Magazyn koscian.net
2006-05-09 14:52:33Ocalały buty
W piątek przy ulicy Piłsudskiego w Kościanie spłonęło mieszkanie komunalne. Dach nad głową straciło troje nastolatków
- Mnie przygarnęli dziadkowie, a bracia poszli do ojca i macochy – wyjaśnia Patrycja M. - To była trudna akcja – przyznają strażacy.
Kiedy wybuchł pożar, nie wiadomo. Wiadomo, że jej mieszkańcy – Maciej (18 lat) i Marcin (17 lat), wyszli około godziny dziesiątej. Około 11.20 pan Marek, sąsiad, zauważył unoszący się nad budynkiem dym.
- Przybiegł i woła, dzwoń po straż i pogotowie! Pali się! - opowiada inny sąsiad.
Najpierw przyjechały dwie jednostki Państwowej Straży Pożarnej, a tuż za nimi kościańskie OSP.
- Dym tu był taki, że trzeba było w maskach tlenowych wchodzić.
Około piętnastej było już po akcji. Z mieszkania ulatniał się swąd spalenizny. Telewizor stopił się, nadpaliły się ścianki z dykty, ślady ognia były na podbitce stropu, z gorąca potopiły się i popękały sprzęty kuchenne. Zniszczyły się wszystkie meble i rzeczy osobiste.
- Byłam tam dzisiaj i udało mi się znaleźć parę butów. Nic więcej nie nadaje się do użytku. Same śmiecie – opowiada Patrycja. Ma 19 lat. Wiadomość, że płonie jej dom dopadła ją na szparagowym polu.
- Zarabiam na szkołę – wyjaśnia. - Za rok matura - dodaje.
Przyjechała natychmiast.
Pożar gasiły trzy jednostki straży jednocześnie.
- Zagrożenie było ogromne – komentowali zmęczeni strażacy.
- Dzięki Bogu udało się zgasić, zanim zajął się dach. Gdyby ogień wszedł na dach, byłaby tragedia. A gdyby ogień wybuchł nocą, wszyscy byśmy tu mogli spłonąć - kiwali głowami i mieszkańcy kamienicy.
Mieszkanie spłonęło doszczętnie. Wymaga poważnego remontu. Jego mieszkańcy zostali z tym, co mieli tego dnia na sobie. Straty liczą też sąsiedzi, którym poodpadały z sufitów kasetony, nadtopiły się tapety i woda zalała sufity. Przyczynę pożaru ustala policja. Strażacy znaleźli za tapczanem podłączoną do prądu grzałkę. (Al)
GK nr 19/2006