Magazyn koscian.net
2003-07-22 15:30:42Haftowane życie pani Celiny
- Najczęściej haftuję zimą, w te długie, ponure wieczory. Wyhaftowanie średniej wielkości obrazka zajmuje dwa, dwa i pół miesiąca. Jeśli z liczeniem to dłużej, jeśli bez - krócej - mówi Celina Kozica z Nowego Lubosza. - To przecież nic takiego, w Luboszu większość pań wyszywa.
Pani Celina zajęła się haftem krzyżykowym dwa i pół roku temu. W tym czasie powstało 16 obrazków różnej wielkości.
- To Hania, siostra męża mnie tym zaraziła. Wyszyła pięknego papieża. Spodobało mi się - przypomina. - Jakoś w listopadzie 2001 r. to było. Praca w rzeźni się skończyła i zastanawiałam się co robić dalej. I tak jakoś mnie wciągnęło to haftowanie. A wciąga jak narkotyk i uspokaja. Spokojniejszej we wsi niż ja to nie ma - dorzuca z uśmiechem.
Pierwszy spod igły pani Celiny wyszedł widok wiejskiej chaty z ukwieconym parkanem i altanką. Wyszywanie go zajęło jej bardzo mało czasu.
- Znawcy obejrzeli go i zauważyli tylko jeden błąd, stwierdzając, że jak na pierwszy raz, to jest piękny - mówi z dumą.
Jej obrazki wystawiane były w szkole w Starym Luboszu na tegorocznych I Konfrontacjach Prac Dzieci i Dorosłych. Większość z nich ozdabia ściany domu państwa Koziców. Są wśród nich m.in. kominiarczyk, dziewczynka z koszyczkiem, margaretki. Swoimi dziełami pani Celina obdarowuje rodzinę i znajomych. Haftowane obrazki dostają wnuki - kotki dla Mateusza, koń dla Przemka.
- Na 10 rocznicę ślubu mama dała nam wyhaftowaną wiejską chatę, piękny obraz - dorzuca córka Kasia. - To była wspaniała niespodzianka. Teraz wisi na honorowym miejscu.
Największym obrazem jest koń. Do jego wyszycia pani Celina potrzebowała aż trzech odcieni brązu i beżu. Do ,,zakrzyżykowania’’ miała ponad 19 tysięcy kratek. Część pomysłów czerpie z fachowych pism, część - jak sama mówi - klonuje. Co oznacza, że przenosi wzór na kanwę. Wymaga to podzielenia płótna na kwadraty i przekalkowania wzoru. Potem należy dobrać kolory i zacząć wyszywać.
- Do haftu krzyżykowego potrzeba cierpliwości, wyobraźni plastycznej, no i czasu. Trzeba być też dokładnym, bo krzyżyk ma być krzyżykiem. Nie może być zbyt mocno naciągnięta nitka, bo materiał będzie się marszczył - przestrzega hafciarka. - Efekt jest i tak dopiero, kiedy się wypierze, wyprasuje i w ramy wstawi, za szkło...
Hafciarstwem babcia zainteresowała... 10-letniego Przemka. Chłopiec zaczął od wyszycia słoneczka.
- Zabrakło mu zacięcia i dokończenie ciężko mu idzie - stwierdza pani Celina.
Na dokończenie czekają słoneczniki, które pani Celina zaczęła ubiegłej zimy. Siada wówczas przy stole, w pokoju telewizyjnym, zapala małą lampkę i zaczyna wyszywać.
- Ciepło się zrobiło i igła przestała mnie ciągnąć, bo w ogródku trzeba porobić. Pewnie wrócę do nich, kiedy zrobi się zimniej - zapewnia pani Celina.
(kar)