Magazyn koscian.net
2005-07-12 14:52:44Karty wreszcie dostępne
Problem pacjentów likwidowanej przychodni Vita w Czempiniu został rozwiązany. Od poniedziałku mogą otrzymać kopie swoich kartotek w kościańskim szpitalu
Interwencje Tomasza Mikołajka i burmistrz Doroty Lew długo pozostawały bez echa. Urząd Wojewódzki i NFZ twierdziły, że to problem spadkobierców lekarza. Zdaniem urzędników dziedziczą oni wszystko, a więc i dokumentację medyczną. Na pytania, czy aby na pewno tak poufne dokumenty można przekazać osobom postronnym, rozkładano ręce. Mówiono o luce w prawie i potrzebie jej wypełnienia. Oczywiście w przyszłości. Tymczasem radzono... przeprowadzić postępowanie spadkowe.
- Od początku wskazywaliśmy wojewodę, jako organ władny do rozwiązania problemu. Wydaje się, że jego urząd po raz pierwszy spotkał się z takim przypadkiem i rzeczywiście nie wiedział co robić. Po wielu bezskutecznych interwencjach wystąpiłam do Ministra Zdrowia z prośbą o pomoc – mówi Dorota Lew burmistrz gminy Czempiń.
Ministerstwo Zdrowia nie miało żadnych wątpliwości. Sprawa jest uregulowana w rozporządzeniu ministra z 10 sierpnia 2001 roku ,,w sprawie rodzajów dokumentacji medycznej w zakładach opieki zdrowotnej, sposobu jej prowadzenia oraz szczegółowych warunków jej udostępniania’’. W paragrafie 52 rozporządzenia prosto i przejrzyście wyłożono sprawę.
- W omawianym przypadku spadkobiercy lekarza, właściciela NZOZ, którzy nie są zainteresowani kontynuowaniem jego działalności powinni zgłosić organowi prowadzącemu rejestr niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej fakt zaprzestania działalności. Rejestr taki prowadzi wojewoda wielkopolski – wyjaśnia Dagmara Korbasińska, zastępca dyrektora Departamentu Organizacji Ochrony Zdrowia w Ministerstwie Zdrowia. – Wojewoda wskazuje osobę, która zabezpiecza dokumentację medyczną pacjentów. Oryginały dokumentacji, po wykreśleniu zakładu z rejestru powinny być przekazane do archiwum wskazanego w rejestrze wojewody.
Tyle, że ta rubryka w rejestrze wojewody była pusta.
Dzień po interwencji w Ministerstwie Zdrowia odbyło się pierwsze owocne spotkanie w Wydziale Polityki Społecznej Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. Z listu rozesłanego do władz samorządowych gminy, powiatu i Narodowego Funduszu Zdrowia dowiadujemy się, że służby wojewody spotkały się z Tomaszem Mikołajkiem w związku z... ,,pojawiającymi się informacjami medialnymi na temat braku dostępu pacjentów do dokumentacji medycznej wytworzonej przez NZOZ Vita’’. Wygląda, jakby o sprawie urząd dowiedział się z prasy, a nie z licznych wcześniejszych interwencji. Co więcej, dopiero na spotkaniu 7 lipca zastępca dyrektora departamentu miał się dowiedzieć, że Tomasz Mikołajek od trzech tygodni zabiega o przekazanie dokumentacji kompetentnym osobom.
I oto po ,,dowiedzeniu się o problemie’’ urząd zadziałał błyskawicznie. Po rozmowach z dyrekcją kościańskiego szpitala, która wyraziła zgodę na przyjęcie kartotek, wojewoda wskazał kościański ZOZ jako miejsce złożenia dokumentacji. Dzień później dokumentację przekazano do szpitala, a regionalne dzienniki doniosły za urzędem wojewódzkim, że wojewoda rozwiązał problem. Czy to przyspieszenie miało związek z telefonem z ministerstwa? Nie wiadomo.
Najczęściej, ten który chce pomóc zbiera cięgi za wszystkich. Tak było na początku zawirowań z burmistrz Czempinia, tak jest teraz z kościańskim szpitalem, który – co warto podkreślić - nie musiał przyjąć dokumentacji. Od początku tygodnia wszyscy pacjenci Vity mogą wystąpić do kościańskiego ZOZ-u o wydanie kopii swojej dokumentacji. Kopie są sporządzane i wydawane w dziale marketingu w godzinach od 8 do 14. Wszystko odbywa się sprawnie do momentu, kiedy pacjent dowiaduje się, że musi za kopie zapłacić.
- Jakim prawem? To przecież moje papiery! Nie dość, że tak długo nie mogłem ich odebrać, to teraz mam jeszcze za nie płacić – zadzwonił do nas oburzony były pacjent Vity.
Dzięki pismu z Ministerstwa Zdrowia dość szybko ustaliliśmy ,,jakim prawem’’ szpital pobiera opłaty. Okazał się, że cytowane już rozporządzenie z 10 lipca 2001 roku szczegółowo określa zasady udostępniania dokumentacji medycznej. Ustala też wysokość opłat jakie musi uiścić osoba występująca o kopię swojej dokumentacji. Cena jednej kartki nie może przekroczyć 0,0001 przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Obecnie według danych urzędu statystycznego jest to około 24 groszy. Jeśli więc szpitale i przychodnie żądają od nas opłaty nie większej niż 24 grosze za stronę, to wszystko odbywa się zgodnie z prawem. I tak właśnie jest w kościańskim szpitalu.
Warto jeszcze dodać, że nasze karty wcale nie są nasze, lecz są własnością zakładu opieki zdrowotnej, który nas leczy. Dlatego otrzymujemy jedynie ich kopie, a jeśli w jakiś przypadkach konieczne będzie wydanie oryginału, to i tak będziemy musieli zapłacić za kopię, która pozostanie wówczas w placówce służby zdrowia.
Po trzech tygodniach zawirowań uporano się z problemem, którego sposób rozwiązania jest szczegółowo opisany w rozporządzeniu Ministra Zdrowia sprzed czterech lat. Czy warto jeszcze zadawać pytania o kompetencje wojewódzkich urzędników? Może lepiej zauważyć osoby, które chciały pomóc pacjentom Vity i robiły w tej sprawie więcej niż należało od nich wymagać. Wymieńmy tylko Tomasza Mikołajka, burmistrz Dorotę Lew i dyrektora kościańskiego ZOZ-u Zbigniewa Szewczyka.
Paweł Sałacki
GK nr 28/2005