Magazyn koscian.net

2006-02-01 10:11:04

Oni też tam byli

Na 56. Ogólnopolskiej Wystawie Gołębi Pocztowych w Chorzowie byli także hodowcy z Kościana

Grup było kilka. Część przyjechała prywatnymi osobówkami, inni wynajętymi busami lub autokarami. W sumie z okręgu leszczyńskiego do Chorzowa pojechało około 300 osób, z poznańskiego – jeden autokar. Wiadomo, że wśród ofiar jest dwoje Wielkopolan. Na szczęście, wszyscy kościaniacy  opuścili targi na kilka godzin przed zawaleniem się dachu hali wystawowej Międzynarodowych Targów Katowickich. Przypomnijmy, że katastrofa wydarzyła się w sobotę o godz. 17.15.

 - To były druga wystawa, na którą pojechałem jako zwiedzający. Jechaliśmy w dziewięć osób. Wyjeżdżaliśmy o północy z piątku na sobotę. O piątej rano byliśmy na miejscu i dwie godziny czekaliśmy na otwarcie wystawy. Kupiliśmy bilety i do południa byliśmy na targach - relacjonuje Grzegorz Radoła, hodowca z podkościańskiego Pelikana, przewodniczący komisji rewizyjnej i trzykrotny mistrz sekcji w Czempiniu. Od 1975 r. zrzeszony w Polskim Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. Na dowód pokazuje zakupiony w sobotę bilet wstępu opatrzony numerem 5124. - Dla niektórych taki bilet był biletem do nieba... Sam mogłem tam być... - zamyśla się. - Było mnóstwo ludzi - hodowcy z Europy, a nawet USA. Była to przecież największa wystawa w Polsce i jedna z większych w Europie. 

 Kościaniacy opuścili Śląsk około godz. 13. Dwie godziny później wyjechał też autokar z hodowcami z Mosiny. Dziewięcioosobowa grupa z Kościana w okolicach Rawicza dowiedziała się o tragedii z radia.

  - Nie mogłem uwierzyć. To był szok. Nie przypuszczałem, że to taki ogrom zniszczeń. Zobaczyłem to dopiero po przyjeździe do domu, gdy włączyłem telewizor. Dech mi aż zaparło – wspomina pan Grzegorz. - Nic nie wskazywało, że może coś takiego się zdarzyć, chociaż kolega mówił, że słyszał w hali jakiś nietypowy dźwięk.

 Podczas katowickiej wystawy Leszek Frąckowiak z Kościana wystawiał gołębie z własnej hodowli. Na szczęście wrócił do Kościana wraz z kolegami z sekcji.
 - ...tylko czy gołębie wrócą? - zastanawia się jego kolega Grzegorz Radoła. 

 Kościańscy hodowcy w tym tygodniu mają zdecydować jak pomóc poszkodowanym w katastrofie kolegom hodowcom i ich rodzinom. W Polsce jest 45 tys. hodowców gołębi pocztowych.
 Mariusz Matysiak, prezes Sekcji Kościan wraz z kolegami - hodowcami: Witkiem Koniecznym,Pawłem Gidaszewskim, Mariuszem Michalakiem i Bogdanem Sobkowiakiem pojechał na otwarcie katowickiej wystawy. Od wielu lat kościaniacy są bywalcami polskich i zagranicznych wystaw gołębi. W tym roku okręg leszczyński nie wystawiał żadnych ptaków ze względu na zagrożenie ptasią grypą.

 -Zwykle zostawaliśmy na dwa - trzy dni, ale tym razem pojechaliśmy tylko na jeden – mówi z ulgą Matysiak. Do Chorzowa wyjechali w piątek wczesnym rankiem, by zdążyć na oficjalne otwarcie o godz. 14, a już cztery godziny później wracali do domu. O tragedii dowiedzieli się z telewizji. - Nic nie wskazywało, że coś się może zawalić, choć wszędzie na chodnikach leżało dużo zlodowaciałego śniegu... Wystawiało się wielu znajomych, między innymi Józek Czarny ze Skawicy koło Zakopanego, który był w hali w czasie katastrofy. Na szczęście nic mu się nie stało. Miał pierwsze stoisko od wejścia. Akurat w momencie zawalenia się dachu razem z bratem obsługiwali klientów. Stanisław zdążył wybiec z hali, a Józek schronił się we wnęce przy bocznej ścianie i nakrył głowę rękami. Opowiadał mi, że trzask był taki, jakby waliło się jedno ze stanowisk. Potem był huk i trzask łamanej blachy, gwizd puszczających śrub, jakby ktoś strzelał z karabinu maszynowego i silny podmuch powietrza. No i ta przerażająca cisza. Gdy się ocnkął zobaczył zwisające fragmenty konstrukcji. Podniósł się o własnych siłach.

 Katastrofę przeżył też drugi kolega kościaniaków, Tadeusz Szymański ze Wschowy. Jest w szoku i póki co nie chce  rozmawiać. Kościaniacy zamierzają go odwiedzić i podnieść na duchu. Sami odbierali wiele telefonów od kolegów z pracy, sąsiadów i znajomych, którzy wiedzą o ich gołębiarskiej pasji.

 - My też przeżyliśmy szok. Od lat spotykamy się z tymi wystawcami. Gdyby nie to, że wracaliśmy w piątek i my mogliśmy być tam w środku – dodaje Witek Konieczny, wiceprezes Okręgu Leszczyńskiego ds. lotowych. Od 1976 r. należy do Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych.

 Kościaniacy wrócili do domu z zakupionymi na wystawie gołębiami z belgijskiej hodowli van hee.
 - To tak jakbyśmy im uratowali życie – stwierdza pan Mariusz. - Nie wiadomo jednak co z właścicielką hodowli, która nam sprzedała te gołębie...   (kar)


GK nr 6/2006

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (0)

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.191.103.144

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.