Historia
13 maja 2021Kościańscy świadkowie zamachu
40 lat temu świadkami zamachu na Jana Pawła II byli pielgrzymi z Kościana oraz przywieziony przez nich obraz Matki Bożej Częstochowskiej.
Kościańscy pielgrzymi uczestniczyli w najbardziej dramatycznym momencie pontyfikatu Jana Pawła II. 13 maja 1981 roku byli świadkami zamachu na Jego życie, a przywieziony przez nich dar wpisał się w to dramatyczne wydarzenie, stając się dla katolików widocznym symbolem rozegranego tego dnia pojedynku dobra ze złem.
- To była pierwsza pielgrzymka z Kościana. Organizował ją ksiądz Pospieszny. Wyjeżdżaliśmy z wielką radością. Ile emocji było z pierwszym lotem samolotem... Patrzyłam na jego skrzydła i wyobrażałam sobie, że to aniołki nas do Rzymu niosą. Audiencję mieliśmy mieć około 17.00. Właśnie szliśmy z darami, kiedy padły strzały. Nie widziałam wtedy Ojca Świętego, był za zakrętem, ale gdy samochód wracał z nim do rezydencji przejeżdżał o dwa metry ode mnie. Pamiętam, leżał skulony, blady, a głowa bezwładnie opadła mu na bok. I pamiętam krew na sutannie i kroplę, która ściekała mu po serdecznym palcu. Na placu cisza. Tłumy z tyłu nie wiedziały, co się stało. Gdy po chwili ojciec Kazimierz Przydatek stanął przed mikrofonem i powiedział, że Ojciec jest ranny, zaczął się płacz i gwizdy. Staliśmy tam do wieczora i modliliśmy się, a nasz, kościański obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej wykonany z ziaren zbóż leżał na fotelu papieża. Wszyscy dziwowali się, że na płaszczu Maryi wypisaliśmy S.O.S. Jakbyśmy przeczuwali? Tam było szaleństwo. Płacze, wołanie, modlitwy. Niemcy, Włosi i inne nacje, ściskali nas i robili nam zdjęcia. Wszędzie słychać było Polakko, Wasz papa... i pocieszali. Następnego dnia dary dla Ojca Świętego wręczyliśmy kardynałom. Co przeżywaliśmy, nie sposób opisać. Nie spaliśmy trzy noce. Do Kościana wracaliśmy trzema autokarami. Była 22.00. Czekał na nas tłum. Czekali na wieści. Obraz, jak podają w gazetach, jest w zbiorach Ośrodka Dokumentacji Pontyfikatu. Ponoć podpisany jest, że to świadek zamachu na życie Jana Pawła II. Z Ojcem Świętym zobaczyłam się dopiero sześć lat później. Pogłaskał mnie wtedy po policzku i kazał pozdrowić Kościan - wspominała w roku 2002 na łamach Gazety Kościańskiej Maria Owsianny z Kiełczewa.
Obraz z Kościana jest dziełem anonimowym. Artysta lub artyści nie ujawnili swych nazwisk. Całość jest utrzymana w konwencji częstochowskiego wizerunku i ma kształt feretronu. Namalowane zostały tylko twarze i ręce Jezusa i Maryi, a ich szaty wykonano z nasion dyni, fasoli, różnych gatunków grochu, kukurydzy, ziaren zbóż, gorczycy i maku i innych roślin. Do ramy dołączono tarczę w kolorze czerwonym z wymodelowanym ze słomki białym orłem w koronie. Na odwrocie obrazu zamalowanym na niebiesko widnieje napis: “Wspieraj Maryjo Ojca Świętego”.
Obraz został wykonany w dwóch kopiach i obie były w 1981 roku w Rzymie. Ten, który ustawiono na tronie papieskim znajduje się dziś w Rzymie, a drugi w wadowickim Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II.
Symbolikę obrazu z Kościana opisano w wielu wspomnieniach. Poniżej fragment jednego z nich autorstwa Czesława Ryszki opublikowanego w tygodniku „NIEDZIELA”.
„(...) W tym samym czasie na Placu św. Piotra trwała gorąca modlitwa o ocalenie życia Jana Pawła II. W polskim sektorze wiele osób płakało. Odmawiano jeden Różaniec za drugim. O. Kazimierz Przydatek, jezuita, sekretarz Ośrodka Duszpasterstwa Polskiego w Watykanie, zauważył, że polscy pielgrzymi z Kościana przywieźli w darze Ojcu Świętemu obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Szybko ustawiono go na papieskim tronie i złożono przed nim kwiaty w barwach biało-żółtych i biało-czerwonych.
W tej samej chwili, kiedy w klinice Gemelli prof. Crucitti rozłożył ręce i stwierdził, że nic więcej nie da się zrobić, na Placu św. Piotra rozegrała się dziwna scena. Nagle, w środku pogodnego majowego wieczoru, kiedy nic nie wskazywało na zmianę pogody, zerwał się porywisty wiatr i zadął tak mocno, że zrzucił z tronu obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Obraz, jakby uderzony przez kogoś z tyłu, uniósł się nieco w górę i potoczył po stopniach podium, upadając kilka metrów dalej. Stojący w pobliżu Polacy zauważyli napis umieszczony na odwrocie obrazu: „SOS. Matko Boska, opiekuj się Ojcem Świętym, broń go od złego.
To wydarzenie nabiera niezwykłego dramatyzmu, jeśli zestawi się je ze słowami Ojca Świętego, który po opuszczeniu kliniki Gemelli powiedział: „Zamach na moje życie był elementem pozaziemskiej walki”, a także z głębokim przekonaniem Papieża, że swoje ocalenie zawdzięcza Matce Bożej."
W tekście wykorzystano archiwalne materiały „Gazety Kościańskiej”
Fot. Vatican News i Ośrodek Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Niestety religia prowadzi do takich zdarzeń. Najwięcej zła na świecie jest przez politykę i religię...