Magazyn koscian.net
2006-02-08 09:11:41Nauczyciel na gigancie
Jakub Kazimierski, 24-letni nauczyciel języka angielskiego w szkole w Czaczu, wyszedł z domu w środę rankiem i nie wrócił. Cztery dni szukała go policja i rodzinny sztab detektywistyczny. Znalazł się, cały i zdrów w Krakowie. Czy uciekł od uczniów?
We wtorek wieczorem Jakub Kazimierczak wziął udział w radzie pedagogicznej. Uczy w szkole od września. Jest zaocznym studentem magisterium na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zdaniem Wiktora Sneli, dyrektora szkoły nic szczególnego się na wtorkowej radzie niej nie wydarzyło.
- Z tego co pamiętam pan Jakub wystawił uczniom kilka ocen niedostatecznych, ale to nie była duża liczba - mówił Radiu Elka Snela.
- Narada późno się skończyła - wyjaśniła nam w czwartek mama pana Jakuba. - Dzwonił, żebyśmy po niego przyjechali. Zawsze dzwonił. Mówił: dojechałem, jestem w Poznaniu, jestem w Śmiglu, jadę do Starego Bojanowa, będę w domu o tej, czy o tej godzinie... To do niego niepodobne, żeby tak milczeć....
Pan Jakub przed zniknięciem nie spał całą noc. Rano powiedział rodzinie, że źle się czuje i wybiera się do lekarza rodzinnego. O godzinie 7.10 miał pojechać autobusem PKS do przychodni do Śmigla, a potem prosto do szkoły w Czaczu. Nie dojechał ani tu, ani tu. Gimnazjaliści ze szkoły w Czaczu widzieli go na przystanku około siódmej, ale szkolny autobus przyjechał wcześniej niż PKS.
- Nie wiemy, czy wsiadł do tego autobusu – mówiła mama zaginionego. - Nikt, kto zwykle o tej godzinie jeździł autobusem, z tego co wiem, akurat tego dnia nie jechał. Nikt go więcej nie widział. Ludzie na wsi o tak wczesnej porze oporządzają gospodarstwo. Nie chodzą po wsi.
Około godziny 7.30 pan Jakub zadzwonił do szkoły z wyjaśnieniem, że jedzie do lekarza i spóźni się dwie godziny na zajęcia. Do szkoły jednak jechać już nie zamierzał. Rodzina dotarła do kierowcy PKS, który zatrzymał się w środę o 7.10 w Poladowie. Jakub Kazimierski kupił bilet nie do Śmigla, a do Kościana. Około godziny ósmej zarejestrowały go kamery na dworcu PKP.
- Był sam. Nic nie wskazuje na to, by coś mu groziło. Prawdopodobnie wsiadł do któregoś pociągu - mówi Przemysław Mieloch z powiatowej komendy policji w Kościanie.
O zaginięciu pana Jakuba rodzina poinformowała policję w środę o godz. 22.55. Na komendę policji zgłosili się ojciec i brat zaginionego.
- Sprawdziliśmy szpitale, dzwoniliśmy do znajomych, krewnych. Nigdzie go nie ma. Nie wiemy nic – powiedział nam w czwartek Przemysław Mieloch. Fotografię i dane zaginionego policja już w czwartek zamieściła w Krajowym Systemie Informacji Policyjnej.
Rodzina pana Jakuba prowadziła własną akcję poszukiwawczą. W miejscach publicznych rozlepiono plakaty ze zdjęciem zaginionego. Cały czas próbowano dodzwonić się na jego telefon komórkowy, ale ten był wyłączony.
- Na dyskoteki nie chodził, ani koleżanek, ani kolegów tu wielu nie miał. Udzielał korepetycji, czytał książki. To było całe jego życie. Pracę dostał w szkole. Taki był z niej zadowolony. Czemu zniknął? Jeśli mu się telefon rozładował, to przecież ma kartę. Czemu nie dzwoni? Ma pieniądze, ma dokumenty. Pierwszy raz w życiu na noc do domu nie wrócił... – rozpacza matka.
Już w środę, jak ustaliła rodzina, z konta zaginionego zniknęło 300 złotych. Taki miał limit jednorazowej wypłaty. Policja miała też sygnały o kolejnych wypłatach z konta, ale w miastach na południu Polski.
- Zaginięcia zdarzają się co jakiś czas. To jest o tyle dziwne, że trudno znaleźć powód. Zwykle giną nastolatki – właściwie nie giną, tylko po prostu uciekają z domu. Ktoś inny wpadnie w ciąg alkoholowy i przepadnie na kilka dni, albo ginie ktoś, kto choruje psychicznie. Zdarza się, że ktoś ucieka też z powodu problemów, z którymi nie umie sobie dać rady. Dlaczego zginął nauczyciel? Nie mamy żadnych przesłanek, co mogło się zdarzyć - powiedział nam w czwartek P. Mieloch.
A hipotezy mnożyły się jak grzyby po deszczu. Na forum radio Elka wypowiedzieli się uczniowie szkoły w Czaczu (tak w każdym razie wynika z kontekstu). Oprócz niepoważnych sugestii o porwaniu UFO, pojawiły się nawoływania do pomocy w poszukiwaniach. Z ich listów wynika, że młody anglista miał problemy z częścią uczniów. Że część gimnazjalistów dokuczała mu i to na tyle dotkliwie, że jeden z internautów napisał ,,może miał załamanie nerwowe któremu się nie dziwimy....’’ Wielu młodych ludzi deklarowało też sympatię do nauczyciela.
- Teraz wszyscy współczujemy, a na lekcjach co było? Przypomnijcie sobie! Ja też nie byłam zbyt grzeczna - napisała jedna z dziewcząt.
- Myślę że uciekł przez uczniów naszej szkoły, ale nie przez nas. Nam mówił, że (nas - red.) najbardziej lubi i .... jest mi strasznie smutno. Trzeba być dobrej myśli i wierzyć że się znajdzie - napisał ktoś inny.
Tymczasem rodzina odchodziła od zmysłów. W poszukiwania zaangażowali się kuzynowie zaginionego.
- To osoba dorosła i ma prawo wyjechać nikogo o tym nie informując. Ma prawo do zatajenia swego obecnego miejsca pobytu i do prywatności. Nie jest ubezwłasnowolniony. Nie mamy żadnych przesłanek, by ktoś go porwał lub mu zagrażał. Nie złamał prawa. Rozumiemy niepokoje rodziny, ale nie do końca jasnym jest, czy w ogóle powinniśmy go szukać - mówił w piątek Mieloch.
Poszukiwania jednak trwały. Policja poprosiła o pomoc prokuraturę, bo tylko ta - zgodnie z prawem bankowym - mogła uzyskać informacje o wypłacającym pieniądze z konta pana Jakuba. Na szczęście w sobotę zaginiony sam nawiązał kontakt z rodziną.
- Zrobił to przez Internet - wyjaśnia Mieloch. - Był w Krakowie. Policja z Krakowa potwierdziła jego tożsamość.
- Pojechałem po niego. Jest już w domu. Na razie nie wyjaśnił przyczyny zniknięcia. Cieszymy się, że jest cały i zdrowy - powiedział Radio Elka Jan Kaźmierski, ojciec zaginionego.
Policja zakończyła poszukiwania. Szkołę o powrocie nauczyciela do domu poinformowała jego rodzina.
- Wiem tylko, że się odnalazł i wrócił do domu. Nie wiem, w jakim jest stanie. Chyba sobie państwo nie wyobrażaliście, że dziś będzie w szkole - uciął rozmowę dyrektor Wiktor Snela. I my daliśmy panu Jakubowi odetchnąć. Mamy nadzieję, że za tydzień zechce powiedzieć nam od czego lub kogo uciekł. (Al)
GK nr 6/2006