Magazyn koscian.net
2007-06-27 08:31:01Mega protest
W kościańskim szpitalu SP ZOZ protestują już i lekarze, i pielęgniarki
Wczoraj siostry w geście solidarności z pikietującymi i głodującymi koleżankami w Warszawie wyszły na szpitalny plac. - Nie jestem w stanie spełnić żądań płacowych z funduszy szpitala. Po prostu szpital nie ma na to pieniędzy – mówi dyrektor Piotr Lehmann.
Sytuacja jest patowa. Lekarze strajkują już ponad miesiąc. Od miesiąca więc szpital funkcjonuje w trybie ostrego dyżuru. Nie wykonuje się planowych operacji, ani zabiegów. Każdy dzień strajku to kilka tysięcy strat dla SP ZOZ. Ujemny bilans – jak wyjaśnia dyrektor – sięga już 230 tysięcy.
W poniedziałek (25 czerwca) odbyło się spotkanie strajkujących lekarzy, na którym zdecydowano się utrzymać dotychczasową formę protestu, licząc na rozmowy z dyrekcją.
- Dyrektor przeliczyć ma zasoby i dać kolejną propozycję. Zobaczymy – mówiła w poniedziałek Jolanta Rybka. szefowa przyszpitalnego oddziału Okręgowego Związku Zawodowego Lekarzy. Spotkanie z dyrekcją odbyło się we wtorek rankiem.
- Dyrektor nie ma nam nic do zaoferowania – oświadczyła po tym spotkaniu Rybka.
Dziś (środa) spotyka się zarząd wielkopolski Okręgowego Związku Zawodowego Lekarzy, a jutro, w czwartek (28 czerwca) kościańscy lekarze podejmą decyzję o ewentualnym zaostrzeniu strajku. Jak będzie wyglądał, lekarze właśnie decydują. Być może protest polegać będzie na niewypełnianiu dokumentacji NFZ. Strajk pielęgniarek jest niezależny od strajku lekarzy. Siostry i doktorzy w walce o godne zarobki nie współpracują. Wczoraj (26 czerwca) pielęgniarki po raz pierwszy pokazały swe niezadowolenie wychodząc przed budynki szpitala z flagą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. List z żądaniami podwyżek do dyrekcji szpitala wystosowały już 28 maja. Otrzymały odpowiedź odmowną i odwiesiły zawieszony w ubiegłym roku spór zbiorowy. 14 czerwca na dwie godziny przerwały pracę.
- Były na oddziałach, ale przez dwie godziny nie pracowały. Interweniowały tylko w sytuacjach wymagających nagłej pomocy – wyjaśnia Maria Urbańska, przewodnicząca organizacji zakładowej OZPiP przy SP ZOZ w Kościanie.
Kościańskie pielęgniarki pikietowały też z siostrami z całej Polski w Warszawie 19 i 21 czerwca. Do stolicy pojechało w sumie dwanaście sióstr znad Obry.
- Zdecydowałyśmy, że do Warszawy na razie nie pojedziemy, a w geście solidarności z pielęgniarkami, które pikietują w stolicy, wyjdziemy przed szpital we wtorek – oświadczyła w poniedziałek przewodnicząca Urbańska.
I wyszły. Wychodzić tak planują codziennie kwadrans po południu. Prawdopodobnie kolejnych kilka sióstr pojedzie jednak ponadto wesprzeć koleżanki do Warszawy.
- Coś musi się zmienić – mówią.
Jeden i drugi strajk jak na razie zdaje się utknęły w martwym punkcie. O strajku lekarzy przy medialnym sporze pielęgniarek nawet w ogólnopolskich mediach mówi się i pisze ostatnio niewiele. Z siedemnastu lekarzy kościańskiego szpitala, którzy zadeklarowali gotowość złożenia wymówień z pracy nikt go jeszcze nie złożył. Jedna z lekarek jednak zmieniła już pracodawcę. Wybrała niepubliczny ZOZ.
- Też zaczynamy się zastanawiać nad innymi formami pracy. Część z nas zastanawia się nad wyjazdem. Chcemy jednak jeszcze raz podkreślić, że nie walczymy tylko o wyższe płace dla siebie, ale o zmiany w całym systemie. Służba zdrowia drożeje z dnia na dzień, ale umowy z Funduszem Zdrowia opiewają od lat na te same kwoty. Na dodatek Fundusz nie chce płacić za tak zwane nadwykonania. Niech ktoś wreszcie powie głośno, że pacjentów w polskim systemie kontraktuje się jak buraki cukrowe. Fundusz zgadza się na leczenie określonej, ograniczonej liczby pacjentów w ciągu roku. I nie ważne, że chorych będzie więcej. Stąd potem kolejki. A kolejki po zdrowie, a czasem życie to idealne warunki do korupcji. Chcemy uzdrowić cały system. Zlikwidować kolejki i przestać udawać, że służba zdrowia jest bezpłatna – mówi Jolanta Rybka z OZZL.
Ostatnia propozycja lekarzy, jaką złożyli dyrekcji, to podwyżka płac o 900 złotych.
- Szpitala na to nie stać. Choćbym i dał wszystkim po sto złotych więcej, to przy czterystu pracownikach, w skali roku, jest to kilka milionów złotych. Szpital nie ma takich pieniędzy. Choćbym chciał, nie mogę spełnić tych oczekiwań – mówi dyrektor Lehmann.
- Propozycje dyrekcji zakładające ograniczenie kosztów funkcjonowania szpitala są naszym zdaniem nie do przyjęcia, bo zagrażają bezpieczeństwu pacjentów. Nie można na przykład ograniczyć jeszcze bardziej liczby pielęgniarek na oddziałach, bo ich kontakt z chorymi ograniczyłby się wtedy już tylko do podania leków. A co z innymi potrzebami często obłożnie chorych? Co będzie dalej, nie wiem – mówi Rybka.
Oby walcząc o godne życie dla pracowników służby zdrowia i godne chorowanie dla pacjentów, strajkujący nie utopili całego szpitala. Kościański SP ZOZ jako jeden z niewielu w Polsce generował do tej pory zyski.
ALICJA MUENZBERG
GK 26/2007