Magazyn koscian.net

12 marca 2014

Opis Kościana (1)

Dr med. Klemens Koehler (1840 – 1901) jest uważany za jednego z twórców kościańskiego regionalizmu. Spisaną przez niego w 1874 roku historię Kościana zaczerpnęliśmy – zachowując pisownię oryginału - z poznańskiego tygodnika „Ognisko”


Opis Kościana oparty na dokumentach historycznych znajdujących się w kościele farnym w Kościanie i na Wspomnieniach Wielkopolski tj. Województwa Poznańskiego, Kaliskiego i Gnieźnieńskiego Edwarda hr. Raczyńskiego.

Historya Kościana, ongi miasta obwarowanego fortecą słynnego wyrobami sukienniczemi, zamierzchłej sięga przeszłości, tak, że nie wiadomo nawet, w którym wieku miasto to, przerzynane Obrą, założone zostało.
Kroniki powiadają, że Sobiesław, książę czeski, widząc, że Polska, podzielona przez Bolesława Krzywoustego między czterech jego synów, osłabiona wojną bratnią, skorzystał z tej sposobności, wtargnął r. 1139 do Polski i wśród błot nadobrzańskich, gdzie teraz Kościan leży, założył warowne stanowisko. Tak pisze nasz dziejopis Długosz, lecz wiadomość ta tylko na wpół prawdziwą, tj. że Sobiesław, wtargnąwszy do kraju naszego, oszańcował się, i może w miejscu, na którem dziś leży Kościan, gdzie już niezawodnie zastał, jeśli nie miasto, to zapewne liczną osadę, gdyż wszystkie niemal wsie w okolicy Kościana sięgają czasów przedchrześcijańskich, o czem świadczą cmentarzyska pogańskie, odkrywane dość licznie z popielnicami np. w Sepnie i innych miejscowościach. Jeśli więc były osady w okolicy Kościana w czasach przedchrześcijańskich, niezawodnie był i Kościan.

Na tych cmentarzyskach, pogańskich sięgających czasów, kiedy to przodkowie nasi palili ciała nieboszczyków, chowając w urnach ich popioły w ziemi, znajdowano resztki węgla wierzbowego i olszowego. Urny znalezione w Sepnie są proste, z gliny, zapewne zawierające prochy uboższej ludności, jedna między niemi odznaczała się atoli misterniejszą robotą, a zewnątrz ozdobiona girlandą. Byłą ona niezwykłej objętości, i zawierała w sobie jeszcze trzy urny mniejsze, z których dopiero w czwartej najmniejszej były popioły zmarłego, - niezawodnie pana ówczesnej wioski.

Kościan w owych czasach był niezawodnie osadą, i z czasem stał się miasteczkiem, a do tego przyczyniło się niezawodnie położenie jego na trakcie z Szląska do Poznania. Kroniki z r. 1238 piszą o Kościanie jako o mieście, a więc przeszło lat 600 temu, jak nasz Kościan jest miastem, i należy niezaprzeczenie do najdawniejszych miast w Polsce. W tym to czasie, Henryk, książę głogowski, potomek Władysława II, któremu ojciec, Bolesław Krzywousty, dzieląc Polskę, w testamencie oddał Łęczyckie, Pomorze, Krakowskie i Szląsk, wtargnął do Wielkopolski i zabrał część tej dzielnicy wraz z Kościanem i nadał duchowieństwu wielkie swobody.

Późniejsze lata historyi Kościana przechodzi kronika milczeniem, nie można się przynajmniej było doczytać nic pewnego, i tylko dla ważnego faktu w dziejach miasta Kościana otworzył kronikarz kartę, mówiąc o murowanym zamku, tak zwanym grodzie, który wznosił się nad odnogą Obry w miejscu, gdzie dziś ujeżdżalnia i spichlerze stoją.
Kościan należał do miast królewskich i był siedzibą starosty kościańskiego, którego, jak Szyc w „Jeografii dawnej Polski” powiada, stanowił Starosta jeneralny, czyli Wielkopolski, który siedem grodów obsadzał, t.j. Poznański, Kaliski, Pyzdrski, Gnieźnieński, Koniński, Keyński i nasz Kościański. Starosta kościański, jako najwyższy urzędnik w powiecie, największą też w nim dzierżył władzę, gdyż prócz przewodniczenia sądom grodzkim, był zarazem głównym stróżem prawa i bezpieczeństwa publicznego, a do wykonywania swej władzy używał, jak każdy inny starosta, straży starościńskiej lub też miejskich pachołków. Starosta miał jako pensyą dzierżawę dożywotnią, a nasz kościański dzierżył Bonikowo, Górostwo, Kurzagórę i inne mniejsze majątki okolicy. Do chwili rozbioru Polski należały te wsie do starostwa, i dopiero za Prus południowych, na początku wieku bieżącego darował król pruski dobra te jakiemuś jenerałowi pruskiemu, a od tego nabyła je rodzina Chłapowskich, bo dziad dzisiejszego ich właściciela, p. Stefana Chłapowskiego kupił ten majątek.

Ale wróćmy do przeszłości Kościana. Może najświetniejszą epoką miasta naszego był wiek piętnasty, bo w tym czasie był Kościan niezawodnie ludnem i bogatem miastem fabrycznem; wyroby jego bowiem sukiennicze słynęły na całą Polskę i po za jej granicami głośne miały imię, jako piękne, trwałe a cienkie. To też nic dziwnego, że fabrykanci innych miast podszywali się pod tę firmę naszych ojców i wyrób słaby sprzedawali za wyrób kościański.
Sukiennicy kościańscy, narażeni przez takie podszywanie się pod ich firmy, żalili się przed Kazimierzem Jagiellończykiem, królem polskim, który, chcąc zabezpieczyć Kościanianów przed stratami, nadał im przywilej, mocą którego nikomu obcego nie wolno sprzedawać swego sukna jako kościańskie, dla pewniejszego zabezpieczenia zaś sukienników kościańskich nadał im herb orła białego z literą C (Casimirus). Herb ten wybijali sukiennicy nasi na ołowiu, jako stempel na każdym postawie sukna. Opieka ta monarchy naszego, okazana sukiennikom kościańskim dowodzi, że wyroby ich musiały zasługiwać na to, aby gorsze fabryki nie dyskredytowały ich dobrego imienia, dowodzi ona i tego, że w Kościanie musiało być wielu takich fabrykantów, bo dla kilku nie byłby król nadawał przywileju.

Powiedziałem wyżej, że w owych czasach musiał być Kościan ludnem miastem, kroniki nie podają pod tym względem bliższych szczegółów, ale tradycya powiada, że Kościan liczył dawniej około 15 tysięcy ludności, czemu można dać wiarę, najprzód ze względu na to, że liczne folusze, które się na Obrze, aż ku wsi Sierakowu rozciągały, bardzo wielu musiały zatrudniać robotników w czasach, w których nie było machin tylko ręczne warsztaty. Świadczyć mogłaby o tem także nasza fara, która za szczupła była dla parafii kościańskiej i dla tego, jak to świadczą dwie obok drzwi pod dzwonnicą w murowane cegły w r. 1542, rozszerzoną została, a nad nią wzniesiony przy tem budowaniu wysoką wieżą, która atoli lat temu 150 z górą zapadła się.

Nasza fara, to historyczna świątynia, pamięta ona lepsze czasy świetności naszej, była świadkiem wszystkich kolei, jakie ojcowie nasi przechodzili; o tem więc niemym, a wymownym świadku pomówię nieco obszerniej.
Fara nasza nie była zrazu taką wielką, jak dziś, nie miała ona bowiem ganków bocznych od ambony aż do wielkiego ołtarza, które przymurowano później, a po bokach od ambony do chóru przystawiono kaplice, które i dziś jeszcze widzimy, t.j. św. Kazimierza, św. Walentego, Matki Boskiej, św. Józefa, św. Barbary i całą zakrystyą. Znacznie więc rozszerzono pierwotną świątynią naszę. Dwie inne kaplice obok dzwonnicy przez zapadnięcie wieży zgruchotane zostały, czego ślady widać dotychczas na murach zewnętrznych.

Że ganki w około kościoła później przybudowano, o tem świadczą filary zastrzałowe wewnątrz się znajdujące, wyraźnie w późniejsze mury wpuszczane. Oprócz tego inny na to mamy dowód. Gdy bowiem w r. 1864 t.j. właśnie przed dziesięciu laty, restaurowano ten kościół, odkryto we filarze przy ławce biskupiej resztki furtki sklepionej, oczywiście więc, że tam był mur zewnętrzny kościelny a w nim furtka, którą księża z przyległego probostwa do kościoła wchodzili. Całe przybudowanie świadczy o wielkiej trwałości pierwotnych murów kościelnych, kiedy w nich wyrąbano teraźniejsze filary i jeszcze pozawieszano nowe sklepienia nad bocznymi gankami.

Co do konstrukcyi, to pierwotny kościół był smukły gotycki – dzisiejszy jest rozwlekły i na zewnątrz niekształtny lecz za to wygodniejszy, bo obszerny. Zwykle mówimy o naszej farze, że świątynia ta w ziemię weszła. Lecz tak nie jest, by gdyby się była z czasem w grunt spuściła, mury byłyby musiały popękać. Ta okoliczność, że teraz po kilku schodach na dół się zstępuje do kościoła, nie dowodzi tego, jakoby kościół ten spuścił się w ziemię, pochodzi to bowiem z wielu innych przyczyn:
Dawniej nie było cmentarza za miastem, wszystkich więc zmarłych chowano na około kościoła, przezco ziemia zczasem się wyniosła nad fundamentem kościoła.
Kościan dwa razy za Szwedów i raz za konfederacyi Barskiej był zniszczony; gruzów z poniszczonych domów nie wywożono za miasto, lecz pozrzucano je po ulicach, przez co się te także nie wyniosły.
Częsta naprawa dachów na kościele również przyspożyła gruzów na około niego.
Ztąd więc ta wyniosłość po nad fendamenta.

Nadmienić mi jeszcze trzeba, że zamożniejszych obywateli chowano w kościele pod posadzką z cegieł; przy ostatniej reparacyi mnóstwo takich grobów odkryto. Dawniej wiele z tych grobów było oznaczonych kamiennemi płytami wpuszczonemi w posadzkę, a na nich były nazwiska zmarłych...

Nasz żołnierz, poeta-historyk Julian Ursyn Niemcewicz podróżował przed 50 laty, po Wielkopolsce, był też i u nas, i wspomina o nagrobku jakiegoś Piotra Langerycy, faktora kapituły, który ma być otoczony 24ma dziećmi z trzech żon. O tym nagrobku już nikt teraz nie wie.

Wspomnijmy teraz o grobowcach, które jeszcze istnieją, aby je przekazać pamięci potomków. Po lewej stronie jest wspaniały pomnik w stylu włoskim Macieja z Bnina Opalińskiego i jego żony Jadwigi z Lubrańcza. Opaliński zmarł 1541 r., a żona jego 1558 r., żyli więc przed przeszło 800 laty. Wystawił im grobowiec ten syn ich Andrzej z Bnina, marszałek i jenerał Wielkopolski, starosta śremski. Zdaje się, że to on kościół rozprzestrzenił, co dowodzi wspomniana data 1542.

Za nagrobkiem tym w tyle filaru zapewne były złożone zwłoki tych pobożnych przodków naszych, lecz je Szwedzi, szukając skarbów, poniszczyli i poburzyli: została tylko jama za filarem a założona kamieniem polnym.
Drugi nagrobek za w. ołtarzem po prawej stronie jest Jana Orzelskiego, starosty kościańskiego i jego ukochanej małżonki Anny ze Strykowa z r. 1595, na nim napis łaciński:
„Małżonkowie wieczną zgodą połączeni.”

Dalszy zaś napis powiada, że pan Orzelski jeszcze za życia sobie i drogiej Annie ten przytułek wczesnego spoczynku wystawił. Nagrobek ten odznacza się pięknym stylem, jest ze staku lecz ozdoby są z czerwonego marmuru, a popiersia państwa Orzelskich z takiegoż kamienia zapewne są ich wiernymi portretami, kiedy za życia jeszcze były wykute. – Tytus Działyński w swoim dziele o rodzie Szydłowieckich umieścił bardzo piękny miedzioryt tego nagrobka. Zasługuje on na to, aby go obejrzeć – piękna to pamiątka! Panowie często bywacie w kościele, lecz za ołtarz rzadko z was kto idzie; radzę zajrzeć i przekonać się jak piękny ten nagrobek.

Dalej za w. ołtarzem jest mała tablica kamienna i przy niej coś w murze nakształt szafki lub schowania. Tu spoczywały pono kiedyś zwłoki 3 miesięcznej Urszulki – ukochanej córeczki tutejszego doktora Grzegorza Pachury Głogowczyka – zmarłej 1644 r.

Naprzeciwko ambony we filarze wmurowana jest tablica drewniana i na niej w płaskorzeźbie dwa piękne dziewczątka małe w powiciu; imię im było Jadwisia i Anna zmarły 1647 i 1649. Nazwisk nie ma: herb pokazuje, że były szlacheckiego rodu. Napis łaciński powiada, że smętni Rodzice nagrobek ten położyli. Za tą tablicą framuga próżna; oczywiście Szwedzi za bogactwami szukając, mur ten wyłamali. (ciąg dalszy za tydzień)

KLEMENS KOEHLER

Powyższy tekst zaczerpnięto z poznańskiego tygodnika „Ognisko” nr 65, 68, 70 i 72 z roku 1874. Opracowanie przedruku „Wiadomości Kościańskie”

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (4)

w dniu 12-03-2014 15:16:38 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Nie sądziłem, że moje rodzinne miasto ma aż tak obszerną historię. Super, że mogłem się tego wszystkiego dowiedzieć. :)

Nie sądziłem, że moje rodzinne miasto ma aż tak obszerną historię. Super, że mogłem się tego wszystkiego dowiedzieć. :)

w dniu 12-03-2014 15:26:47 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

W końcu jakiś konkretny artykuł , podoba mi się :)

W końcu jakiś konkretny artykuł , podoba mi się :)

w dniu 15-03-2014 18:56:34 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

super, czekam na następną część ,zwłaszcza o czasach przed 2 wojną światową i w trakcie.super.

super, czekam na następną część ,zwłaszcza o czasach przed 2 wojną światową i w trakcie.super.

w dniu 16-03-2014 11:48:19 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

A czytać kolega potrafi? To jest tekst z roku 1874.

A czytać kolega potrafi? To jest tekst z roku 1874.

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 18.116.15.22

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.