Magazyn koscian.net

23 marca 2021

HALLO! Jestem

MATERIAŁ PROMOCYJNY MATERIAŁ PROMOCYJNY

Nagrodzone opowiadanie Jagody Dudkowiak i komunikat jury konkursu literackiego.


Komunikat Jury konkursu literackiego HALLO! Jestem.

Do udziału w konkursie literackim HALLO! Jestem zaprosiliśmy młodzież szkół ponadpodstawowych. Zachęcaliśmy do spisania przemyśleń, doznań, refleksji i ujęcia ich w formę opowiadania, napisania o tym, co dla młodych ludzi jest ważne, trudne i piękne lub wywołujące sprzeciw i gniew. O tym, co w Was, młodych…

Pandemia koronawirusa dotyka każdego z nas, ma wpływ na nasze życie, kontakty społeczne, sposób spędzania wolnego czasu. Jak w tych „czasach zarazy” - w świecie odmiennym od tego, który był znany i oswojony - odnajduje się młodzież? To przecież czas szczególnie trudny dla młodych, ale to także okazja do niebanalnych i niesztampowych, twórczych działań. Mamy wrażenie, że przekonaliśmy Was do poddania ocenie otaczającego świata, do wypowiedzenia się (a właściwie do wypisania się), a może nawet daliśmy szansę na ujawnienie talentów literackich.

Na adres mailowy biblioteki wpłynęło dziesięć prac. Są zapisem współczesnych czasów, lęków, niepokojów, obaw i trudnych wyborów, są zapisem prób odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Z drugiej strony mówią o odwiecznych i będących ponad czasem dylematach oraz rozterkach młodych ludzi. W obu przypadkach są to wypowiedzi autentyczne i ogromnie szczere. To cieszy najbardziej, i odwaga z jaką autorzy opowiadań dzielą się swoimi przemyśleniami.

Poruszający, niezwykły i różnorodny obraz jaki wyłania się z prac (niekiedy odbiegających od formy opowiadania) oddaje wrażliwość i indywidualność uczestników konkursu. I stwarza problem jury, które co prawda wybrało najlepsze prace, ale pozostawiło poza werdyktem kilka ciekawych literackich spojrzeń na rzeczywistość.

Nagrodzono: Jagodę Dudkowiak (I miejsce), Maję Prajs (II miejsce), Martynę Wąsik (III miejsce). Wyróżniono Annę Tomaszyk, Paulinę Grochową i Klaudię Kostyk.

Laureatkom serdecznie gratulujemy.

Nagrody, ufundowane przez Urząd Miasta Kościana zostaną wręczone 25 marca, w okolicznościach, na jakie pozwolą obostrzenia związane z pandemią.

Nagrodzone prace będzie można przeczytać na stronie Miejskiej Biblioteki Publicznej w Kościanie, Kościańskiego Ośrodka Kultury oraz na łamach patronów medialnych konkursu: Gazety Kościańskiej i koscian.net.

Jury Konkursu Literackiego HALLO! Jestem
Hanna Kaczmarek - przewodnicząca
Magdalena Bartkowiak
Barbara Leśniak
Joanna Markiewicz
Dariusz Łukaszewski

 


 

I nagroda w konkursie literackim HALLO! Jestem - opowiadanie Jagody Dudkowiak (lat 17).

Dziewczyna idealna

Czułam błogość pod stopami. Zdawało mi się, że coś niezwykle miękkiego i delikatnego ociera się o nie. Całe moje ciało pływało w niesamowitej przestrzeni. Odczuwałam nieziemską przyjemność, spowodowaną stanem, w którym się właśnie znajduję. Po raz pierwszy od bardzo dawna mój umysł był całkowicie czysty i znajdował się w pełnej harmonii z ciałem. Nic nie zaprzątało mojej głowy. Idealny spokój i harmonia. Właśnie tego brakowało w moim życiu.

Stan taki nie trwał jednak długo, bo już po paru sekundach usłyszałam alarm dobiegający z budzika. W jednej chwili wszystko zniknęło. Błogość, cisza, beztroska, a przede wszystkim uśmiech na mojej twarzy. Wystarczyła tylko chwila, by wszystkie moje myśli wróciły na swoje miejsce. Znowu byłam w tej samej, szarej rzeczywistości, w której tkwiłam zawsze. Nic nie było w stanie wyrwać mnie z tego na dłuższy czas. Jedynie podczas snu, mogłam znajdować się w niezwykłym świecie, w którym za dnia nie miałam prawa przebywać.

Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą i po otarciu jej ręcznikiem, spojrzałam na odbicie w lustrze. Podkrążone oczy i ziemista cera to obraz, z którym praktycznie się nie rozstawałam. Patrzyłam na postać przed sobą z wielkim współczuciem i smutkiem. Wiedziałam co dokładnie przeżywa i przez co aktualnie przechodzi. Wiele razy wpatrywałam się tej osobie prosto w oczy i próbowałam dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest. Zawsze bezskutecznie, jak zresztą i tym razem.

Gdyby ktoś w tym momencie mnie zauważył, nie poznałby, że to ta sama dziewczyna, którą zna od dawna. Zawsze uśmiechnięta, nienagannie wyglądająca, ale przede wszystkim idealna. Dla wielu osób z mojego otoczenia byłam wzorem do naśladowania, a dla ich rodziców przykładem wzorowego dziecka. Taka byłam od zawsze. Cudowne dziecko, które nie ma wad, a jego życie jest jak bajka. Ja jednak widziałam to inaczej. Widziałam to z tej drugiej, prawdziwej strony.

Po przebraniu się w coś odpowiedniego dla takiego ideału jak ja, zeszłam po schodach do kuchni, gdzie zamierzałam zjeść śniadanie. Wtedy ujrzałam ją. Kobietę, przez którą każdy dzień mojego życia stawał się koszmarem. Moją matkę. Usiadłam przy stole we wzorowej pozycji i czekałam, aż dostanę posiłek przez nią przygotowany.
- Stwierdziłam jednak, że lekcje tańca towarzyskiego nie są dla ciebie - spojrzała na mnie znad okularów. - Zapisałam cię za to na lekcje języka chińskiego, bo przeczytałam wczoraj w gazecie, że w dzisiejszym świecie znajomość czterech języków jest niewystarczająca. Chyba się ze mną zgodzisz, prawda? - mimo pytającego tonu, jej wyraz twarzy nie sugerował, że odmowa zostanie przez nią dobrze przyjęta.
- Jasne - powiedziałam niemal szeptem, ale poczułam ogromną gulę w gardle, gdy to wypowiedziałam.
- Wiedziałam, że jesteś mądrą dziewczynką - z niepozornym uśmiechem nałożyła na mój talerz kilka naleśników.

Nie pamiętam, aby moje życie kiedykolwiek wyglądało inaczej. Mogę wręcz stwierdzić, że nie znam innego życia. Od najmłodszych lat, moja mama starała się zrobić ze mnie chodzący ideał. Nigdy nie spytała, czego tak naprawdę chcę albo na co mam ochotę. Każdy mój najmniejszy sprzeciw był surowo karany, a ja sama zostałam nauczona, że lepiej się jej nie sprzeciwiać. Bałam się wynikających z tego konsekwencji. Gdy wszystkie dzieci bawiły się w piaskownicy, ja całe dnie spędzałam na robieniu czegoś, co mnie nie interesowało oraz nie sprawiało mi przyjemności. Uczyłam się przeróżnych języków, chodziłam na lekcje gry na wielu instrumentach, na mnóstwo zajęć kółek naukowych. Tak zostało do dzisiaj, a moja matka dokłada mi tego coraz więcej i więcej. Mój wolny czas praktycznie nie istniał i nie istnieje do dnia dzisiejszego. Wątpię, aby to kiedykolwiek uległo zmianie. Wychowano mnie tak, abym zawsze zachowywała się odpowiednio do swojego wieku. W tym dużą zasługę miał także mój tata. Dbano o to, co mówię, a przede wszystkim jak. Starano się wpoić we mnie wiedzę, dzięki której będę mogła wypowiadać się w sposób prawie idealny językowo. Nie mogłam popełniać żadnych błędów, bo to też było kontrolowane. Miałam sprawiać wrażenie dziewczyny wychowanej na idealną damę. Moje decyzje nie były w pełni podejmowane przeze mnie. Nad wszystkim czuwali rodzice. Wszystkie osoby, z którymi nawiązywałam jakikolwiek kontakt, były wybierane właśnie przez nich. Czasami wydawało mi się, że jestem ich więźniem.


Po skończonym posiłku wróciłam do swojego pokoju, by zabrać wszystkie rzeczy potrzebne mi w szkole. Moja torba również była przeglądana każdego wieczora przez rodziców. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu, w którym była już moja mama. Nie pozwoliłaby, aby jej największa duma podróżowała komunikacją miejską. Podwiozła mnie pod sam budynek szkoły, jak każdego dnia.
- Będę tu na ciebie czekać po lekcjach - spojrzała w moją stronę. - Pośpiesz się, bo masz dzisiaj lekcję języka francuskiego oraz lekcję gry na fortepianie. Miłego dnia - w przestrzeni publicznej sprawiała wrażenie całkiem normalnego rodzica.
- Do zobaczenia mamo - wyszłam z samochodu, by nie musieć z nią przebywać ani sekundy dłużej.

Podeszłam pod wejście do szkoły i rozejrzałam się wokół. Wszyscy uczniowie wyglądali na takich szczęśliwych. Nie musieli udawać osób, którymi nie są. Przez cały czas byli sobą. Tego najbardziej im zazdrościłam. Całe życie kryłam się za maską idealnej osoby bez problemów. Najgorsze jednak było to, że nikt nigdy nie zauważył, że to nie jestem prawdziwa ja. Nikt nie podszedł i nie spytał, czy na pewno u mnie wszystko w porządku. Nikt z nich wszystkich nie spodziewał się, że nie jestem ideałem, na który wyglądam. Moim największym marzeniem od dawna było to, aby wreszcie wyjść z cienia, w którym się chowam. Pragnęłam pokazać światu moje prawdziwe ''ja''. Nigdy jednak tego nie zrobiłam. Strach przed reakcją moich rodziców na to, że im się sprzeciwiłam, był zbyt duży. Miałam o wiele za dużo do stracenia.

Przeszłam przez szkolne korytarze i weszłam do sali, w której miała rozpocząć się pierwsza lekcja. Przywitałam się z osobami, z którymi mogłam rozmawiać i usiadłam na moim stałym miejscu. Po wypakowaniu rzeczy z torby, rozejrzałam się po całym pomieszczeniu, a moje oczy spoczęły na chłopaku, który od dawna nie był dla mnie obojętny. Ten wysoki brunet, wywierał na mnie olbrzymie wrażenie od momentu, gdy prawie rok temu po raz pierwszy przekroczył próg tej klasy. Nie miałam pojęcia czy była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale na pewno poczułam wtedy uczucie, które niektórzy nazywają ''motylami w brzuchu''. Naprawdę dobrze nam się rozmawiało i spędzało ze sobą czas. Przez pewną chwilę myślałam, że może wyjść z tego ''coś więcej''. Pewnego dnia postanowiłam dyskretnie wspomnieć o tym przy rodzinnej kolacji. Odpowiedź rodziców była jednoznaczna - żadnych chłopaków przed ukończeniem studiów. Nigdy więcej już nie poruszyłam tego tematu. Od tamtego dnia zaczęłam odtrącać od siebie swój obiekt westchnień, aby nie robić mu zbędnych nadziei, a przede wszystkim, by nie łudzić siebie, że moje życie kiedykolwiek będzie podobne do życia większości nastolatków.

W momencie, gdy przestałam myśleć o moim pozornie idealnym życiu, do klasy weszła nasza nauczycielka i zaczęła lekcję. Oddała nam, napisane w zeszłym tygodniu testy i rozpoczęła nowy temat. Nie był on jednak dla mnie nieznany. Przerabiałam go już jakieś trzy lata temu na dodatkowych zajęciach. Sprawdzenie oceny na kartce przede mną, było już tylko formalnością. Oczywiście moja praca była bezbłędna, ale to nie było już chyba zaskoczeniem dla nikogo.

Moja edukacja szkolna to kolejna dziedzina życia, nad którą moi rodzice, a szczególnie moja mama, przejęli całkowitą kontrolę. Nie było mowy, abym z któregokolwiek przedmiotu miała chociaż jedną gorszą ocenę. Wszystko i zawsze musiałam umieć perfekcyjnie. Zostawałam przepytywana z mojej wiedzy każdego wieczora. Jeżeli z czymkolwiek miałam jakiś problem, to byłam męczona przez nich tak długo, póki nie osiągnęłam całkowitej bezbłędności. Takie życie bardzo mnie wykańczało. Nie zależało mi na tak dobrych ocenach. Gdybym nie musiała się tyle uczyć, poświęciłabym ten czas na robienie tego, co lubię. I tu pojawia się kolejny problem. Co ja tak naprawdę lubię? Nigdy nie pozwolono mi spróbować sił w czymś zupełnie innym, niż to, czego chcą moi rodzice. Nie dostałam szansy na znalezienie swojej pasji lub zainteresowania. Ja po prostu nie znam innych zajęć.

Lekcje minęły dość szybko. Po szkole od razu pojechałam na lekcję gry na fortepianie. Moja nauczycielka była okropna. Wywierała na mnie presję podobną do tej, jaką wywierali na mnie rodzice. Zadbali oni bowiem o to, aby podczas lekcji nic mnie nie rozpraszało. Poprzednia nauczycielka była z nimi szczera i po paru lekcjach ze mną powiedziała im wprost, że ja po prostu nie jestem zainteresowana grą na tym instrumencie. Mojemu tacie to się nie spodobało. Kobieta od razu została zwolniona, a mój tata dzięki swoim licznym znajomościom zadbał o to, aby nie znalazła pracy w okolicy. Rodzice nie przyjmowali krytyki związanej ze swoimi metodami wychowawczymi. Nie dbali o to, czego ja chcę, ani o to, co dla mnie dobre. Dla nich liczyło się tylko to, bym została idealną córką bez najmniejszej skazy i słabości.

Przybycie do domu, wcale nie oznaczało odpoczynku. Musiałam jeszcze odpowiednio przygotować się na jutrzejszy dzień w szkole. Spojrzałam na moich rodziców, którzy żywo o czymś rozmawiali. Dlaczego akurat ja? Dlaczego to właśnie mnie musiał się przydarzyć taki życiowy horror? Odpowiedzi na to pytanie poszukiwałam, odkąd zorientowałam się, że moje życie nie do końca wpisuje się w normy społeczne.

Weszłam do pokoju i zastałam stos książek na biurku. Czy to się kiedyś zmieni? Czy moje życie kiedykolwiek będzie wyglądać inaczej? Obawiałam się, że nie będę mogła wyjść zza maski ''tej idealnej'' już nigdy. Sięgnęłam do chyba jedynej szuflady w moim pokoju, której rodzice nie skontrolowali. Wyjęłam pudełko bardzo silnych leków nasennych i usiadłam z nimi przy biurku. Wiele razy chciałam popełnić samobójstwo z powodu mojej bezsilności i okropnego bólu psychicznego spowodowanego moim własnym życiem. Za każdym razem jednak tchórzyłam. Nigdy nie odważyłam się tego zrobić. Może łudziłam się, że coś się odmieni? Jeżeli tak, to bezskutecznie. Wyjęłam kartkę papieru, długopis i zaczęłam pisać. Chciałam, aby moi rodzice wreszcie zrozumieli, że nie mieli prawa tworzyć ze mnie zupełnie innej osoby.
- Drodzy Rodzice - postanowiłam, że wypowiadając słowa na głos, będzie mi się je łatwiej pisać. - Zapewne znaleźliście ten list przy moim martwym ciele. Przez całe życie byłam taka, jaką chcielibyście, żebym była. Żyłam według waszych zasad, bo byłam do tego zmuszana. Przez cały czas odgrywałam rolę idealnej córeczki, która była waszą największą dumą - otarłam z oczu parę łez. - Nie chciałam takiego życia. Nie chciałam tak żyć. Każdy dzień z mojego życia był koszmarem. Nie zaznałam w nim nawet odrobiny szczęścia. Nigdy nie robiłam tego, na co naprawdę miałam ochotę. Moje prawdziwe ''ja'' zostało ukryte gdzieś głęboko wewnątrz mnie i nigdy nie ujawniło się światu. Wy mi na to nie pozwoliliście. Zapomnieliście, że w ciele tego ideału przez was stworzonego, kryła się pewna istota - po prostu ja. Żegnajcie już na zawsze.

Usiadłam się na łóżku i chwyciłam opakowanie z lekami. Wzięłam w garść mnóstwo tabletek i połknęłam je za jednym razem. Wiedziałam, że rodzice nie wejdą do mojego pokoju przez kilka kolejnych godzin. W tym czasie leki powinny zadziałać. Położyłam się i przykryłam grubym kocem. Pragnęłam jak najszybciej zasnąć i doznać ukojenia mojej duszy. Nie miałam pojęcia, gdzie trafię po śmierci. Jednego jednak byłam pewna. Tam, gdzie się dostanę, nie będę musiała być idealna i nikt nie będzie wywierał na mnie presji, związanej z tym, jaka mam być. Zdejmę wreszcie maskę i pokażę prawdziwą siebie. Będę taką, jaką jestem.

Jagoda Dudkowiak (lat 17)
(tytuł i redakcja tekstu – DŁ)

 

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.