się zawsze różnić w ocenach. Jeśli coś kosztowało więcej niż złotówkę, czy rzeczywiście o tę złotówkę więcej należało na to wydać?
Decyzję o tym, czy burmistrz prawidłowo wywiązał się w 2004 roku z nałożonych nań obowiązków finansowych podjęto przy 2 głosach przeciwnych i trzech wstrzymujących.
Przeciw głosował radny Piotr Ruszkiewicz i radny Stefan Żurek.
Piotr Ruszkiewicz: - Deficyt budżetowy jest za duży. Na początku roku planowany był deficyt w wysokości miliona pięćdziesięciu tysięcy złotych, a na koniec mieliśmy już siedemnaście milionów! To prawie siedemnastokrotny wzrost! Po wtóre - wysokie koszty administracyjne i brak w budżecie nawet pozycji, pod którą znajdowałyby się pozyskane środki unijne. Po prostu ich nie ma. W tym roku planowany jest deficyt sięgający trzech milionów dwustu pięćdziesięciu tysięcy złotych i aż strach pomyśleć jaki będzie deficyt za rok 2005.
Stefan Żurek: - Nie podoba mi się sposób gospodarowania społecznym pieniądzem przez pana burmistrza. Od czasów komuny nie mieliśmy jeszcze takiego deficytu. To jest chyba ewenement na skalę kraju. Prawie jedna trzecia budżetu jest to deficyt, czyli wynika z tego, że jest to niewłaściwa gospodarka społecznym pieniądzem. Nie liczenie się z niczym. Jest tylko jedno uzasadnienie takiego stanu rzeczy – ,,ja tego chcę’’. Na koniec tego roku możemy mieć już nie siedemnaście milionów deficytu, a dwadzieścia pięć i nie będzie na czym gospodarować.
Czy aresztowany audytor wewnętrzny Urzędu Miejskiego Piotr M. opiniował sprawozdanie z wykonania budżetu i nam nie udało się dowiedzieć. Jak tuż przed zamknięciem numeru poinformował nas rzecznik prasowy burmistrza, na sprawdzenie takiej informacji potrzeba kilku dni. (Al)