Magazyn koscian.net
2004-01-28 10:21:44Obraz (po)kontrolny
5 grudnia ubiegłego roku Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej Kościana zakończyła kontrolę budowy i funkcjonowania systemu monitoringu miasta.
Trzeba mieć wizję
Miał ją w 2000 roku ówczesny burmistrz Kościana Mirosław Woźniak. Przekonał radnych o potrzebie budowy monitoringu. Miał on znacząco podnieść poziom bezpieczeństwa. Wizja była piękna. Zakładano, że miasto będzie obserwowane przez 16 kamer, a koszt ich instalacji miał wynieść około 100 tysięcy złotych. Tymczasem system kosztował trzykrotnie więcej, a z szesnastu kamer zrobiło się sześć: dwie nieruchome obserwują dworce PKP i PKS, trzecia pilnuje skrzyżowania ulic Szewskiej, Wyszyńskiego, Wrocławskiej i Al. Kościuszki, czwarta skrzyżowania ul. Szczepanowskigo z ul. Mostową i Piłsudskiego, piąta zamontowana została u zbiegu Poznańskiej, Grodziskiej, Gostyńskiej i Piłsudskiego, a szósta obserwuje Nadobrzańską, Wały Żegockiego i Strzelecką.
Kiedy 19 stycznia 2001 roku uroczyście oddawano do użytku okrojoną wersję systemu zachwytom nie było końca. Przynajmniej oficjalnie. Do redakcji bowiem docierały informacje o nieprawidłowościach przy budowie, słabym poziomie technicznym zamontowanych kamer i braku ich obsługi. Niestety, przez rok nie mogliśmy się dostać do centrum monitoringu, które - jak się okazało - przez osiem miesięcy nie było obsługiwane. Kamery nagrywały jedynie obraz na dysk komputera. Kiedy w końcu zatrudniono obsługę systemu, pracowała ona tylko przez pięć dni w tygodniu, od godziny 7 do 23. W nocy system znów działał (i działa nadal!) bezobsługowo. Gdy próbowaliśmy ujawniać te informację, ówczesny komendant policji Henryk Kaczmarek powiedział naszej dziennikarce, że społeczeństwo nie powinno wiedzieć jak system działa i ile mogą zobaczyć kamery.
- Dla społeczeństwa ważne jest tylko, by było bezpieczniej. Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć? I w innych miastach zrozumieli, i prasa tam zrozumiała, i wszyscy podkreślają, że monitoring to dobra rzecz i tylko wy nie możecie zrozumieć. Pani by chciała jakieś dane, a przecież rolą monitoringu nie jest łapanie przestępców. Chodzi o to, by mieszkańcy czuli się bezpiecznie. I czują się bezpiecznie. Wskazują to ankiety.
Nasze próby wyjaśnienia co tak naprawdę zbudowano za publiczne 300 tysięcy złotych kwitowano stwierdzeniami, że występujemy przeciwko poprawie bezpieczeństwa w Kościanie. Jak się później okazało, nasza wiedza o nieprawidłowościach działania systemu i jego dziwnej budowie była malutka. Widzieliśmy jedynie wierzchołek góry lodowej.
O potrzebie skontrolowania inwestycji głośno lub po cichu mówiło wielu kandydatów na radnych podczas kampanii wyborczej w roku 2002. I tak też się stało. Po wyborach burmistrz Jerzy Bartkowiak zlecił kontrolę wewnętrzną. Wykazała ona aż 33 przypadki uchybień i naruszeń prawa. Niestety wyników kontroli - pomimo wcześniejszych zapowiedzi - nie ujawniono. Poznała je dopiero Komisja Rewizyjna, która 21 listopada ubiegłego roku przystąpiła do badania monitoringu. To obszerne opracowanie pozwoliło komisji szybko zakończyć pracę - bo już 5 grudnia. W zleceniach pokontrolnych komisja wnioskuje o wystąpienie do właściwych organów w celu wyjaśnienia wszystkich nieprawidłowości związanych z podpisaniem umowy i funkcjonowaniem monitoringu. Ponadto zaleca przeprowadzenie kontroli technicznej kamer i uzupełnienie brakujących dokumentów.
Zła passa inwestycji zaczęła się już od jej pierwszego etapu. Podczas kontroli stwierdzono, że wykonawcę wybrano z naruszeniem ustawy o zamówieniach publicznych. Komisja przetargowa w składzie: Remigiusz Krzyżański, Henryk Kaczmarek, Roman Szczepaniak, Leon Mądry, Marian Krzyżosiak - zdaniem radnych niezgodnie z prawem wybrała na wykonawcę poznańską firmę TP Centrum. Analiza złożonych przez nią dokumentów wykazała, że jej oferta powinna zostać odrzucona z przyczyn formalnych. Mimo to ówczesny Zarząd Miasta podpisał z nią umowę i to odbiegającą od oferty złożonej w przetargu. Można odnieść wrażenie, że podczas realizacji całej inwestycji członkowie Zarządu Miasta niespecjalnie troszczyli się o interesy samorządu. Stwierdzono nawet poświadczanie nieprawdy w oficjalnych pismach z Urzędu Miasta.
Wydawałoby się, że po podpisaniu umowy prace przy budowie monitoringu mogły ruszyć. Jednak jak się dziś okazuje nie mogły, choć ruszyły. Projekt techniczny systemu nie spełniał bowiem wymogów prawa budowlanego. Ciekawa jest historia kamer zamontowanych przy dworcach PKP i PKS. Zgodnie z umową system miał się składać z pięciu kamer obrotowych, którymi może sterować obsługa. Tymczasem takich kamer zamontowano cztery, a piątą - przy dworacach - zamieniono na dwie kamery stałe o niższej funkcjonalności. Dlaczego? Nie wiadomo. Komisja Rewizyjna nie znalazła w dokumentach uzasadnienia zmiany pierwotnej koncepcji. Jak wynika z kontroli wewnętrznej całe zadanie zostało wykonane niezgodnie z prawem budowlanym i warunkami zapisanymi w umowie pomiędzy miastem i wykonawcą. Lista niezgodności z umową i prawem budowlanym ma kilkanaście punktów. I to wcale nie błahych.
Interesujące jest także zakończenie budowy systemu monitorowania miasta. Zgodnie z umową miała się ona zakończyć 20 grudnia 2000 roku. Nie wyszło. Sześć dni po tej dacie podpisano aneks wyznaczający nowy termin - 12 stycznia 2001 roku. Znów nie wyszło. Nie przeszkodziło to burmistrzowi Woźniakowi 19 stycznia uroczyście otworzyć centralę monitoringu. Tymczasem prace trwały dalej i to bez... ważnego aneksu. Ostatecznie protokół odbioru inwestycji podpisano 29 maja 2001 roku. Monitoring przejęto mimo, że wykonawca nie dostarczył dokumentacji technicznej, pozwoleń na użytkowanie i kart gwarancyjnych na zainstalowany sprzęt.
Jak się okazało nowy system wymagał modernizacji, którą zlecono we wrześniu 2002 roku. I choć wydano na nią 11 tysięcy złotych, do dziś nie wiadomo, czy wykonano ją zgodnie ze zleceniem i czy dostarczono karty gwarancyjne.
Co powiedzą radni o wynikach kontroli Komisji Rewizyjnej dowiemy się na sesji 29 stycznia. Do jakich organów zostanie skierowana sprawa i co z tego wyniknie dowiemy się później. Ale mleko już się rozlało i teraz ważniejsze są pytania o przyszłość monitoringu. Czy nadal nadzorowany będzie tylko w dzień? Czy jest sens go rozbudowywać? Czy jego stan techniczny jest zadawalający? Warto odnotować, że dwie zgłoszone w ubiegłym roku awarie kamer zostały usunięte po... trzech miesiącach. Jednak skoro wydano już 300 tysięcy złotych na budowę systemu, to trzeba coś z nim zrobić.
Paweł Sałacki
GK nr 3/2004