Magazyn koscian.net
2005-03-09 08:45:13Nabici w Żabkę
Atmosfera wokół sieci Żabka jest wciąż gorąca. Nieustannie rośnie liczba pokrzywdzonych przez firmę Żabka Polska S.A. Kilka dni temu do redakcji ,,GK’’ zgłosił się Karol Ratajczak (imię i nazwisko zmienione) do niedawna ajent jednego ze sklepów sieci Żabka w Kościanie...
Umowę o współpracy na czas nieokreślony Karol Ratajczak podpisał 8 lutego 2002 r. A rok później, 5 marca 2003 r. firma rozwiązała współpracę ze skutkiem natychmiastowym. Sklep, który Żabka wynajęła Ratajczakowi mieścił się przy ul. Kilińskiego w Kościanie.
- Byłem bezrobotny. W jednej z gazet przeczytałem ogłoszenie, że Żabka szuka współpracowników. Zatelefonowałem i umówiłem się na spotkanie – wspomina pan Karol. – Nie mieli żadnych wymagań, chcieli tylko pisma z sądu o niekaralności i podpisania weksla, który miał być zabezpieczeniem kredytu kupieckiego. Zaraz potem zacząłem działać.
Ajent był podnajemcą lokalu wraz z ubezpieczonym wyposażeniem. Czynsz w wysokości 100 zł miesięcznie naliczany był ryczałtowo na cały rok z góry. W pierwszym roku działalności płatny był do 10 dnia pierwszego miesiąca za cały okres aż do końca roku kalendarzowego. Firma szkoliła na własny koszt ajenta, opłacała rachunki za prąd i ochronę, dawała logo sieci oraz udzielała nie oprocentowanego kredytu kupieckiego w wysokości 60–80 tys. zł. na zakup potrzebnych towarów. Natomiast ajent zobowiązany był do utrzymania łączności z centralą firmy poprzez wewnętrzny serwis internetowy i pocztę elektroniczną; zamawiania i sprzedawania tylko i wyłącznie towarów handlowych oferowanych przez centralę u dostawców wpisanych na listę z wyłączeniem pieczywa, kanapek, ciasta do wypieków, nabiału, wędlin, produktów mącznych, mrożonek, owoców i warzyw, kart telefonicznych; otwarcia rachunku bankowego we wskazanym przez firmę banku; ubezpieczenia towaru od pożaru, kradzieży, zalania lub powodzi. Co dwa dni trzeba było zamawiać towar, a jak zalegał w magazynie, to firma nie dostarczała zamówień i przyznawała minusy. Ratajczakowi trzykrotnie zdarzyło się przekroczyć limit zamówień. Na własny koszt ajent musiał kupić kasy fiskalne, zarejestrować firmę i zdobyć koncesję na sprzedaż alkoholu. Ratajczakowie zakupili dodatkowo trzy kamery. Jak szacują w sumie wydali na to około 9 tys. zł.
- Wymagane było też pozostawianie na noc włączonych komputerów z łączem internetowym. W ten sposób ściągali dane, ceny, zmieniali marże na towary i umowy, przesyłając informacje o obniżce kwoty gwarantowanej – argumentuje Andrzej Ratajczak. Jest rencistą, więc pomagał synowi w prowadzeniu pierwszego biznesu. – Nasze kłopoty zaczęły się, kiedy zrobiliśmy własną inwenturę. Dajmy na to, że o godzinie 23 mieliśmy 17 pakietów papierosów, a o 7 rano w komputerze widniało 14. Tak zorientowaliśmy się, że coś grzebią. Później syn na trzy noce wyłączył komputery, że nie mieli dostępu i nie mogli nic namieszać.
Co dwa tygodnie do sklepu przy ul. Kilińskiego przyjeżdżał kontroler. Sprawdzał wskaźnik wpłat ajenta (WWA) i wypełniał arkusz oceny marketu przyznając odpowiednią ilość punktów.
- I nigdy nie było uwag. Przeważnie dostawaliśmy maksymalną punktację. Zawsze płaciłem więcej niż sto procent – zapewnia pan Karol. – A przez cały rok prowadzenia sklepu dostałem dwie wypłaty.
Przychodem ajenta jest uzyskiwana marża detaliczna, czyli różnica pomiędzy ceną sprzedaży towarów a ceną zakupu (netto). Żabka gwarantowała przychód minimalny w wysokości 6,5 tys. zł i minimalny dochód ajenta w wysokości 2 tys. zł. Jeśli przez trzy miesiące ajent nie uzyskał gwarantowanego przychodu ,,z przyczyn od siebie niezawinionych, centrala zobowiązuje się pokryć różnicę pomiędzy sumą gwarantowaną a faktycznym dochodem’’.
- By zmniejszyć kwoty do zapłaty wpisywali fikcyjne premie na koniec miesiąca – twierdzi pan Andrzej na dowód wskazując dokumenty. – Dopłacaliśmy do tego interesu. Zysków nie było.
- Opieka Żabki polegała tylko na tym, że sprawdzali czy wpłacamy ponad 101 procent ustalonych przez komputer wpłat dla centrali – mówi pan Karol.
5 marca 2003 r. przyszło pismo, w którym Żabka Polska S.A. poinformowała o rozwiązaniu umowy o współpracy i podnajmie ze skutkiem natychmiastowym w oparciu o paragraf 10 umowy. W umowie zagwarantowano 30-dniowy termin wypowiedzenia, lecz Ratajczakowi Żabka wypowiedziała umowę ze skutkiem natychmiastowym. Mimo że jak twierdzi zgodnie z umową przestrzegał instrukcji i wytycznych otrzymanych z centrali, nie naruszył zapisów umowy, nie popełnił przestępstwa ani wykroczenia związanego z działalnością, nie działał na szkodę klientów i firmy Żabka Polska S.A. Wypowiedzenie najmu ze skutkiem natychmiastowym jest możliwe, gdy ajent używa lokalu w sposób sprzeczny z umową lub z przeznaczeniem sklepu i zaniedbuje go.
- Po zrobieniu inwentury Żabka zdecydowała, że odkupi towar będący na stanie magazynu po cenie detalicznej. Kupili, ale obciążyli syna takim VAT-em, że do dziś ciągle spłacamy weksel – żali się pan Andrzej. – Naprawdę nie wiem skąd wzięła się ta kwota i nie wiem za co płacimy tyle pieniędzy. Podejrzewamy, że naliczyli marże, wprowadzili do komputera i wyszła taka różnica...
Spis towarów w zamykanym sklepie o numerze 20236 przeprowadziła 5-osobowa komisja pod przewodnictwem Marka M., który był częstym kontrolerem placówki.
- Powiedziałem M., że nas oszukali, to ochronę chciał wzywać – relacjonuje wydarzenia sprzed dwóch lat pan Andrzej.
Cztery miesiące później windykator Żabki przywiózł Karolowi Ratajczakowi do podpisania korektę inwentury. W końcu w umowie centrala zastrzega sobie prawo weryfikacji raportów i danych otrzymanych od ajenta...
- Syn nie podpisał! – zapewnia Andrzej Ratajczak wspominając, że podczas inwentury M. M. zapewniał go, iż do zapłaty może być nie więcej niż 800 złotych. –Ta cała Żabka to jedno wielkie ...! Po zamknięciu sklepu syn zwrócił się o zwrot weksla, to mu oddali z wpisaną kwotą 32 tysięcy. Zgodziłbym się zapłacić nawet trzy tysiące złotych, ale nie aż tyle! A kolega przestrzegał syna, że interesy z Żabką na dobre mu nie wyjdą, że pewnego dnia przyjadą, wymienią zamki i dadzą wypowiedzenie. Nie wierzył łudząc się, że jemu się uda uczciwie zarobić. Teraz boi się...
Dług wobec Żabki, zgodnie z nakazem sądu Ratajczakowie płacą solidarnie. Muszą pokryć też ustawowe odsetki począwszy od 30 września 2003 r., koszty sądowe i koszty zastępstwa procesowego. Komornik co miesiąc z renty pana Andrzeja pobiera 150 zł. Jak obliczają póki co udało im się spłacić tylko odsetki.
- Jak mam dochody to płacę – zapewnia były ajent Żabki.
- Sądziliśmy, że będzie uczciwie, do kwoty 10 tysięcy, jak jest napisane na urzędowym blankiecie wekslowym... Pomyliliśmy się – stwierdza ze smutkiem pan Andrzej.
W 2003 r. w Olsztynie powstało Stowarzyszenie Byłych Ajentów Sieci Handlowej Żabka. Zadaniem stowarzyszenia jest ochrona interesów poszkodowanych współpracowników firmy Żabka Polska S.A., propagowanie i urzeczywistnianie idei wolności i równości gospodarczej, rzetelności i uczciwości kontrahentów oraz społeczna kontrola nad działalnością sieci Żabka Polska S.A. w zakresie zgodności jej działań z prawem. Do podstawowych zadań Stowarzyszenia należy również ochrona interesów pokrzywdzonych działalnością tej sieci, reprezentowanie ich wobec sądów powszechnych, organów egzekucyjnych, władz państwowych i samorządowych. Stowarzyszenie skierowało do ministra finansów oraz sprawiedliwości zawiadomienia o nadużyciach podatkowych firmy.
Według zrzeszonych w Stowarzyszeniu ajentów, dzięki „inżynierii finansowej” spółka zmniejszyła swoje dochody przed opodatkowaniem oraz należny państwu podatek VAT. A nie zwracając ajentom tzw. korekt do nadsyłanych z dużym opóźnieniem faktur za towary zarabiała dodatkowe pieniądze, z których finansuje swoją działalność, nie płacąc za to podatków.
KARINA JANKOWSKA
GK nr 10/2005
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Czy próbował pozyskać kredyty z banków bez sukcesu? Pilnie potrzebują pieniędzy, aby wyjść z długów? Potrzebujesz pieniędzy na rozwój lub utworzenie własnej firmy? Uzyskać pożyczkę od jednego z wiodących brytyjskich firm pożyczkowych. Aby uzyskać więcej informacji, prosimy o kontakt poprzez e-mail: [email protected]