Magazyn koscian.net
2004-02-24 15:03:50Kredyty, inwestycje i odrabianie zaległości
Długi fragment jeszcze dłuższej rozmowy o polityce finansowej samorządu Kościana. Z burmistrzem Jerzym Bartkowiakiem rozmawia Paweł Sałacki
- Tydzień temu ,,GK’’ przedstawiła budżet Kościana na rok 2004. Budżet w znacznym stopniu oparty na kredytach, szczególnie w sferze planowanych inwestycji. Dla przeciętnego mieszkańca pojęcie długu publicznego brzmi groźnie...
- Zanim zaczniemy rozmawiać o finansach, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: jak ma wyglądać Kościan przyszłości? Starsi mieszkańcy mają w pamięci miasto przemysłowe. Niestety, większość nadających kiedyś miastu ton firm już nie istnieje i to z przyczyn od kościaniaków niezależnych. Nie ma też szans na odrodzenie w mieście dużego przemysłu. Kościan musi być miastem świadczącym usługi na wysokim poziomie. Tu powinno się przyjeżdżać po zakupy, po dobrą oświatę, usługi medyczne, rekreację. Przemysł odradzać się będzie wokół miasta i nie powróci w jego granice administracyjne. Ważne, by dobrze zagospodarować to, co pozostało po byłych zakładach. Tak, by miasto miało wpływy podatkowe, a mieszkańcy nowe miejsca pracy. Przede wszystkim musimy inwestować w bazę, dzięki której świadczyć będziemy usługi mieszkańcom miasta i okolicznych gmin.
- Wróćmy do długu publicznego. W tym roku obciążenie kredytami wynosi 52,8% planowanych dochodów miasta. Granica wyznaczona przez prawo to 60%. Czy nie jesteśmy już zbyt blisko?
- Oczywiście, można nie brać kredytu i nic nie robić - skoro środki własne nie dają szans na znaczące inwestycje - lub brać kredyty i jak najwięcej inwestować. Zwłaszcza, że nad bezpieczeństwem kredytowym czuwa Regionalna Izba Obrachunkowa i nie ma możliwości, by jakakolwiek gmina przekroczyła wyznaczoną prawem granicę.
- Aby pozyskiwać środki z Unii Europejskiej trzeba wyłożyć własne. Czy będziemy mieli z czego?
Zapewniam, że starczy nam pieniędzy. Rozmawiając o finansach nie mówmy o długach - lecz o pozyskanych i zainwestowanych pieniądzach. Wchodzimy do Unii i by nadgonić nasze opóźnienie musimy inwestować. Aby spełnić dziś tylko te umiarkowane oczekiwania mieszkańców musimy wydać około 50 mln złotych na inwestycje w infrastrukturę.
- W tym roku obciążenie budżetu kredytami to 52,8%, przyszłym już 58,8%, a za dwa lata 55,3%...
- Tak, ale proszę zauważyć jak ostrożnie planujemy dochody miasta w tym roku i najbliższych latach. Sądzę, że rzeczywiste obciążenie będzie nieco mniejsze. Spłacać będziemy nowe kredyty, które zaciągamy na inwestycje oraz stare z lat 94-98, dzięki którym powstała między innymi nowa oczyszczalnia ścieków. Znaczna część spłat to obligacje, których obsługa była od początku i jest do dziś znacznie droższa od kredytów bankowych. Ale proszę uwierzyć, że jeśli nie będziemy inwestować, to będziemy się cofać w rozwoju. Wyprzedzą nas wszyscy konkurenci, którzy swój rozwój opierają na kredytowanych inwestycjach.
- Czy najlepszą inwestycją jest budowa krytej pływalni? Stale podkreśla pan brak środków na oświatę i opiekę społeczną.
- I podtrzymuję to twierdzenie. Ale proszę pamiętać, że są to nasze zadania własne, których nie powinniśmy przecież finansować z kredytów.
- Najczęściej stawiane pytanie brzmi: czy stać nas na basen?
- Stać nas na spłatę kredytów, za które go wybudujemy i będziemy w stanie ponosić koszty jego utrzymania. Inwestować możemy tylko z kredytów - tak robią prawie wszystkie samorządy. Na przykład: co by się stało gdybyśmy sześć lat temu nie wzięli kredytu na rozbudowę oczyszczalni? Pewnie dopiero dziś byśmy kończyli budowę i do tego nie dostalibyśmy wielu dotacji na tę inwestycję. Kredyty są korzystne dla rozwoju. W latach 90-94 zaniechano kredytowania inwestycji i miasto stało w miejscu. Tak samo było w poprzedniej kadencji. Przez dwa lata uznawano, że nie należy zaciągać kredytów i brakowało poważnych inwestycji. Później wyemitowano drogie obligacje, za które wybudowano rondo i kupiono budynki po Reemtsmie.
- Często podnosi pan argument, że basen jest miastu potrzebny. Do czego?
- Basen to konieczność. To kolejna hala sportowa, której potrzebujemy dla uczniów, a przy okazji skorzysta z niej całe miasto. Proszę pamiętać, że uczniowie dwóch szkół nie mają wystarczającej bazy do zajęć. Ponadto basen uatrakcyjni miasto. Dziś Kościan niewiele oferuje. Ma tylko jedną dobrą halę sportową, nie ma całorocznych kortów tenisowych. A mają je Szamotuły, Grodzisk, Śrem.... Kościan został z tyłu. U sąsiadów jest wyższy poziom życia. Ale przede wszystkim basen poprawi warunki rozwoju dzieci i młodzieży. I to już jest wystarczający powód, by podjąć się tej inwestycji.
- Wybudujemy go z kredytów, ale koszty utrzymania i spłaty kredytu ponosić będziemy z dochodów własnych...
- I tak musimy wybudować hale sportowe dla dwóch szkół. One też by kosztowały. Zastąpi je basen i sztuczne lodowisko, którego koszty funkcjonowania umniejszone będą w jakiejś części przez bilety. Szkoły korzystać będą z pływalni za darmo, ale pozostałym użytkownikom basen świadczyć będzie usługi komercyjne. Miasta, które mają baseny jakoś z tego tytułu nie bankrutują, co więcej, rozwijają się, mając opinię nowoczesnych miast. Kościan też podoła.
- Ile zapłacimy za wybudowanie pływalni i lodowiska?
- Umowa z wykonawcą opiewa na 11.391.000 zł brutto. Jest to cena ryczałtowa. Oznacza to, że nie wydamy więcej i mamy możliwość wydać mniej. I sądzę, że zaoszczędzimy na różnych etapach inwestycji. Warto przy okazji powiedzieć, że nasz basen jest o prawie 400 tys. zł tańszy od oddanego niedawno basenu w Szamotułach. I jest przy tym większy.
- Inwestycja ma być gotowa do końca roku. Oznacza, to że miasto musi w tym roku wydać 11 milionów?
- Nie. Gotowy będzie pierwszy etap inwestycji, czyli basen. Koszt tego etapu to 9.379.000 zł.
- A w budżecie zapisano kredyt na pływalnię w wysokości 3, 2 miliona. Gdzie reszta?
- Zgodnie z umową mamy w tym roku ponieść połowę kosztów, czyli około 4,6 miliona. Część tej kwoty pochodzić będzie z ubiegłorocznego kredytu, reszta z kredytu wpisanego w tegoroczny budżet.
- Ale pożyczyć musimy 11 milionów. Jak wygląda harmonogram?
- W tym roku planujemy 3,2 miliona, w roku przyszłym 3,6, w 2006 roku będzie to 1,8 miliona i 1,9 w roku 2007. Ale zakładam, że uda się nam pozyskać około 3 milionów na tę inwestycję ze środków totalizatora sportowego. O tyle zmniejszy się wtedy kredyt na pływalnię.
- Ile miasto zapłaci bankom za pożyczone pieniądze?
- Mamy oczywiście symulację, którą przedstawiliśmy Regionalnej Izbie Obrachunkowej, ale lepiej poczekać z tą odpowiedzią do rozstrzygnięcia przetargu, w którym wybierzemy bank. Kredyty oscylują dziś w okolicach 5,5%, ale dokładnie podam koszty, gdy wybierzemy kredytodawcę. Harmonogram spłat planujemy do roku 2016.
- Uważa pan, że budowa basenu ożywi kościańską gospodarkę. Jak?
- Każda inwestycja budowlana stanowi impuls dla gospodarki. Wykonawca przewiduje, że blisko 70% zamówienia zrealizują podwykonawcy i tu jest szansa dla naszych firm. Będą mogły skonsumować część inwestowanych przez miasto pieniędzy, dając tym samym miejsca pracy. Później basen powinien przyciągać do Kościana mieszkańców okolicznych gmin, którzy zostawią tu swoje pieniądze.
- Mamy firmy, którymi zainteresuje się wykonawca?
- Miasto przekazało wykonawcy listę lokalnych firm zainteresowanych współpracą. Jeśli tylko będą konkurencyjni mają szansę dostać zlecenia.
- Wróćmy do inwestowania pożyczonych pieniędzy. W ubiegłym roku miasto pożyczyło 5 mln złotych z przeznaczeniem na drogi, bazę oświatową i budownictwo socjalne. Na co wydano pieniądze?
- Blisko 2 mln wydano na remonty ulic. Wykonaliśmy prace na ulicach Kaźmierczaka, Krasickiego, Zawadzkiego, Górnej, Granicznej, Półwiejskiej, Piastowskiej. Wkrótce z tych środków będzie remontowana ul. Uczniowska i Maya. Inwestowaliśmy także w bazę oświatową. Przeprowadzono remonty we wszystkich szkołach. Wymieniliśmy także ogrzewanie w miejskiej bibliotece. Około pół miliona przeznaczono na spłatę raty za zakup budynków od Reemstmy. Resztę pieniędzy z tego kredytu przeznaczymy na budowę basenu.
- Wspomniał pan, że w symulacji obciążenia budżetu kredytami ostrożnie planowano dochody miasta. Jednak w tym roku planuje się pozyskać aż 3 miliony ze sprzedaży mienia komunalnego. W ubiegłym roku założeń nie wykonano...
- Tak, ponieważ realizowaliśmy budżet, w którym poprzednicy zbyt optymistycznie zaplanowali dochody. Na przykład, kompleks po zakładzie energetyki cieplnej przy ulicy Północnej oszacowano na 1,3 mln zł. My spodziewamy się wpływów o ponad połowę mniejszych. Nieruchomości planowane do sprzedaży powinny przynieść spodziewane wpływy.
- Na przykład ,,Łazienki’’?
- Wpływów z tej transakcji nie ma ujętych w budżecie. Jeśli będą trzeba je będzie przeznaczyć na zapewnienie bazy sportowej dla liceum. Póki co, trwa procedura opracowania planu zagospodarowania tego terenu i przetarg na „Łazienki’’ odbędzie się najwcześniej jesienią.
- Pomimo społecznych protestów....
- Czy to oznacza, że teren ten ma leżeć odłogiem przez kolejnych 20 lat? Prywatny inwestor ożywi tę część miasta. Mam nadzieję, że zainwestuje w usługi gastronomiczno-hotelarskie. Miasto takich usług nie może świadczyć, a przecież są bardzo potrzebne.
- Obawy mieszkańców potęgowało tempo w jakim forsowano uchwałę umożliwiającą sprzedaż. Miasto czuje aż taki głód pieniędzy?
- Spieszyliśmy się, ponieważ tylko do końca ubiegłego roku obowiązywał ogólny plan zagospodarowania przestrzennego. Teraz musieliśmy uruchomić procedurę uchwalenia planu szczegółowego. Jak wspomniałem trwa to ponad pół roku.
- Niektórzy obawiają się, że powstanie tam nowy supermarket.
- Nie powstanie. Teren zachowa swój charakter. W miejsce ogólnodostępnego nieużytku powstanie tam komercyjna baza rekreacyjno-sportowa. Takie założenia stawiamy sobie przed wystawieniem ,,Łazienek’’ na sprzedaż.
- Reasumując, jak nazwałby pan swoją politykę finansową?
- To nie tylko moja polityka, ale i Rady Miejskiej, która uchwala budżety. Nazwałbym ją proinwestycyjną. Co roku będziemy wprowadzać do obiegu kolejne duże środki na inwestycje i mam nadzieję, że odrobimy zaległości jakie dzielą nas od wielu sąsiadów.
GK 8/2004 25.02.2004