Magazyn koscian.net
2010-01-13Natychmiast zamknąć kościół!

Dzień przed Wigilią wydano zakaz użytkowania kościoła parafialnego p.w. św. Jadwigi w Wilkowie Polskim (dekanat Śmigiel, gm. Wielichowo). Decyzję Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego z Grodziska Wlkp. opatrzono rygorem natychmiastowej wykonalności. O postanowieniu powiadomiony został burmistrz Wielichowa, starosta grodziski, Kuria Metropolitalna w Poznaniu i Wojewódzki Konserwator Zabytków w Poznaniu, w porozumieniu z którym powyższa decyzja zapadła
Kościół i znajdujące się w jego wnętrzu zabytki są dziś w poważnym niebezpieczeństwie. Pęknięcia i rysy na suficie wskazują na realne zagrożenie budowlaną katastrofą zagrażającą życiu uczestniczących w nabożeństwach wiernych.
– Mamy do czynienia z faktycznym niebezpieczeństwem, prawdziwym, a nie urojonym zagrożeniem dla ludzkiego zdrowia i życia. Nie chcę za to ponosić odpowiedzialności, stąd taka, przyznaję, drastyczna decyzja – mówi Aleksander Starzyński, wojewódzki konserwator zabytków.
Jak do tego doszło? Ks. Marian Derkaczewski, proboszcz wilkowskiej parafii, ocenia, że stan ten trwa od blisko 30 lat. Wtedy to, w ramach prowadzonego remontu, zdjęto zasypkę z pachwin sklepienia po prawej stronie nawy. Niesymetryczność obciążenia przyczyniła się do spękania murów. W 1994 r. remont w wilkowskim kościele prowadził ks. proboszcz Henryk Bączkiewicz, który m.in. wymienił dachówkę. Przed swoim odejściem na emeryturę, wyraźnie wskazywał na konieczność remontu więźby dachowej i już wtedy spękanych murów.
Poprzedni proboszcz w Wilkowie Polskim, w maju 2007 roku kazał rozwiesić w kościele siatki mające ochronić wiernych przed wykruszającym się tynkiem i kawałkami poddasza, po czym przeszedł do innej parafii. W parafii w Wilkowie pojawił się ks. Marian Derkaczewski, nowy proboszcz, przejmując ciężar mierzenia się z ratowaniem kościoła.
Postępowanie administracyjne w sprawie nieodpowiedniego stanu technicznego kościoła zostało wszczęte 11 grudnia ubr. Kilka dni później, 22 grudnia, przeprowadzono oględziny. Potwierdziły one zły stan sklepień. Tak zły, że grożą one spadaniem poszczególnych elementów. Stwierdzono zagrożenie runięciem fragmentów, a nawet całych sklepień. W wydanej decyzji Antoni Gałecki, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego z Grodziska Wlkp, stwierdza: „awaria sklepień może nastąpić w sposób uprzednio nie sygnalizowany”.
Dokument, ustanawiający zakaz użytkowania kościoła nakazuje jednocześnie wykonanie rusztowania oraz stemplowanie „żeber głównych i przekątnych sklepień nad nawą i prezbiterium kościoła”, wzmocnienie „remont i kotwienie poprzeczne i obwodowe ścian kościoła wraz z zaprojektowanymi towarzyszącymi pracami w terminie do dnia 31 marca 2010 roku”.
- To po prostu jest niewykonalne – mówi ks. Derkaczewski. Na to trzeba naprawdę dużych pieniędzy, których nie widać, nawet na dalekim horyzoncie. - Nierealny też jest podany termin.
Wielkość problemu określają koszty przedsięwzięcia. Według wstępnego kosztorysu z maja 2007, pod którym swój podpis złożyli specjaliści: prof. dr hab. Jerzy Jasieńko i dr inż. Lech Engel, koszty generalnego remontu kościoła miałyby wynieść ponad 800 tysięcy złotych. W praktyce remont może pochłonąć ponad milion złotych. Niewątpliwie zgromadzenie takiej kwoty przekracza możliwości parafii, gminy, czy też powiatu. Podjęte przez ostatnie dwa lata starania skończyły się jedynie na pozyskaniu 20 tysięcy złotych z Funduszu Kościelnego i 25 tysięcy złotych z Urzędu Marszałkowskiego. Z samorządowego budżetu Wielichowa na bieżący rok można się spodziewać kwoty około 30 tys. zł. I to wszystko. W stosunku do potrzeb – kropla w morzu.
Z inicjatywy burmistrza Wilichowa Adama Łanieckiego, 6 stycznia w wiejskiej sali w Wilkowie Polskim doszło do spotkania burmistrza, proboszcza i przedstawicieli wiejskiej społeczności: radnych, rady sołeckiej oraz rady parafialnej. Burmistrz odczytał decyzję o zamknięciu kościoła i zadeklarował pomoc, w tym nieodpłatne korzystanie z sal wiejskich w Wilkowie i Śniatach dla organizacji religijnych spotkań.
– Wiem, że to nie rozwiąże problemu, ale na razie to wszystko, co możemy w tej chwili zrobić. W najbliższym czasie, jak tylko wszystkim zainteresowanym pozwolą terminy, przygotujemy w Wielichowie spotkanie z konserwatorem, przedstawicielami kurii, starostą i proboszczem, i może uda się nam wypracować jakieś sensowne rozwiązanie. Przyznam, że mam kilka pomysłów… - deklaruje burmistrz Łaniecki.
Aleksander Starzyński, Wojewódzki Konserwator Zabytków, z którego inicjatywy został wydany nakaz zamknięcia kościoła uważa, że taka decyzja była niezbędna.
– Przecież lepiej zamknąć kościół nim komukolwiek stanie się jakaś krzywda. A proszę zauważyć, że o to nietrudno, szczególnie w tych dniach, gdy mamy duże opady śniegu, a gdy zabrzmią jeszcze organy i chór… W czasie, kiedy kościół będzie zamknięty, może prędzej doczekamy się decyzji, które wreszcie pozwolą na przeprowadzenie prac ratujących ten wysokiej klasy zabytek. Musi włączyć się i kuria, i władze administracyjne. Zresztą nie jest to pierwszy kościół, który zamykam. Wcześniej podobna decyzja zapadła np. w stosunku do Sanktuarium Maryjnego w Skrzatuszu koło Piły, czy kościoła w Owińskach. Zawsze miało to ozdrowieńczy wpływ na zabytki, gdyż wtedy znajdowano fundusze pozwalające na odrestaurowanie obiektów. Liczę, że tak będzie i tym razem. I na pewno przyjadę na spotkanie w Wielichowie – z nutą optymizmu deklaruje konserwator Starzyński.
Tymczasem w wilkowskim kościele, pomimo administracyjnego zakazu, nadal odbywają się nabożeństwa i religijne zgromadzenia.
– Zostały zapowiedziane, to i muszą się odbyć. Nie mogę się zastosować do tej urzędniczej decyzji, bo ona do niczego nie prowadzi. Mam obowiązek pozostawania przy wiernych i przy kościele, niezależnie od tego co myślą władze administracyjne. I gotów jestem ponieść konsekwencje – stanowczo oświadcza proboszcz Marian Derkaczewski. – Wydana decyzja byłaby może słuszna, pod warunkiem wszakże, że rzeczywiście niebawem dojdzie do remontu kościoła. Nie wyczuwam tu dobrej woli. Na razie te spękane mury mamy od trzydziestu lat. Sytuacja nagle się nie zmieniła. A ja mam nałożone przez Kościół obowiązki i będę przy nich trwał – dodaje.
Parafianie niecierpliwie i z niepokojem oczekują rozwoju sytuacji. Czy zapowiedziane spotkanie w Wielichowie przyniesie pożądany rezultat?
***
Jakby w parafii było mało zmartwień, na mieszczący się między Wilkowem i Śniatami katolicki cmentarz należący do parafii św. Jadwigi w nocy z 17 na 18 grudnia (tej samej kiedy zginął napis „ARBEIT MACHT FREI” z KL Auschwitz) wtargnęli rabusie i okradli go z ogrodzenia, powodując przy okazji znaczne zniszczenia pomników i nagrobków. W sumie skradziono 126 metalowych przęseł (każde po 2,5 m). Wartość dokonanych szkód oszacowano na 22 tysiące zł. Złodziei, a musiała ich być spora ekipa, nie odnaleziono. Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Wlkp. 8 stycznia br. z powodu nie wykrycia sprawców umorzyła dochodzenie.
– To był dla naszych parafian wielki cios. Ludzie nie mogli spać po nocach. Nie mogą zrozumieć bezwzględności złodziejskiego postępowania i nieporadności służb powołanych do ścigania przestępców – martwi się proboszcz Derkaczewski.
Tadeusz Jąder
Kościół pod wezwaniem św. Jadwigi w Wilkowie Polskim, należy do najcenniejszych zabytków polskiego gotyku. Jak świadczy napis na kościelnym murze, wilkowska świątynia powstała w 1540 roku. Od tego czasu tkwi, praktycznie w dziewiczym stanie, bodajże bez większych remontów, za wyjątkiem przebudowanej kruchty i chóru muzycznego. Wewnątrz kościoła mieszczą się liczne i cenne zabytki z pięknymi gotyckimi polichromiami na czele.
Parafia p.w. św. Jadwigi w Wilkowie Polskim (dekanat Śmigiel, gm. Wielichowo) skupia około trzech tysięcy wiernych. Mieszkają oni w dwunastu wsiach, największe to Wilkowo i Śniaty. Kilka wsi: Bielawy, Karśnice, Księginki, Nowy Świat, Żegrówko i Żegrowo, administracyjnie wchodzi w skład gminy Śmigiel i powiatu kościańskiego.
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Formalnie rzecz biorąc proboszcz popełnia przestępstwo nie stosując się do decyzji administracyjnej. Czy gdyby w Polsce prawo było stosowane wobec wszystkich równo, tez by tak zrobił? Probnoszczowi w Niemczech nawet nie przyszłoby do głowy łamac prawo. To bardzo zły i demoralizujący przykład. Decyzja władz jest dobra - może teraz znajdą się pieniądze na remont zabytku