Magazyn koscian.net
2010-08-10Operacja na łapu capu
Od stycznia system ratownictwa medycznego w Wielkopolsce ma działać sprawniej - zapowiada Wojewoda Wielkopolski. 114 karetkami pogotowia zarządzać będzie pięciu dyspozytorów. Mieszkaniec powiatu kościańskiego wzywając pogotowie dodzwoni się do dyspozytora w Lesznie, który zdecyduje, którą z podległych mu karetek wysłać na miejsce zdarzenia. Z perspektywy województwa reforma przynieść ma same korzyści, a pacjenci mają nie odczuć zmian funkcjonowania systemu. Optymizmu wojewody nie podziela cześć samorządowców i ratowników medycznych. Protesty budzi także sposób i tempo wprowadzania zmian. Czy nowy system będzie bezpieczny?
Dziś w Wielkopolsce funkcjonuje 31 stacji ratownictwa medycznego. W każdym powiecie znajduje się dyspozytornia i karetki pogotowia. Wzywając pomocy łączymy się z najbliższą stacją pogotowia, która wysyła na miejsce zdarzenia swoją karetkę. Zdaniem wojewody system ten jest zbyt kosztowny i mało elastyczny. Od pierwszego stycznia system ma zostać scentralizowany, dzięki czemu zmniejszą się koszty działania ratownictwa medycznego, a dysponowanie karetkami ma być racjonalniejsze.Nowe zasady
Reforma systemu ratownictwa medycznego - zdaniem jej autorów - nie będzie zauważalna dla mieszkańców. Nadal wzywając pogotowie ratunkowe będą dzwonić pod numer 999 lub pod numer 112. Dziś w powiecie kościańskim oba numery są odbierane w jednym miejscu, co ułatwia wymianę informacji. Po pierwszym stycznia telefon 112 odbierze kościańska straż pożarna, a numer 999 dyspozytor karetek w Lesznie. To on będzie decydował, którą karetkę wyśle na wezwanie.
Dziś bezpieczeństwo powiatu zabezpieczają dwie karetki pogotowia dyżurujące w Kościanie. Jedna typu „S” z lekarzem i jedna typu „P” z ratownikami medycznymi. O ich wykorzystaniu decydują dyspozytorzy w Kościanie. Po pierwszym stycznia dyspozytor w Lesznie będzie mógł swobodnie korzystać z 13 karetek rozlokowanych w pięciu powiatach: kościańskim, gostyńskim, leszczyńskim, rawickim i śremskim. Na terenie powiatu kościańskiego nadal będą rozlokowane dwie karetki, ale tylko karetka typu „S” pozostanie w Kościanie. Karetka typu „P” będzie dyżurowała w Krzywiniu. Do zdarzenia na terenie powiatu kościańskiego dyspozytor w Lesznie będzie mógł wysłać dowolną z 13 karetek rozlokowanych w jego rejonie operacyjnym. Zdaniem wojewody usprawni to działanie systemu i pozwoli lepiej wykorzystać zespoły ratownictwa medycznego.
Centralizacja
O pomysłach wojewody Piotra Florka samorządowcy, dyrektorzy szpitali i ratownicy medyczni dowiedzieli się pod koniec maja. Niespodziewanie poinformowano ich, że za pół roku działający od lat system zostanie zmieniony. Wojewoda zaproponował likwidację dotychczasowych 31 stacji pogotowia i zastąpienie ich pięcioma rejonami operacyjnymi, których siedziby znajdować się będą w dawnych miastach wojewódzkich. Dziś powiatowy dyspozytor medyczny dysponuje dwoma lub trzema karetkami, a w nowym systemie każdy z pięciu dyspozytorów będzie dysponował kilkunastoma lub kilkudziesięcioma, co ma poprawić bezpieczeństwo pacjentów, szczególnie podczas zdarzeń masowych.
- Jako wojewoda patrzę na całe województwo globalnie i muszę dbać o bezpieczeństwo każdego mieszkańca regionu. Nie patrzę na to czy jest to powiat, czy nie. Patrzę na obszar zagospodarowania całościowo, by system mógł dobrze działać – powiedział na majowej konferencji wojewoda Piotr Florek. - Musimy brać pod uwagę czas dojazdu zespołów ratownictwa medycznego do pacjenta, liczbę mieszkańców obsługiwanych przez karetkę oraz jakość świadczonych usług.
Początkowo wojewoda zapowiedział, że ogłoszonych zostanie pięć konkursów na świadczenie usług ratownictwa medycznego, co oznaczało, że rynek mogą przejąć tylko duże podmioty. Kościański szpital, który świadczy usługi ratownictwa dla powiatu kościańskiego ma zakontraktowane dwie karetki. Jeśli chciałby stanąć do nowego konkursu musiałby mieć ich 13 aby zapewnić obsługę pięciu powiatów tworzących rejon operacyjny, którego dyspozytornia znajdować się będzie w Lesznie.
Po licznych protestach pomysł zmodyfikowano. Wielkopolska nadal będzie podzielona na 31 rejonów operacyjnych, co umożliwia wszystkim dotychczasowym stacjom pogotowia przystąpienie do konkursu na świadczenie usług na kolejne trzy lata. Jednak właściciele karetek nie będą nimi zarządzać. O ich wykorzystaniu decydować będą dyspozytorzy ulokowani w pięciu byłych miastach wojewódzkich.
Korzyści
Zdaniem wojewody nowy system zarządzania zespołami ratowników obniży koszty i zlikwiduje nielegalne wyjazdy karetek systemu ratownictwa. Kontrole ujawniły, że w kilku przypadkach zakontraktowane w systemie ratownictwa medycznego ambulanse zamiast dyżurować świadczyły dla swoich szpitali usługi transportowe. Najważniejszą - poza oszczędnościami - korzyścią z reformy ma być racjonalniejsze wykorzystanie karetek.
- Dzisiaj małe ośrodki mają po dwie karetki. Jak się jedna zepsuje, a druga jest na wyjeździe, dyspozytor modli się, żeby nikt nie zadzwonił. Koniec z ręcznym sterowaniem - mówiła podczas majowej konferencji prasowej Agata Blige, kierownik Oddziału Ratownictwa Medycznego w Urzędzie Wojewódzkim. - Taka decentralizacja jest zbyt ryzykowna dla pacjentów.
W nowym systemie dyspozytor będzie miał do dyspozycji kilkanaście karetek i nie będzie ograniczony granicami jednego powiatu. Gdy ,,miejscowe’’ będą zajęte będzie mógł wysłać karetkę z innego powiatu, tak aby pomoc jak najszybciej dotarła do potrzebujących.
Aby system zadziałał uruchomiony zostanie nowy system łączności radiowej, do którego podłączone zostaną wszystkie karetki i dyspozytornie w województwie.
Obawy
Nie tylko oponenci, ale i niektórzy zwolennicy zmian systemu zdziwieni są tempem i formą wprowadzania reformy. Kilka spotkań wojewody z dyrektorami szpitali, starostami, związkami zawodowymi i ratownikami tylko nieliczni ich uczestnicy uznają za konsultacje. W zasadzie ograniczały się do poinformowania najbardziej zainteresowanych, że za pół roku zmienią się zasady funkcjonowania systemu. Oponentom udało się jedynie wywalczyć zachowanie podziału województwa na 31 rejonów operacyjnych, co umożliwia działającym dziś stacjom pogotowia przystąpienie do nowego konkursu na świadczenie usług przez kolejne trzy lata.
- Sposób wprowadzania zmian w takim tempie, w okresie urlopowym, nie jest dobrą praktyką - mówi Piotr Lehmann, dyrektor kościańskiego szpitala. - Jest krzywdzący dla dobrze działających jednostek. Nasze pogotowie funkcjonuje dobrze. Z roku na rok poprawiamy standardy i wyłożyliśmy na to bardzo duże środki.
- Nie mają u nas miejsca żadne z negatywnych zjawisk, które urząd wojewódzki podaje jako przykłady złego funkcjonowania systemu. Ratownictwo medyczne w powiecie kościańskim spełnia wszystkie standardy - dodaje Andrzej Hertmanowski, zastępca dyrektora SP ZOZ.
Aby nowy system zadziałał od pierwszego stycznia przyszłego roku konieczne jest stworzenie od podstaw pięciu dużych dyspozytorni i wybudowanie nowego systemu łączności. Biorąc pod uwagę konieczność stosowania procedur przetargowych, sześć miesięcy jakie pozostało do końca roku może okazać się niewystarczające do wprowadzenia zmian. Urząd Wojewódzki nie widzi jednak zagrożeń i zapewnia, że zdąży z wszystkimi zdaniami.
- W moim odczuciu system wydłuża drogę informacji o zdarzeniu, a więc i czas reakcji służb ratowniczych - uważa Andrzej Ziegler, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Kościanie. - Niezwykle ważnym elementem systemu ratownictwa są dyspozytorzy, którzy powinni znać teren. Nie wiem jak poradzi sobie dyspozytor w Lesznie z nieprecyzyjnym komunikatem osoby wzywającej pomocy z terenu naszego powiatu. Nasz dyspozytor potrafi na podstawie opisu terenu wysłać ratowników we właściwe miejsce. Czy będzie to potrafił dyspozytor w Lesznie, który będzie zarządzał obszarem pięciu powiatów?
- Problem ten rozwiąże nowy system łączności, który będzie identyfikował miejsce, z którego dzwoni osoba wzywająca pomocy - przekonuje Agata Blige.
Optymizmu tego nie podzielają ratownicy. Straż pożarna, pomimo ustawowego nakazu, od pięciu lat nie może się doczekać od operatorów sieci komórkowych szczegółowej lokalizacji osób dzwoniących pod numery alarmowe.
Krok wstecz
Wiele uwag krytycznych pod adresem autorów reformy wysłuchała w Kościanie w miniony czwartek Agata Blige, kierownik Oddziału Ratownictwa Medycznego w Urzędzie Wojewódzkim, która uczestniczyła w uroczystym otwarciu Zintegrowanego Stanowiska Dyspozytorskiego. Stanowisko to powstało za pieniądze samorządów powiatu kościańskiego. Koszt inwestycji wyniósł blisko 460 tysięcy złotych. Jego zadaniem jest usprawnienie systemu powiadamiania służb ratowniczych. W jednym pomieszczeniu pracują dyspozytorzy straży pożarnej i kościańskiego pogotowia.
- Chcieliśmy aby podmioty, które mają zasadnicze znaczenie dla ratowania życia, mogły ze sobą blisko współpracować i bardzo szybko podejmować decyzje - powiedział podczas otwarcia stanowiska starosta Andrzej Jęcz. - O powodzeniu akcji ratowniczej decydują czasem sekundy.
W Zintegrowanym Stanowisku Dyspozytorskim dyspozytorzy straży pożarnej i ratownictwa medycznego przyjmując w jednym miejscu zgłoszenia z numerów: 999, 998 i 112.
- O taką jednostkę zaczęliśmy starać się już w 2007 roku - mówi Jarosław Tomaszewski, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Kościanie - Zainstalowaliśmy nowy agregat prądotwórczy i zbudowaliśmy nową sieć teleinformatyczną. Następnie przyszedł czas na remont pomieszczeń, w których swoją siedzibę znalazło m.in. Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego. Wszystko dzięki wsparciu samorządów.
Takich miejsc wspólnej pracy dyspozytorów pogotowia i straży pożarnej jest w Wielkopolsce siedemnaście. Wszyscy ratownicy podkreślają, że sprawdzają się w działaniu i przyspieszyły proces wymiany informacji i podejmowania decyzji. Nikt nie spodziewał się ogłoszonej w maju reformy systemu, która przesądza, że za pół roku z Kościana znikną dyspozytorzy pogotowia.
- Stworzyliśmy to miejsce w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców naszego powiatu. Nagle okazało się, że polepszyliśmy sytuację tylko na pół roku, bo decyzją wojewody zrobimy krok wstecz. W tej sytuacji czujemy się zwolnieni z obowiązku dalszej troski o działanie systemu - powiedział Henryk Bartoszewski, wójt gminy Kościan, dodając, że trudno będzie teraz przekonać samorządy aby wsparły finansowo programy, których realizacja należy do wojewody.
Agata Blige ripostowała stwierdzeniem, że nikt nie kazał samorządom budować centrum powiadamiania ratunkowego.
- Wynika to z troski o bezpieczeństwo naszych mieszkańców. Niestety, państwo nie nadąża za działaniami samorządów - odparł wójt.
- Z obawą obserwujemy zapowiadane zmiany dotyczące centralizacji ratownictwa medycznego - powiedział starosta Jęcz - W nowym systemie wezwania pod numery 112, 999 i 998 odbierane będą w różnych miejscach, co oznacza stratę cennych sekund na dalsze przekazywanie informacji. Dziś, dzięki naszym staraniom, wszystkie te wezwania odbierane są w jednym miejscu. Decyzją wojewody taki stan będzie trwał tylko pół roku. Z punktu widzenia bezpieczeństwa mieszkańców centralizacja nie jest dobra. Polemizujemy z nowym systemem, bo zakłada on, że ludzie w sytuacjach krytycznych zachowują się w sposób modelowy, a życie niesie sporo niespodzianek i każdy może się pomylić. Rozłączenie dyspozytorów wydłuży czas reakcji na wezwanie.
Czy reforma oznacza zmarnowanie kilku lat starań kościańskich strażaków, ratowników medycznych i samorządowców?
- Nie będą to pieniądze wyrzucone w błoto, bo dzięki tej inwestycji usprawniony został system łączności straży – zapewnia bryg. Andrzej Ziegler. - Miejsce dyspozytora medycznego zajmie zapewne pracownik Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, który będzie koordynował działania policji i straży.
***
Trudno odmówić pomysłowi wojewody racjonalnych przesłanek i nie docenić korzyści, jakie może przynieść nowy system zarządzania karetkami ratownictwa medycznego. Trudno jednak zrozumieć pośpiech wprowadzania tak ważnej dla bezpieczeństwa mieszkańców reformy i brak rzeczowych konsultacji z ratownikami, dyrektorami szpitali i władzami samorządowymi. Zamiast dopracowania szczegółów i usunięcia ewentualnych słabych punktów nowego systemu przed jego wprowadzaniem, czeka nas operacja na żywym organizmie. Znając polskie realia trudno uwierzyć, że w sześć miesięcy uda się rozstrzygnąć przetargi i wybudować pięć dużych dyspozytorni w Poznaniu, Koninie, Lesznie, Pile i Kaliszu lub Ostrowie oraz stworzyć nowy system łączności radiowej dla ratownictwa medycznego. Rozum podpowiada, że pół roku nie wystarczy na wprowadzenie zmian. Pozostaje zatem wiara, że się uda. Ale czy to dobra podstawa organizowania systemu ratownictwa medycznego?
Paweł Sałacki
Jak jest dziś?
W Kościanie dyżurują dwie karetki pogotowia obsługujące powiat: karetka typu „S” z lekarzem i karetka typu „P” z ratownikami medycznymi. O ich wykorzystaniu decydują dyspozytorzy pogotowia pracujący wraz ze strażakami w kościańskim Zintegrowanym Stanowisku Dyspozytorskim. Dodzwonimy się tam wybierając numery 999, 112, 998.
Jak ma być za pół roku?
Wezwanie pod numer 999 odbierze dyspozytor w Lesznie, który będzie decydował o wykorzystaniu 13 podległych mu karetek na obszarze pięciu powiatów: kościańskiego, gostyńskiego, leszczyńskiego, rawickiego i śremskiego. Do zdarzenia wyśle najbliższą wolną karetkę. Jeśli wybierzemy numer 112 kościańska straż przekieruje wezwanie do dyspozytora karetek w Lesznie.
W powiecie Kościańskim nadal będą dyżurowały dwie karetki - jednak w Kościanie pozostanie tylko karetka typu „S”. Karetka typu „P” na stałe będzie dyżurować w Krzywiniu.
Gazeta Kościańska nr 31/2010
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Może i racjonalne, ale dla kościaniaków to faktycznie krok do tyłu