Na sygnale
15 Lut 2017Na ratunek było za późno
Do nieprzytomnego przechodnia wezwano karetkę pogotowia. Zamiast niej dyspozytor wysłał na miejsce strażaków.
Wozy strażackie zamiast karetki? W tym roku w powiecie kościańskim zdarzyło się to już dwukrotnie.
W miniony piątek 54-letni mężczyzna upadł na głównej ulicy w Olszewie w gminie Śmigiel. Doszło do nagłego zatrzymania akcji serca. Ale to nie karetka przyjechała go reanimować, tylko strażacy, zadysponowani przez Państwowe Ratownictwo Medyczne. Tak zadecydowano w dyspozytorni w Lesznie, która obsługuje pięć powiatów, w tym kościański. Po prostu zabrakło w rejonie karetki.
Straż przyjęła zawiadomienie o godzinie 20.42. Na miejsce udały się zastępy z PSP w Kościanie i OSP Stare Bojanowo.
- Ochotnicy na miejscu byli już po 7 minutach od wezwania i przejęli nieprzytomnego mężczyznę od osób postronnych, które wcześniej wykonywały zewnętrzny masaż serca. Strażacy kontynuowali te czynności wdrażając między innymi procedurę resuscytacji krążeniowo – oddechowej z możliwością użycia defibrylatora – mówi Andrzej Ziegler, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kościanie.
Od godz. 20.58 zespół wykonujący czynności resuscytacyjne wsparli strażacy z PSP. Po kolejnych 6 minutach dotarł zespół ratownictwa medycznego z Leszna. Pod nadzorem lekarza jeszcze przez ponad 40 minut trwała walka o życie mężczyzny. Niestety nie udało się go uratować.
- Celem naszych działań zawsze jest ratunek. Niekiedy nie jesteśmy w stanie wygrać walki i tak jak w tym przypadku musimy przełknąć gorzką pigułkę porażki. Mężczyzna kilkadziesiąt minut wcześniej wyszedł z domu, odnalazł go sąsiad. Nie wiadomo co się stało, jak długo czekał na pomoc. Gdy go odnaleziono ruszyła ratownicza machina ale na ratunek było już za późno – mówi rzecznik strażaków.
Więcej o zdarzeniu w aktualnym wydaniu Gazety Kościańskiej
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Przechodnia, nie przychodnia.