Ja się za nikogo nie chowam!

 Zebranie zorganizował komitet wyborczy burmistrza Cieśli, którym kierował Leszek Balcer. 
 - Zgłosiło się do mnie wielu mieszkańców żądając takiego spotkania – powiedział na wstępie. – Chciałem - tak by wypadało - aby burmistrz złożył krótką relację z 2 lat rządzenia. 
 I burmistrz próbował złożyć. Powiedział, że gmina rozpoznała swoje potrzeby inwestycyjne i oczekiwania mieszkańców. Prawie gotowy jest wieloletni plan inwestycyjny składający się z 85 punktów i zakładający  inwestycje szacowane na 200 mln złotych. Opowiedział o  planie rozwoju lokalnego i studium wykonalności niektórych inwestycji, jak chociażby budowy ujęcia wody w Bronikowie. Próbował przedstawić jak bardzo złożony jest problem zaopatrzenia mieszkańców w wodę i zapowiedział szansę na pozyskanie środków z unijnych funduszy. Wyjaśnił, że gmina płaci właśnie ostatnią ratę za obligacje i wreszcie finalizuje przejęcie terenów sportowo- rekreacyjnych  w Jezierzycach.
- W tym roku jest szansa na pozyskanie pieniędzy  z zewnątrz na realizację koncepcji turystycznego zagospodarowania gminy – powiedział. -  Cały świat zarabia na turystyce. Mamy niebagatelne argumenty – kolejkę, gazownię, stuletnie wodociągi, za sobą czterokulturową historię, a wreszcie Bruszczewo – osadę starszą od Biskupina o tysiąc lat. Turystyka może napędzić gospodarczo gminę – przekonywał.
Zebranych jednak nurtowały nie dalekosiężne strategie ale podwyżki czynszu. Zdaniem burmistrza czynsze wzrosły, by pokryć koszty sprzątania. Mieszkańcy bowiem nie sprzątali. 
- Jakby ludzie nie sprzątali, to by Śmigiel brudem zarósł. U mnie gospodarka (Zakład Gospodarki Komunalnej – red.) jeszcze nie sprzątała – wołała blondynka.
- Czy wy macie sumienie brać tyle pieniędzy? – pytał ktoś z końca sali. – Ja muszę teraz o 70 złotych więcej płacić!
  - Ja za metr kwadratowy chlewika płacę, jak za mieszkanie! Z księżyca takie ceny! Każdy rozumie, że muszą być podwyżki, ale nie takie. Ludzie już robią bokami – mówił wzburzony mężczyzna.
 Potem posypały się skargi na Zakład Gospodarki Komunalnej, że woda ze studzienki leci od tygodnia i nikt tego nie sprząta, że w centrum miasta na trawnikach więcej psich kup, niż trawy, że doprosić się nie można, by usunięto najdrobniejszą usterkę. 
 - Ja się za nikogo nie chowam – zaznaczył burmistrz. – Stawka bazowa, na podstawie której naliczany jest czynsz wynosiła od 2000 roku do marca tego roku 1,72 zł. Od 2000 roku! – podkreślił. – W marcu Rada Miejska zdecydowała, że kanalizacja wodna w mieszkaniu, to już nie czynnik podwyższający standard mieszkania, ale po prostu standard. Czyli do 1,72 doliczając 25%, wychodzi 2,15 zł. Od 2000 roku stawka czynszu nie była podnoszona o stopień inflacji, czyli sumując te cztery lata wychodzi 2,62 złotego, ale przyjęto, że stawka będzie wynosiła 2,30 zł, czyli mniej, niż wynika z obliczeń.
 Burmistrz przypomniał, że sto najbiedniejszych rodzin korzysta z dodatku mieszkaniowego i że gmina dotuje w tym roku mieszkania w znacznie mniejszym stopniu, niż w 2000 roku.
 - Rozumiem rozgoryczenie – mówił cicho burmistrz, gdy zdenerwowani mieszkańcy zasypali go znów gradem pytań. Pytali więc, czemu przez cztery lata ignorowano inflację i jak to się stało, że dopiero po dwóch latach zaobserwowano, że  są problemy z porządkiem. Nazwali absurdalnym pomysł 4 złotowego czynszu za szopki.
 - Obniżymy stawkę czynszu o 25% ale tylko w stosunku do osób, które sprzątają – zaproponował burmistrz i wyjaśnił, że za szopki wprowadzono zaporowe opłaty, bo posesje zawalone są nimi do granic możliwości.
- To są samowole budowlane. Chyba nikt nie zaprzeczy – powiedział.
 Nikt nie zaprzeczył. Dwóch mężczyzn podkreśliło jednak, że piwnice w ich kamienicy nie nadają się na skład węgla, a kopy opału na podwórku nie będę wyglądały lepiej od szopki. Gdy sala gromko zgodziła się z pomysłem na obniżkę czynszu dla osób sprzątających głos zabrał przewodniczący Rady Jan Józefczak 
 - Prawda jest taka, że Rada uchwałą określiła tylko zasady naliczania czynszu, ale stawki wyznaczył burmistrz. Pan, panie burmistrz nie może obiecywać zniżek osobom sprzątającym, bo uchwała takiej ewentualności nie przewiduje. Czy nie byłoby zdrowsze, by po prostu wszystkim obniżyć stawkę? – zapytał i zauważył, że Rada podejmując uchwałę niepokoiła się o wysokość czynszów i zakładała, że wzrosną one o kilka procent. Prosiła też o symulację ile nominalnie będą płacić mieszkańcy.
 - Dostałem taką symulację 27 września, a czynsze naliczane były w czerwcu – zauważył Józefczak.  – Burmistrz bez naruszania uchwały może obniżyć stawki z dnia na dzień. Ma wolną rękę przy ich obliczaniu  – podkreślił.
 Burmistrz nie podjął tego wątku.  
 - To jest tak zakręcone, że za chwilę tego nie odkręcimy – zauważył filozoficznie Balcer, a mieszkańcy zaczęli się zastanawiać nad tym, czy w XXI wieku za wodę w mieszkaniach powinno się podnosić czynsze. Protestowali też przeciwko płaceniu na rozbudowaną administrację ZGK.
 - Zgadzam się, funkcjonowanie zakładu pozostawia wiele do życzenia – powiedział burmistrz. – Pewne osoby muszą stamtąd odejść, wiemy o kogo chodzi, ale ze względu na Kodeks Pracy, to nie jest takie proste – zauważył.
 Zapowiedział też, że jako pierwsze na sprzedaż oddane będą te kamienice, w których wszyscy mieszkańcy gotowi są kupić zajmowane lokale. Zebranie zamknięto deklaracją burmistrza, że sprawdzi, jakie możliwości daje mu uchwała Rady i o decyzji powiadomi mieszkańców pisemnie. Kwestię opłat za szopki niezbędne dla przechowywania węgla ma się rozstrzygać indywidualnie.   
- Tak głupia, jak byłam, tak jestem – stwierdziła jedna z wychodzących z sali kobiet.
ALICJA MUENZBERG

GK nr 40/2004