Magazyn koscian.net
2008-08-27Katorga i tyłem
W połowie sierpnia w Lublińcu koło Częstochowy rozegrany został IV Bieg Katorżnika oraz II Mistrzostwa Polski w Biegu Tyłem. W obu imprezach, podobnie jak przed rokiem, widoczni byli kościaniacy. I podobnie jak przed rokiem do domu powrócili z mistrzowskim tytułem.
Wszystko rozpoczęło się w sobotę (16.8) biegami półfinałowymi (na 8 km) do IV Biegu Katorżnika. Do biegu zgłosiło się 810 śmiałków, ale ponieważ nad regionem przeszły w tym czasie trąby powietrzne ostatecznie na starcie stanęło ich 650. Podzieleni zostali na 5 grup. Z każdego półfinału do niedzielnego finału awansować miało po 50 najszybszych. Organizatorzy uczciwie ostrzegali przed startem: ,,Do biegu nadają się jedynie fragmenty nasypów o łącznej długości ok. 1 km. Pozostałe odcinki pokonuje się brodząc po dnie rowów melioracyjnych i brzegu jeziora. Na trasie nie ma możliwości pływania – konsystencja wody (błoto, maź) oraz liczne przeszkody roślinne wykluczają ten sposób pokonania trasy. Na całej długości trasy zawodnicy pokonują przeszkody naturalne – zbutwiałe rośliny, stęchłe sadzawki, rozkładające się odpady pochodzenia naturalnego itp. Miejscami występuje duże stężenie nieprzyjemnych zapachów.’’ Prawda że brzmi zachęcająco? Aha, żeby móc wpaść w to bagno trzeba mieć minimum 160 cm wzrostu.Tegoroczna trasa była tak wyczerpująca, że z 250 zakwalifikowanych do finału na niedzielnym starcie zabrakło aż 96! Wystartowało więc w finale 154 ,,zdatnych’’ do pokonania nieco skróconej morderczej trasy. Był wśród nich Bartosz Świątkowski, który w swojej grupie półfinałowej przybiegł 19. Na 12 pozycji w 4 grupie półfinałowej był Roman Spławski, ale on z powodu kontuzji nie przystąpił do finału. Nie przeszedł eliminacji Waldemar Ciesielski (72 m w półfinale). Świątkowski w finale pobiegł bardzo dobrze, zjawiając się na mecie na 11 miejscu (1:06:36). W ubiegłym roku był 34. Bieg wygrał Kamil Mstawski – 1:01:29. Wszyscy którzy ukończyli trasę katorżniczego biegu dostawali pamiątkowe podkowy na łańcuchu. Za półfinał były srebrne, za finał złote. Świątkowski może już podkuć konia (dwie podkowy zdobył za półfinał i finał w ubiegłym roku i dwie w tym).
- W tym roku było bardzo ciężko, o wiele gorzej niż poprzednio – wspomina Bartosz Świątkowski – Duża część trasy wiodła w rowach melioracyjnych, a woda była bardzo zimna. Ja po biegu dostałem szoku termicznego i mieli mnie – z dużą grupą innych - zabrać do szpitala, ale za pół godziny miałem startować w biegu tyłem. Wiedziałem, że czeka mnie jeszcze bieg tyłem, ale była szansa na miejsce w czołówce Biegu Katorżnika, więc powalczyłem.
Musiała więc wystarczyć gorąca herbata i śpiwór. O rezygnacji z biegu tyłem nie mogło być mowy, bo Świątkowski bronił ubiegłoroczny tytuł pierwszego mistrza Polski. Nie obronił, ale... mistrzem został Roman Spławski, a Świątkowski zajął drugie miejsce. Jak się okazało, kontuzja kolana jakiej Spławski doznał w półfinale Biegu Katorżnika nie przeszkadzała mu w biegu tyłem. Spławski wygrał II Mistrzostwa Polski w Biegu Tyłem ustanawiając na trasie 1,8 km nowy rekord – 07:32. Świątkowski uzyskał czas 8:17, a trzeci był brązowy medalista z ubiegłego roku. W MP wystartowało 39 biegaczy. (c)
GK 35/2008
Zgłaszasz poniższy komentarz:
MISTRZ POLSKI Z KOŚCIANA brawo ,brawo gratuluje