Magazyn koscian.net
2007-11-07 09:19:46Jestem ciągle chłopakiem z Mościszek
Z posłem Bernardem Ptakiem dziewięć godzin po utracie mandatu rozmawiała Alicja Muenzberg
- Jak samopoczucie?
- Normalnie. Jestem szczęśliwy, że w ogóle byłem posłem. Chłopakom z zaściankowych Mościszek, bo tam się urodziłem i wychowałem, rzadko się to zdarza.
- Ale nie żal? Dzięki mandatowi wkroczył pan w świat wielkiej polityki...
- Każdy by sobie życzył, by kadencja trwała całe cztery lata, ale ja nigdy nie przywiązywałem się do stołków. Szkoda tylko, że przerwana kadencja przerwała nam pracę w komisji rolnictwa. Rozpoczęliśmy debatę w sprawie obrotu ziemią. Udział w niej brali rolnicy ze Starego Bojanowa i wielcy dzierżawcy.
- Nie przywiązał się pan, ale startował pan ponownie.
- Bo czułem, że jestem to winny moim wyborcom. Gdybym nie startował, to by znaczyło, że o nich nie dbam. Oni zdecydowali, czy mam pełnić służbę, czy nie.
- Czyli rozstanie z mandatem będzie bolesne?
- Nie. Poradzę sobie. Mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Zaangażowałem się społecznie i politycznie, bo nie zgadzałem się z lichwiarskim systemem monetarnym Leszka Balcerowicza, który doprowadził do tego, że w dziewięćdziesiątym roku ubiegłego wieku odsetki od zaciągniętych kredytów przekroczyły trzysta procent w skali roku. Tak, to było trzysta sześćdziesiąt procent w skali roku! Wielu ludzi tego nie pamięta. Zaciągano kredyty, by - jak nawoływali politycy - brać sprawy w swoje i ręce i to był gwóźdź do trumny. Dwudziestego dziewiątego kwietnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku założyłem w naszym regionie Związek Zawodowy Rolników Samoobrona i zaczęliśmy walkę o przetrwanie. Dokładnie piętnaście lat później, też dwudziestego dziewiątego kwietnia, a może dzień wcześniej, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wspólnie z ministrem finansów Zytą Gilowską umorzyli odsetki ostatnim rolnikom, którzy popadli wtedy w niespłacalne długi.
- Pańskie też?
- Też. Ja też zostałem zwolniony z tego ciężaru na samym końcu, a nie tak jak pisało ,,Nie’’ w pierwszej kolejności. Ale nie ja jestem tu ważny. Chodzi o to, że udało się zamknąć tę sprawę. Lepper wyszedł z koalicji, a ja w niej zostałem właśnie dlatego, by tę sprawę wreszcie załatwić. I koalicja ją załatwiła. Dla tej jednej decyzji już warto było być w tym czasie w sejmie. Udało się przygotować ustawę o biopaliwach, niedoskonałą, ale jednak jest. Z kontraktacją nam nie wyszło, bo też, jak się okazało, sami rolnicy i przetwórcy jej nie chcieli. Z ziemią? Udało się. Powiat kościański, między innymi dzięki mej determinacji, jest pionierem w skali kraju. Udało nam się oddać rolnikom w użytkowanie w sumie około dziewięćset hektarów ziemi. W Cichowie, Lubiniu i dwa razy w Starym Bojanowie. Ten drugi raz dopiero będzie.
- Będzie? Sprawa zdaje się nie mieć końca, a pan przed wyborami ciągle straszył, że jakieś siły mogą ją rolnikom odebrać.
- Już nie. Ziemia trafi do rolników. Może to jeszcze potrwa, ale jest już przesądzone.
- Wróćmy do pana. Jak pan widzi swoją przyszłość. Co planuje były poseł robić od jutra?
- Jestem rencistą, więc wrócę na rentę. Moje córki przejęły założoną przeze mnie dziesięć lat temu firmę Ptak zajmującą się pośrednictwem ubezpieczeniowym. Ubezpieczamy około czterech tysięcy podmiotów. To mój, a właściwie nasz - rodzinny - kolejny sukces gospodarczy. Zajmę się teraz promocją ubezpieczeń.
- O ile prokurator nie przeszkodzi. Do prokuratury się pan nie wybiera?
- Nie dostałem wezwania.
- Posłanka Sawicka deklarowała, że sama się zgłosi...
- Jak mnie nikt nie wzywa, to do kogo i po co mam iść? Dlatego, że przeczytałem o czymś w prasie? Nie boję się. W tych ostatnich piętnastu latach przeżyłem wiele. Wziąłem sprawy w swoje ręce, wpadłem z powodu inflacji w potworne długi i z tego powodu w alkoholizm. Prawie co tydzień bywałem w tamtych latach na pogrzebach samobójców, którzy presji ciążących na nich długów po prostu nie mogli znieść. Brałem udział w radykalnych akcjach protestacyjnych. I co? Od dziesięciu lat jestem całkowitym abstynentem, z ogromnym poparciem społecznym zostałem posłem na sejm. To mało? Przeżyłem już wiele. Wyroku sądowego jednak jeszcze nie. Wiem jednak jedno. Wszystko można przewalczyć, z wszystkim sobie poradzić. Z tym też sobie poradzę. Numeru telefonu, ani adresu nie zmieniam. Nigdy nie udawałem kogoś, kim nie jestem. Teraz też nie zamierzam. Jestem ciągle chłopakiem z Mościszek.
- ...który jeszcze raz chciałby zostać posłem?
- Nie. To już nie dla mnie. W sejmie trzeba więcej młodych ludzi. Dziś jadę na swój ostatni dyżur poselski do Leszna. W ubiegłym tygodniu wyprowadziłem się z hotelu poselskiego w Warszawie. Z pieniędzy na prowadzenie biura się już rozliczyłem. Odprawę mamy dostać dopiero w grudniu. Wracam do normalnego życia, cokolwiek ono przyniesie, przyjmę.
45/2007