Magazyn koscian.net
2008-06-04Myśliwy bez broni
Myśliwy, który 27 kwietnia w lesie pod Bonikowem śmiertelnie postrzelił psa, stanie przed sądem. W środę, 28 maja, policja postawiła mu zarzut popełnienia przestępstwa
Do zdarzenia doszło w niedzielę około godziny czternastej. Pani Patrycja z Oborzysk z trzyletnią suczką syberian haski spacerowała po lesie. Gdy oddaliła się od wsi, uwolniła sukę ze smyczy. Przed dawną leśniczówką pies nagle rozpędził się i nie zważając na nawoływanie pani pobiegł za budynek gospodarczy. Padł strzał. Tuż po zdarzeniu mężczyzna - emerytowany strażnik leśny - miał tłumaczyć zrozpaczonej kobiecie, że się pomylił. Sądził, że to jego pies. Że chciał dać mu nauczkę.- Co to za człowiek, skoro chciał strzelać do swojego psa! I co za myśliwy, który myli się z bliskiej odległości? Czy ktoś taki powinien mieć prawo strzelać? Ten pan tłumaczył się potem, że gdyby wiedział, że to pies mojej siostry, to by nie strzelił. Potem powiedział, że już nie raz widział psy w takim stanie i że on nie przeżyje. Zakopmy go zaraz - proponował - opowiadała ,,GK’’ tuż po zdarzeniu pani Klaudia, siostra pani Patrycji.
Pies po siedmiu godzinach zdechł. Na zdjęciu rentgenowskim jego szyi jest kilkadziesiąt maleńkich kulek. Myśliwy strzelił do niego z bliskiej odległości bardzo drobnym śrutem. To był dobry strzał myśliwski - miał zabić. Pani Klaudia zgłosiła sprawę na policji.
- Pan miał pozwolenie na broń i podobno miał prawo strzelać. Czy to naprawdę wszystko tłumaczy? Wystarczy mieć pozwolenie i można zabijać? - pytała i w komendzie, i w redakcji. Sprawa wywołała szeroką dyskusję o tym, co komu wolno.
- Z relacji właściciela broni wynika, że kiedy był w domu, usłyszał dobiegający z dworu hałas i harmider wśród domowego inwentarza, drobiu i królików. Pomyślał, że to kolejny atak lisa lub jenota. Kiedy wybiegł z domu, zauważył, że jakieś zwierzę dusi jego króliki - relacjonował dla ,,Panoramy Leszczyńskiej’’ Mateusz Marszewski.
Policjanci nabrali jednak wątpliwości, czy myśliwy miał prawo strzelać do psa, przekazali sprawę pod rozwagę prokuratury, a ta kilkanaście dni temu zdecydowała o zatrzymaniu broni myśliwego do wyjaśnienia sprawy. Trzy ,,strzelby’’ i amunicję przekazano Wydziałowi Postępowań Administracyjnych KPP w Poznaniu. Myśliwemu zaś za umyślne zranienie psa postawiono zarzut popełnienia przestępstwa z artykułu 35 ustawy o ochronie zwierząt (Kto zabija, uśmierca zwierzę, albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów, albo znęca się nad nim...). Grozi mu kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności na rok. Przyznał się do strzału do psa i powtórzył swe wcześniejsze wyjaśnienia - twierdzi, że się pomylił.
,,Gazetę Kościańską’’ z artykułem opisującym zdarzenie z 27 kwietnia przesłaliśmy do urzędującego w Lesznie łowczego okręgowego, Stanisława Grylewicza. O sprawie dowiedział się dopiero 5 maja i to od nas. (Al)
Myśliwi formują stanowisko w tej sprawie.
Gazeta Kościańska 23/2008
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Za jednego psa będą ciągać człowieka po sądach - a Ci chłopacy co pobili ciężarną kobiętę w Słoninie pewnie medal dostaną. No przecież to jest kpina. Myśliwy powinień podać do sądu Panią która spuściła psa ze smyczy i poprosić o zwrot kosztów naboju którym zastrzelił psa.