Magazyn koscian.net
2006-07-18 15:01:47Kąp się w statystyce!
O suszy w kranach na kościańskich osiedlach i w podkościańskich wsiach mówiono nawet w głównym wydaniu Wiadomości i w Teleskopie
- Wczoraj kąpałem dziecko w wodzie gazowanej – krzyczał pod wieżą ciśnień młody mężczyzna. Wzburzonych jest kilka tysięcy rodzin, a władza milczy. - Dostarczamy tyle, ile jesteśmy w stanie wyprodukować – tłumaczył telewidzom Edward Szudra. - A słowo przepraszam? - dopytuje jedna z mieszkanek osiedla Konstytucji.
Lanie wody
Myśl, by wezwać na pomoc media zrodziła się na osiedlu Konstytucji w poniedziałek 10 lipca. Mieszkańcy borykają się tam z brakami wody od lat, ale tak źle jeszcze nie było. Wody nie ma całymi godzinami nie tylko na ostatnich piętrach, do czego się już przyzwyczajono, ale nie ma jej wszedzie. We wtorek w sklepach i na klatkach schodowych rozwieszono plakaty informujące o wizycie dziennikarzy telewizyjnych w środę przy wieży ciśnień o 17. Tuż przed tą godziną pod wieżą nie było nikogo. Tłum jednak wzbierał i dziesięć po piątej liczył już kilkadziesiąt osób. O w pół do szóstej – około trzystu. Ulica Czempińska została niemalże zablokowana, a wzburzeni mieszkańcy nie chcieli puścić gnanych kolejnymi obowiązkami dziennikarzy telewizyjnych, aż nie wyleją wszystkich żali. A tych jest sporo.
Przypomnijmy, już po trzech pierwszych słonecznych dniach tej wiosny, 14 czerwca, burmistrz wydał zakaz podlewania ogródków. Zakaz cofnięto po pięciu dniach, 19 czerwca. O przyczynach wodnego problemu mówiono wyjątkowo mętnie. Okazało się, że przyczyną wszelkiego zła są mieszkańcy, którzy zużywają za dużo wody (sic!). Dopiero po tygodniu dowiedzieliśmy się, że zakład borykał się z jakąś awarią pompy. Zakaz cofnięto, ale wody jak brakowało, tak brakowało. Kierownik Szudra obruszał się, że się z braku wody robi w Kościanie sensację, a burmistrz Jerzy Bartkowiak na sesji Rady Miejskiej Kościana wyjaśniał radnym, że woda jest.
- Burmistrz udowodnił nam, że statystycznie woda jest! To ja mu wierzę i jak żona żali się, że wody znów nie ma, mówię jej - kąp się w statystyce! – żartował gorzko radny Stefan Żurek.
Mieszkańców jednak burmistrzowi nie udało się przekonać, że wszystko jest w porządku.
- Tak się nie da żyć. Czy my ludzie nie jesteśmy? – obruszała się starsza pani.
Wodę można spotkać rano
- Od trzech lat walczę z władzami miasta o wodę. I dziś pewnie znów usłyszę, że to działkowcy używają za dużo wody i dlatego my jej nie mamy. Tymczasem sprawdziłem. Średnie, dzienne zużycie wody „na chemiku” to dwadzieścia kubików! Jeśli dwadzieścia kubików potrafi załamać cały system wodociągowy, to co to za system? – pyta Stanisław Węclewski. Wyjaśnień jednak tego popołudnia nie usłyszał, bo na spotkanie mieszkańców nie przyszedł żaden z burmistrzów, ani nikt z przedstawicieli zakładu wodociągów. Nie było też radnych objętego kryzysem wodnym okręgu.
- Z roku na rok jest coraz gorzej. Problem się ciągle pogłębia, ale to, co spotyka nas w tym roku, to szczyt. Pięknie, że mamy basen, ale te pieniądze lepiej było włożyć w infrastrukturę wodnokanalizacyjną, skoro miasto nie potrafi zapewnić nam tak podstawowych rzeczy – wołał ktoś inny.
- Ostatnio wróciłem z pracy o dwudziestej trzeciej i do trzeciej nad ranem czekałam na kąpiel. A jak już woda popłynęła, to tak słabe było jej ciśnienie, że junkers się nawet nie zapalił. Kąpać się więc muszę w zimnej wodzie – obrusza się pan Wiesław z osiedla Wolności.
Wiele rodzin czuwa w nocy i gdy tylko z kranów zaczynało coś lecieć, zapełnia stosy plastikowych butelek.
- Mieszkam na czwartym piętrze. Sąsiedzi na niższych piętrach miewają wodę o słabym ciśnieniu, ale jest. U nas nie ma. Wracam z pracy i nie mogę się umyć, nie mogę ugotować herbaty. Przecież nie stać mnie na kupowanie takich ilości wody mineralnej – opowiada kobieta.
- Chodzę do Biedronki, kupuję wodę mineralną. Bo co mam powiedzieć dwuletniemu dziecku? Kąpać się nie będziesz i pić też nie? Ostatnio czekałem z dzieckiem na wodę w kranie do dwudziestej drugiej. Miałem nadzieję, że puszczą, ale nie. Kąpałem je w wodzie gazowanej! - krzyczy młody mężczyzna.
Mieszkańcy sugerowali, ze przydałyby się chociaż podstawione pod blok beczkowozy. Przed kamerami o wodę walczyli też rolnicy z podkościańskich wsi.
- Tam jest mnóstwo rolników, zwierzyny która ryczy. Chce pić. Ma zdychać? Już choruje! Co z tym fantem zrobić? – pytał wzbudzony rosły mężczyzna.
Wielkie mi halo, brak wody
Emocje sięgnęły w środę zenitu. Sugerowano nawet, żeby pójść przed urząd z transperentami i zaprowadzić w mieście wreszcie porządek. Skończyło się jednak na żalach przed kamerą i dziennikarzami. To wszystko. Na pomysł marszu nikt bowiem nie odpowiedział.
- Wyłączyli nam wodę na ogrodach działkowych. Gdy poszedłem z pretensjami do urzędu, to zadano mi pytanie, po co mi ogródek?! – woła wzburzony mężczyzna. – Toż to skandal.
- Słyszałam, że komuś burmistrz powiedział, że ma się wykąpać w basenie – dodaje pani w rudej bluzce. – A jeszcze komuś, że częsta kąpiel jest niezdrowa! – dodaje inna.
Komu miał tak odpowiedzieć, nie wiedziały. Wieść gminna niesie różne opowieści. Władza udaje, że problemu nie ma, to za nią mówią plotki, a te głoszą też, że studnie miejskie się pozarywały, pompy nie działają od lat, ale dopiero teraz sprawa wyszła na jaw, że część studni daje wodę niezdatną do picia itd. I w to łatwiej wszystkim uwierzyć, niż w tłumaczenia władz, że przyczyną problemów jest podlewanie ogrodów przez działkowców. A działkowcy krzyczą na całe gardło, że zakręcanie im wody na ogrodach jest zwykłym bezprawiem. Zakręcono ją we wtorek.
- Wczoraj wpadli jakbyśmy byli nie wiadomo gdzie, dwóch ze straży miejskiej i dwóch z wodociągów. Zakręcili nam wodę nie mówiąc ani be ani ce kiedy nam włączą. A myśmy dopiero co nową sieć wybudowali. Dużo pieniążków w to włożyliśmy. Gwarantowali nam wodę. A co mamy? - pyta Krystyna Lulka, prezes Pracowniczych Ogródków Działkowych ,,Chemik’’.
- Idę na działkę i brudna wracam do domu. Nawet nie mam gdzie rąk umyć, ani z czego zrobić sobie herbatę – mówi szczupła brunetka.
- Każdy z nas ma swój licznik i płacimy za wodę regularnie. Dlaczego się nas tak traktuje? – dopytuje ktoś inny.
Zdaniem pani Lulki zrzucanie winy na działkowców, to szukanie kozła ofiarnego.
- Kto podlewa na działce w południe i w nocy? Nikt. A ludzie w blokach wody nie mają. Więc nie można tłumaczyć, że to nasza wina – mówi pani Krystyna.
- Jeśli już są kłopoty, to niech napiszą, że na Konstytucji wody nie będzie od godziny drugiej do czwartej, a nie że my musimy w wannie magazynować wodę, bo nie wiemy kiedy znów będzie. Trzeba ludzi poważnie traktować – mówi rzutka blondynka.
- I niech nas ktoś chociaż przeprosi – woła inna.
Ale w środę się poprawiło. Z kranów poleciała woda. Wzburzeni mieszkańcy uznali to za próbę poprawy sytuacji przed wizytą telewizji. Ale okazało się, że woda od środy była w kranach prawie non stop.
Jeśli nie działkowcy, to kto?
Działkowcy i już. Inni też się dołożyli. Podlewali, kąpali się i od tego wody zabrakło. To z upodobaniem kolportowana informacja. A jaka jest prawda?
- Pani pyta, dlaczego woda jest. To co mam jej powiedzieć – instruuje się na gorącej linii z burmistrzem jeden z pracowników wodociągów. -Yhym.... , tak, tak powiem. A dlaczego nie było? - sprawdza. Bez zgody włodarza, nikt nie ośmieli się odpowiedzieć na takie pytanie. Kierownik zakładu wyjechał. Szczęśliwie udaje nam się dowiedzieć, że zamontowano nową pompę w jednej ze studni. Poprzednia się nie zepsuła, ale miała słabą wydajność. Stara podawała 22 metry sześcienne wody na godzinę, a nowa podaje 39 metrów. Pompę zamontowano w czwartek.
- Na dodatek ochłodziło się, była burza, popadało, działkowcy już tak nie podlewają – wylicza pracownik Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. - W weekend mieliśmy nawet za dużo wody. Trzeba było wyłączyć w niektórych studniach pompy – wyjaśnia. - Naprawdę trudno przewidzieć czasami, jaki będzie rozbiór wody.
A studni Kościan ma dziesięć. Lada dzień uruchomiona ma być jedenasta, a do końca lipca wodę podawać powinna dwunasta.
- Spóźniliśy się o miesiąc. Gdybyśmy w czerwcu zdążyli dokonać odwiertu, lub upały przyszłyby w lipcu, zapaści by nie było – mówi Jerzy Frąckowiak, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Kościanie.
W piątek, 14 lipca, ukazał się Miejski Biuletyn Informacyjny ,,Nasze Miasto’’. Nie ma w nim ani słowa o kłopotach z wodą. Żadnego komunikatu, wyjaśniania, czy chociaż informacji, jakie działania poczyniono, by było lepiej. Przepraszam też nie ma. (Al)
GK nr 29/2006