Magazyn koscian.net
2007-07-25 11:37:24Konfrontacja w sprawie łapówki
Słowo przeciwko słowu - tak wygląda sytuacja w sprawie łapówek wręczanych rzekomo Piotrowi M., byłemu działaczowi Obry i audytorowi Urzędu Miejskiego w Kościanie
Świadkowie twierdzą, że wręczali mu pieniądze, a on - że nigdy ich od nich nie odbierał. Komu uwierzy sąd?
To od sprawy tych łapówek zaczęło się wielkie, prokuratorskie śledztwo i jak domino posypały się oskarżenia w jednej z największych lokalnych afer z klubem Obra w tle (na ławie oskarżonych zasiadły 24 osoby). Marcin Z. zgłosił się na policję, twierdząc, że regularnie przekazuje Piotrowi M. żołd otrzymywany za zastępczą służbę wojskową ,,załatwioną’’ przez Piotra M. tak, by na dodatek nie musiał świadczyć pracy. Na służbie istotnie nie stawił się ani razu, a pieniądze otrzymywał przez kilka miesięcy. Piotrowi M. miał co miesiąc przekazywać 500 złotych ustaliwszy wcześniej miejsce spotkania telefonicznie.
- To nie miało miejsca - tłumaczył przed sądem 20 marca Piotr M. Jego zdaniem Z. fałszywie go oskarżył, bo M. zawiadomił jego matkę o tym, że syn leseruje i nie chodzi do pracy.
- Zrobił to złośliwie - twierdził M.
Marcin Z. przed sądem stawił się ostatniego dnia maja. Zeznał to co przed prokuratorem: że co miesiąc do ręki M. wkładał otrzymany w Zakładzie Gospodarki Komunalnej żołd. Spotykali się albo w domu M. albo w mieście.
- M. mówił, że te pieniądze mają być przekazane gdzieś dalej, ale nie wiem gdzie - mówił Marcin Z.
Konfrontacja odbyła się 5 lipca. Piotr M. oświadczył, że nigdy nie otrzymywał pieniędzy, a wtedy wstał Kazimierz Z. (ojciec Marcina Z.) i oświadczył, że na prośbę syna trzykrotnie sam zanosił M. do domu pieniądze i że w sumie mogło to być około 1400 złotych. Żołd bowiem przez jakiś czas wpływał na konto ojca Z. Słowo przeciwko słowu stanęło też w kwestii rzekomych obietnic M. jakoby Z. nie musiał w ogóle pracować. M. zaprzecza, by rozmowa na ten temat miała miejsce kiedykolwiek.
- Była na sto procent - oświadczył Marcin. Z. - O tym gdzie będę chodził, w jaki sposób będzie się to odbywało, czyli gdzie mam chodzić podpisywać listę. Pan M. powiedział wprost, że nie będę musiał pracować.
Piotr M. sugerował, że Kazimierz Z. - kiedyś kolega - nadużywa alkoholu.
- Zabrano mi prawo jazdy, ale problemów alkoholowych nie mam - oświadczył Kazimierz Z.
Marcin Z. na salę sądową został doprowadzony z zakładu karnego. Marcin i Kazimierz Z. są w konflikcie.
Czyjemu słowu uwierzy sąd, nie wiadomo. Na wniosek obrońcy Piotra M. tymczasem zniósł dozór policyjny Piotra M. (od dwóch lat M. musiał regularnie stawiać się na policji) i poręczenie majątkowe. Zdaniem sądu, M. zasłużył na zaufanie. Nie utrudniał postępowania. Zgodził się nawet na konfrontację, choć jego prawnik na nią nie dojechał. (Al)
GK 30/2007