Magazyn koscian.net
2008-07-23Jo żym chory
Na drogach przybywa motorowerzystów. Większość nie ma prawa jazdy, nie muszą mieć karty rowerowej, bywa, że nie znają przepisów i znaków drogowych, a jeżdżą i 60 kilometrów na godzinę. - Likwidacja karty motorowerowej to był błąd. Na drogach zrobiło się bardzo niebezpiecznie - komentuje Roman Grabara, naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Kościanie.
Dziś jest tak: tylko dzieci dla podróżowania publicznymi drogami rowerem i motorowerem potrzebują karty rowerowej. Muszą więc zdać egzamin, wykazać się znajomością przepisów i znaków drogowych. Kartę rowerową i motorowerową (pojemność silnika nie większa niż 50 cm z ograniczeniem prędkości do 45 km) dla dorosłych zniesiono. Użytkownicy skuterów nagminnie też zdejmują fabryczne ograniczenia prędkości i mogą jeździć z prędkością 60 kilometrów na godzinę. Oczywiście wszyscy uczestnicy ruchu drogowego zasady i przepisy znać powinni, i nic nie zwalnia ich z obowiązku ich przestrzegania, rzecz jednak w tym, że różnie z tym bywa.- Ustawodawca wykazał się ogromnym optymizmem zakładając, że każdy, kto skończył osiemnaście lat, jest odpowiedzialny i zna przepisy drogowe. Z naszej perspektywy świat nie wygląda tak różowo - mówi Roman Grabara.
O tym, że jazda tak niepoważnie wyglądającym motocyklem ma wyjątkowo poważne konsekwencje, przekonaliśmy się w maju. W Kościanie na ulicy Żeromskiego na miejscu zginął mężczyzna. Jechał skuterem i uderzył w drzewo. Nie miał na głowie kasku. Wypadków drogowych w udziałem motorowerzystówzdarza się coraz więcej.
- Kończy ktoś osiemnaście lat i - mimo iż nigdy w życiu nie dostałby prawa jazdy, bo na przykład jest niepełnosprawny intelektualnie - skuterem jeździć może do woli, a właściwie do pierwszego nieszczęścia - tłumaczy Grabara. I jakby na dowód tego kilkadziesiąt minut później, podczas wspólnego policyjno-gazetowego patrolu, uczestniczymy w pościgu za piratem skuterowym w Brońsku pod Śmiglem. Na widok radiowozu spod sklepu z piskiem opon zrywa się do ucieczki mężczyzna na skuterze. Bez kasku. Starszy posterunkowy Hubert Stelmaszyk daje gaz do dechy, zajeżdża skuterowi drogę, ten hamuje, a gdy policjanci wychodzą z radiowozu, skuter znów nagle rusza i znika za zakrętem. Policjanci za nim, ale za zakrętem nie ma żywego ducha.
- Zwiał w zboże! Zawróć – instruuje spokojnie Grabara.
Dwieście metrów jazdy, nagłe hamowanie, drzwi radiowozu otwierają się na oścież i policjanci jak pociski wypadają prosto w pole żyta przy drodze. Z auta wybiega też naczelnik, a kilkanaście sekund później, po wahaniu, czy aby nie należy pilnować radiowozu, wypadam z niego i ja. Policjanci brodzą w suchym zbożu i nagle nikną w nim. Osiem metrów od drogi zatrzepotało kłosami, a gdzieś z ziemi dobiegło oburzone wołanie:
- K.... Żeś zgłupioł!? Jo żym chory!!!
Nie od razu kierowca skutera zrezygnował ze swej kryjówki. Policjanci kilka minut szamotali się z nim, a gdy wreszcie udało im się wyprowadzić i jego, i jego pojazd z pola, czynności policyjne utknęły na powtarzanej w kółko odpowiedzi:
- Jo żym chory. Z piuntki.
Dokumenty (były w bagażniku razem z kilkoma butelkami piwa) wykazały, że mężczyzna jest z Brońska, ma 21 lat, na imię Paweł i to on jest właścicielem skutera. Dmuchanie w alkomat wykazuje blisko dwa promile alkoholu.
- Będzie mandat - mówi do niego spokojnie Grabara.
- Jo nie płace. Jo żym chory. Rynte ino mom - upiera się motorowerzysta Paweł.
Drugie badanie alkomatem wykazało nie mniejsze stężenie alkoholu w organizmie. Mężczyzna denerwował się. Rzucał wulgaryzmami.
- Widać, że jest to osoba chora, dlatego nie możemy zabrać jej do izby zatrzymań. Sprawa więc nie będzie się toczyć w trybie dwudziestoczterogodzinnym. Odprowadzimy go do domu. Trzeba oddać chłopaka pod opiekę osoby, która sprawuje nad nim opiekę - wyjaśnia Grabara.
I rusza środkiem drogi motorowerzysta ze swoim skuterem, przy nim policjant, a za nimi z prędkością pięciu kilometrów na godzinę radiowóz.
- Co żeś znowu zbroił! - woła od drzwi matka. Zbiega się cała rodzina.
- Jeśli pani syn jest ubezwłasnowolniony, to pani będzie płaciła odszkodowania i odpowiadała przed sądem za to, co on zrobi. Czy powinien prowadzić pojazdy? I jeszcze pijany! - obruszał się Grabara.
Następnego dnia mężczyzna stawił się na przesłuchaniu w komendzie w Kościanie. Trwa postępowanie przygotowawcze policji. Paweł z Brońska usłyszał już zarzut popełnienia przestępstwa kierowania w stanie nietrzeźwości. Ukarano go też 500 złotowym mandatem za niezatrzymanie się do kontroli i kierowanie skuterem bez kasku.
- Czy dodatkowo ukarany zostanie zakazem kierowania pojazdami mechanicznymi, nie wiem. O tym decydował będzie sąd. Sprawa jeszcze nie trafiła do prokuratury. Pytanie, czy w ogóle powinien mieć prawo do kierowania jakimkolwiek pojazdem - wyraża wątpliwość Grabara.
Pozostaje apelować o zdrowy rozsądek i do kierowców, i do ustawodawców. (Al)
GK 30/2008
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Likwidacja kart to totalna głupota! Po drogach jeżdżą osoby nie znające nawet znaków! Stanowią ogromne zagrożenie!!!