Magazyn koscian.net
03 Sie 2015Objawienie Orlen Ligi
Za kościanianką Kamilą Ganszczyk debiutancki sezon w Orlen Lidze. Wychowanka kościańskiego UKŻPS reprezentowała drużynę KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Środkowa z Kościana w minionym sezonie rozegrała 31 meczów i została najlepszą blokującą ligi, zdobywając tym elementem aż 129 pkt. Gra z numerem 3, a jej zasięg w ataku sięga 299 cm
Niekoniecznie siatkówka
Kamila Ganszczyk pierwszy kontakt z siatkówką miała na zajęciach SKS-u. Była wówczas uczennicą Zespołu Szkół nr 4 w Kościanie. Na trening poszła za namową koleżanki. Początkowo w ogóle nie chciała grać, uznając, że brakuje jej koordynacji ruchowej. Wolała lekkoatletyczne konkurencje jak biegi, czy skok wzwyż.
- Siatkówka zaczęła mi się podobać, gdy trafiłam pod skrzydła trenera Adama Cichockiego. Wtedy wreszcie zaczęło mi wychodzić - przyznaje siatkarka, która do 18 roku życia reprezentowała kościański klub. Od początku grała na pozycji środkowej. - Trochę szkoda, że tak długo. Po jakimś czasie gry w Kościanie byłam najstarsza, ciągnęłam młodsze koleżanki, a sama się nie rozwijałam. Gdybym w wieku 15 lat poszła do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, to miałabym szansę nauki u różnych trenerów i byłabym na obecnym poziomie dużo wcześniej.
W sporcie zawodowym jest dopiero piąty rok. Profesjonalne granie w siatkówkę zaczęło się po transferze do drugoligowej Zawiszy Sulechów. Tam zaczęły się codzienne treningi. Oprócz techniki siatkarskiej dziewczyny ćwiczyły też na siłowni, czego wcześniej środkowa zupełnie nie doceniała. Z zespołem Zawiszy kościaniance udało się awansować do I ligi. Latem 2013 r. podpisała kontrakt z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.
- Zawodnikowi z małego miasta, jakim jest Kościan, jest na pewno trudniej się przebić. Trzeba mieć przy sobie kogoś, kto w tym siedzi i potrafi pokierować - przekonuje.
W jej ocenie, kobieca siatkówka jest mniej efektowana niż męska. Więcej jest piłek kiwanych, a panowie grają szybciej, wyżej skaczą i mocniej atakują.
- Lubię oglądać męską siatkówkę i mam nadzieję, że i kobieca gra będzie coraz szybsza i mocniejsza. Nie ma co ukrywać, jesteśmy delikatniejsze od mężczyzn - porównuje.
Rok w Orlen Lidze
Za 24-latką świetny sezon, w którym zadebiutowała w Orlen Lidze, czyli w najwyższej klasie kobiecej siatkówki. Jest trzecią wychowanką kościańskiego UKŻPS, jaka trafiła do ekstraklasy. Z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski Ganszczyk zakończyła sezon 2014/2015 na dziewiątym miejscu. W swoim debiutanckim sezonie zwyciężyła w rankingu najlepiej blokujących (129 pkt.). Mająca 191 centymetrów wzrostu środkowa ma jeszcze jedną silną broń - zagrywkę. W klasyfikacji najlepiej serwujących zajęła szóste miejsce z 36 asami serwisowymi. Przez kilka lat zagrywała wyłącznie z wyskoku. Gdy zaczęła grać piłkami Mikasa, przerzuciła się na kąśliwego flota.
- To może dziwić, ale to jaką piłką się gra ma ogromne znaczenie. Grając flotem piłka nabiera rotacji i może sprawić przyjmującym kłopot. Zagrywka z wyskoku kosztuje dużo sił, więc grając - jak to mówią niektórzy - przysłowiowego balonika tracę ich mniej - przekonuje, dodając, że trzeba ryzykować zagrywką, bo bez ryzyka się nie wygra. Za trenerami powtarza, że po zepsutym serwisie kolejnej zawodniczce nie wolno popsuć zagrywki.
Wśród najlepiej atakujących kościanianka była szesnasta ze zdobytymi 151 pkt.
- Zaskoczyła mnie wygrana wśród najlepiej blokujących. Przed sezonem miałam obawy, że nie podołam. Był to w końcu mój debiutancki występ na parkietach Orlen Ligi. Myślałam o tym, żeby grać i rozwijać się, konkurując z najlepszymi zawodniczkami w Polsce - stwierdza. - Trener Dariusz Parkitny postawił na mnie i przez cały sezon wystawiał w pierwszej szóstce. Cieszę się, że udało mi się zaistnieć w Orlen Lidze. Pojawiały się nawet komentarze, że jestem jej objawieniem. Mam nadzieję, że w kolejnym sezonie udowodnię, że nie był to przypadek.
Najgorsze kontuzje
Urazy, które eliminują z gry są w ocenie Kamili Ganszczyk czymś najgorszym, co może przytrafić się zawodnikowi. Pod koniec sezonu kościanianka podkręciła kostkę. Na szczęście była to lekka kontuzja i szybko mogła wrócić na boisko. Najdłuższą, czteromiesięczną przerwę w grze zawodniczka miała po artroskopii kolana. Głód gry był tak wielki, że zanim po kontuzji nie pozostał ślad, wróciła na boisko.
- W nas sportowcach jest coś takiego, że trudno nam wytrzymać do końca rehabilitacji. Wracamy na boisko za wcześnie, co powoduje, że kontuzja się odnawia i boli, ale zaciskamy zęby i walczymy - stwierdza, dodając, że aby unikać kontuzji trzeba dobrze przepracować treningi na siłowni i mieć dobrych fizjoterapeutów, którzy pomogą i podpowiedzą jak rozluźnić mięśnie. - Dieta nie jest konieczna, ale nie możemy jeść ciężkostrawnych potraw i się objadać. Trzeba jeść zdrowo. Jestem łasuchem i uwielbiam słodycze, ale wszystko z umiarem. Zjedzenie obiadu z ziemniakami lub makaronem, czy schabowego tuż przed treningiem odpada. W dniu meczowym możemy zjeść na obiad ryż, pierś z kurczaka i warzywa. Na bieżąco kontrolowany jest poziom tkanki tłuszczowej i wody w organizmie, bo wszystko to przekłada się na naszą dyspozycję na boisku.
Jak przekonuje siatkarka, nie da się grać cały czas na tym samym poziomie, bo sportowcy to ludzie, a nie roboty. Dlatego dziwią ją niektóre krytyczne komentarze po jednym słabszym występie.
Transfer do Dąbrowy
Od niedawna interesy Kamili Ganszczyk reprezentuje menadżer. Szybko znalazł nowy klub dla swojej podopiecznej. Siatkarka miała kilka ofert z różnych drużyn. Od nowego sezonu będzie zawodniczką Tauronu Banimex MKS Dąbrowa Górnicza, który poprzedni sezon zakończył na 5 miejscu. Kościanianka była jedną z pierwszych zakontraktowanych zawodniczek. Jeszcze przed zakończeniem sezonu wiedziała, gdzie będzie grać w kolejnym. Środkowa ma nadzieję na grę w pierwszej szóstce.
- Trener MKS-u bardzo chciał, żebym dołączyła do jego drużyny. Będę walczyła o miejsce w składzie między innymi z Eleonorą Dziękiewicz. Szykuje się tam fajny skład i na pewno powalczymy o pierwszą czwórkę - zdradza środkowa, dodając, że jej nowy klub, z którym ma podpisany dwuletni kontrakt, ma jej pomóc w wykupie karty zawodnika. - Jestem zadowolona z tego transferu i możliwości gry w tak dobrym klubie. Chcę grać, a nie siedzieć na ławce. Tylko gra w meczu zapewnia najlepszy rozwój. Treningi to zupełnie co innego, bo na nich wszystko da się poprawić, a w meczu takiej możliwości nie ma.
Siatkarka ma świadomość mankamentów w swojej grze, które chciałaby poprawić. Przed sezonem chce popracować nad dojściem do bloku i udoskonalić zagrywkę. Im więcej powtórzeń, tym lepiej. Zdaje sobie sprawę, że w drugim sezonie w Orlen Lidze czeka ją większa presja. Liga startuje 17 października. Z pewnością kościaniankę będzie można oglądać podczas meczów transmitowanych w telewizji. W pierwszym meczu sezonu zespół z Dąbrowy zmierzy się u siebie z BKS Aluprof Bielsko-Biała.
Jeszcze nie myśli co będzie, gdy skończy się jej kontrakt.
- Nie wiem czy zdecydowałabym się na grę za granicą, bo jestem bardzo rodzinna i taka rozłąka byłaby dla mnie trudna, a do tego trzeba dobrze znać angielski - analizuje zawodniczka, przyznając, że jeśli miałaby wybierać to postawiłaby na Włochy, bo mają mocną ligę. - Rozstania są najgorsze. Nawet grając w Polsce jest się w ciągłych rozjazdach, trzeba się ciągle pakować i rozpakowywać. Na zmianę to ja przyjeżdżam do domu, to bliscy do mnie. Przy obecnej technologii łatwiej kontaktować się z najbliższymi.
Póki co cieszy się, że będzie doskonalić siatkarski warsztat pod okiem argentyńskiego trenera Juana Manuela Serramalera.
Powołanie do kadry
Początek lipca kościanianka spędziła na zgrupowaniu kadry B siatkarek w Szczyrku. Była tam jedną z najstarszych zawodniczek. Siatkarki przygotowywały się do rozgrywek Ligi Europejskiej. Zmagania zaczną się 31 lipca. W fazie grupowej Polki zmierzą się z Izraelem, Grecją, Gruzją, Turcją i Węgrami. Jeśli kościaniance uda się załapać do czternastki, dołączy do klubu dopiero we wrześniu.
Kamila Ganszczyk nie kryje, że ma nadzieję na występ w kadrze seniorek. Tegoroczne powołanie do kadry B traktuje jak wstęp do tego.
- Mam nadzieję, że przyjdzie na mnie czas i zostanę zauważona. Być może uda się to po dobrym sezonie w Dąbrowie - przewiduje, licząc, że zdrowie nie pokrzyżuje jej planów. - Ostateczna decyzja należy do selekcjonera. Robię co mogę i ile mam sił, by pokazać się z dobrej strony. To ciężka i wymagająca praca, ale siatkówka jest moją pasją. Mam nadzieję, że swoimi osiągnięciami sportowymi dogonię kiedyś braci Jureckich. To świetne wzory do naśladowania.
KARINA JANKOWSKA
GAZETA KOŚCIAŃSKA 29/2015
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Dobrze czytać pozytywne artykuły. :) Znam Kamilę od lat, to świetna dziewczyna, niebywale zdolna, skromna i pracowita. Trzymam za nią kciuki, ma wielki talent i serce do gry. Ciężko zapracowała na swój sukces. Jako kościaniacy możemy być z niej dumni! Brawo Kamila! ;)