Magazyn koscian.net
12 Mar 2014Pludry pod lupą
Gacie lub ich brak, halki, kołnierzyki, spódnice, kaftany, jaki i spodnie naszych prababć i pradziadków stały się przedmiotem naukowych badań. Jesienią ma się ukazać kościański zeszyt Atlasu Polskich Strojów Ludowych. - To wielka rzecz – mówi Rafał Rosolski, lokalny badacz naszej odzieżowej przeszłości.
Ciemność, ciemność widzę
Jak ubierali się mieszkańcy wsi powiatu kościańskiego przed stu i więcej laty? Jeszcze kilkanaście lat temu nie było na to wiążącej odpowiedzi. Zespoły ludowe od lat szyły stroje ,,na wyczucie’’, starając się zbliżyć do szamotulskiego wzoru. Kościański oficjalnie nie istniał.
- Tu chyba nic szczególnego nie było. Nie kojarzę... Kościan, to niestety nie Żywiec, czy Kraków – ocenił wówczas jeden z animatorów kultury w powiecie kościańskim.
Poszukiwanie charakterystycznych cech ubioru kościańskich chłopów na łamach ,,GK’’ wywołała wtedy Maria Owsianna z Kiełczewa. Jedenaście lat temu odwiedziła naszą redakcję z fotografią rodzinną z 1909 roku. Na zdjęciu, na tle nieistniejącej dziś już kiełczewskiej stodoły stali weselnicy. Kobiety w ciemnych chustach na głowach, albo w bialuśkich czepkach. Mężczyźni – w ciemnych garniturach. Czy byli kolorowi? Pewnie bardzo, ale czarno-biała fotografia pozwala się tego tylko domyślać. Panna młoda - Jadwiga Mockówna ze Spławia, pan młody - Michał Turkowiak z Gryżyny.
- Dziś nikt już chyba nie pamięta jak wyglądał tradycyjny kościański strój. A tu proszę - na rodzinnym zdjęciu z wesela w czepku i panna młoda i panienki, a mężatki mają na głowie chusty. To trzeba rozsławić, opisać, przypomnieć, bo jeszcze zginie – gorączkowała się wtedy pani Maria (,,Historia z jednej fotografii’’ ,,GK’’ z kwietnia 2003 roku). Opisaliśmy, jak umieliśmy. Ona sama rozsławiała. W autentycznym, kiełczewskim stroju ludowym w 1981 roku pojechała do Jana Pawła II. Stała w nim na Placu Świętego Piotra pamiętnego 13 maja, gdy dokonano zamachu na papieża. Skąd miała strój? Od Marii Pikosz z Kościana. Halki i spódnice Pikosz były istnym skarbem. Nie było to bowiem ludowe przebranie, ale prawdziwy, wyjściowy strój pochodzącej z Kiełczewa pani Marii. Chodziła w nim w niedziele i święta do kościoła i na inne wielkie uroczystości. Na co dzień - w domu i w pracy - też nosiła się ludowo, acz – co oczywiste - skromniej. Była najprawdopodobniej ostatnią osobą w powiecie kościańskim noszącą do końca, i to z dumą, ludowy strój tego regionu. Zmarła w 1995 roku. Całe dorosłe życie związała z Kościanem i choć wielokrotnie próbowano ją ubrać ,,po nowemu’’ nigdy się na to nie zgodziła.
- Ubierać się w te halki i spódnice pomagała jej moja teściowa, a jej siostra – opowiadała nam jedenaście lat temu Elżbieta Pikosz z Kościana. - Pamiętam jak ciocia Marysia stała na środku pokoju, a teściowa to z prawej, to z lewej strony jej tam coś upinała. (…) Nasza dzisiejsza moda, to zero w porównaniu z tym, jak wówczas chodziły ubrane kobiety – oceniła.
Zdjęcie Marii Pikosz w ludowym stroju to unikat. Autentyczne są tam bowiem nie tylko fatałaszki, ale i człowiek (nie przebrany, ale ubrany), a wszystko to na dodatek w kolorze.
Światełko w tunelu
- Jeśli komukolwiek w pamięci został jakikolwiek obraz związany z ludowym strojem naszej okolicy, to zwykle są to ciemne i smutne ubrania – opowiada Rafał Rosolski, kierownik artystyczny ,,Żeńców Wielkopolskich’’. - To dlatego, że najdłużej w strojach ludowych chodziły kobiety i to staruszki, a one – zgodnie z tradycją - ubierały się na ciemno. To jednak nie znaczy, że wszystkie ludowe stroje były ciemne. Opisy Oskara Kolberga przyprawiają o zawrót głowy, tak wiele tam barw. Wszystko wskazuje na to, że im bardziej wstecz, tym było ciekawiej.
Rosolski o strojach ludowych dużo wie. Ludowiznę studiował, a pracę magisterską napisał właśnie na temat kościańskich strojów ludowych. Badania nad naszą odzieżową przeszłością prowadzi od kilku lat. W 2007 roku na łamach ,,GK’’ ukazał się nawet jego apel z prośbą o pomoc w zbieraniu informacji o dawnych strojach.
- Może czytelnicy ,,Gazety Kościańskiej’’ mają gdzieś na strychu stroje swoich prababć i pradziadków. Może mają fotografie, na których krewni są w strojach ludowych. Szukamy wszelkich informacji. Chcielibyśmy sfotografować, opisać lub włączyć do zbiorów zespołu, jeśli rodzina się zgodzi. Byłoby niepowetowaną stratą, gdyby tak cenne przedmioty trafiły w ogień lub na śmietnik - mówił Rosolski (,,Co ludzie powiedzą’’, ,,GK’’ z października 2007 roku).
Od tamtej pory wiedza o tym, w co odziewali się nasi pradziadowie stała się znacznie bogatsza. Udało się nawet kościańskie stroje dla ,,Żeńców Wielkopolskich’’ uszyć. Dwanaście kompletów (sic!). Tworzone przez Rosolskiego od lat zbiory starych ,,ciuchów’’ są już na tyle spore, że kusi o stałą prezentację, i takowa jest planowana w Zespole Szkół w Nietążkowie. Rozpędu nabrały też ostatnio badania.
- Kilkanaście miesięcy temu poproszono mnie o pomoc w redagowaniu Atlasu Polskich Strojów Ludowych wydawanego przez Polskie Towarzystwo Kulturoznawcze. To wielka rzecz. Kościański strój ludowy doczekał się prawdziwie naukowego badania – cieszy się Rosolski.
Naukowe badania Rosolski prowadzi z dr. Joanną Minksztym z Muzeum Etnografii w Poznaniu.
- Pani doktor zajmuje się merytoryczną częścią badań, a ja bardziej pracą w terenie – uśmiecha się Rosoloski. Od kilkunastu miesięcy więc co jakiś czas wciela się w detektywa i rusza w powiat.
- Tak niewiele już zostało w domach i w pamięci, że chwytam się dosłownie każdej nitki – uśmiecha się. - Rozmawiam z ludźmi. Ktoś mówi, że ma jakieś zdjęcie, fartuch, koronkę, rąbek spódnicy i ja już pędzę tam, by pogadać. Może uda się coś zobaczyć, sfotografować, opisać. Tak trafiłem do wspaniałej ani Marii Ślotały, która miała czepki po mamie i teściowej, i nawet po pani, która takie czepki potrafiła robić. Doktor Minksztym w internecie trafia na jakąś wzmiankę o Marii Owsiannej w ludowym stroju na Placu Św. Piotra. Szukałem czegoś o tym i trafiłem na wasz artykuł ,,Historia z jednej fotografii’’ i historię Marii Pikosz. Idę tymi tropami. Zaraz będę dzwonił do muzeum w Kurniku, które ma ponoć drzeworyty przedstawiające kościańskich chłopów. Jeśli są z połowy dziewiętnastego wieku, byłaby to może wizualizacja opisów Kolberga, bo ten nie zostawił niestety żadnych rysunków. Ostatnią sensacją jest odkrycie w zbiorach Muzeum Etnograficznego wykroju kościańskiego, damskiego kabata zrobionego dla tegoż muzeum w 1939 roku. Takiego kroju do tej pory w ogóle nie znaliśmy.
Na razie najmniej wiadomo o męskim stroju ludowym. Mężczyźni prowadzili interesy w mieście i na początku XX wieku na zdjęciach ubrani są już na miejską modłę. Z autentycznych ubrań zachował się chyba tylko kapelusz. Jest w Muzeum Etnografii w Poznaniu. Nie ma nawet zbyt wielu fotografii. Wszystko co tymczasem o kawalerach, ojcach, mężach i dziadkach wiadomo, to to, co opisał Oskar Kolberg. Damskie stroje zdecydowanie łatwiej śledzić. Ludowo ubrane panny i kobiety uśmiechają się do nas ze zdjęć robionych jeszcze w drugim dziesięcioleciu dwudziestego wieku. Niestety, wszystkie są czarno-białe. Każde nowe zdjęcie poszerza jednak wiedzę. Zachowało się też trochę ubrań, ale najczęściej starszych kobiet.
- To co mamy zwykle pochodzi z przełomu wieków, gdy targowiska zalane już były gotowymi materiałami. Szyło się więc z tego, co rzucono na rynek. Wełniaki z samodziału, na przykład jaskrawoczerwone – taki jest w zbiorach Muzeum Etnograficznego w Poznaniu i podobny z Muzeum Regionalnego w Kościanie - zastąpiły spódnice z gotowych, lżejszych materiałów: flaneli, aksamitu, płótna... Nosiło się je w granacie, brązie, czerwieni, zieleni. Na pewno były suto marszczone. Młode panienki nosiły też białe spódnice. Fartuszki do wełniaka były lniane, ale z początkiem XX wieku do strojów ludowych wszedł tiul i ten zastąpił lniane fartuszki. Były jeszcze fartuszki z tafty, satyny i jedwabiu.
Bezcenne tekstylne eksponaty zalegają być może jeszcze na strychach, a te co już trafiły w ręce historyków rozsiane są po wielu ekspozycjach. Kilka rzeczy ma Muzeum Regionalne w Kościanie, kilka Wielkopolskie Muzeum Etnograficzne w Dziekanowicach, sporo Muzeum Etnograficzne w Poznaniu, coś jest w Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu, coś mają ,,Żeńcy Wielkopolscy’’ itd. Rosolski i dr. Minksztym zbierają to wszystko w całość. Wyłania się z tego strój podobny do tego, jaki noszono w Szamotułach, Lesznie, czy innych wielkopolskich miasteczkach, ale badacze Atlasu znajdują też różnice.
- Na przykład czepki w Kościańskiem miały trzy marszczenia, a te w Szamotułach tylko dwa. Inaczej też wyprofilowane było denko kościańskiego czepca. Kryzy – czyli to co przytrzymuje czepiec - w kościańskim tylko przewiązywano. Długie wstęgi ozdobnego materiału zwisały więc kościaniankom aż poza pas. W Szamotułach wiązano je na kokardę. Inaczej też wyglądały kryzy, albo krymy – czyli coś na kształt kołnierzyka. Te kościańskie były zdecydowanie szersze... - wylicza Rosolski.
Tyle na razie. Jakie i czy w ogóle majtki nosiły nasze prababki? Co na nogach i reszcie ciała? Komu wolno było założyć złoty czepiec i ile krów trzeba było za niego dać? Napiszemy pewnie już jesienią.
W blasku reflektorów
Przygotowywany właśnie kościański zeszyt Atlasu Polskich Strojów Ludowych ukazać ma się jesienią tego roku. Czasu na poprawki i nowe rewelacje nie ma więc wiele. Jeśli więc mamy jeszcze jakiekolwiek zdjęcia naszych przodków z tamtych czasów, albo choćby i rąbek prababcinej spódnicy – mamy ostatnią szansę, by wcisnąć je do szacownego opracowania.
- Szukamy starych zdjęć, opisów, albo elementów garderoby. Jeśli macie państwo jakieś informacje, proszę o kontakt pod numerem 607 853 847 – apeluje Rafał Rosolski.
Atlas Polskich Strojów Ludowych ukazuje się od 1949 roku. Wydaje go Polskie Towarzystwo Ludoznawcze. Wyszło już 39 zeszytów. Ten poświęcony powiatowi kościańskiemu najprawdopodobniej będzie 42. Pierwszy zeszyt – wzorcowy – opisał stroje górali szczawnickich. Potem ukazały się kolejno opracowania poświęcone strojom: dolnośląskiemu, rzeszowskiemu, szamotulskiemu (stąd pewnie powszechne w okolicy wzorowanie się właśnie na nim), krzczonowskiemu, kurpiowskiemu Puszczy Białej i łowickiemu. Dalej ,,brano na tapetę’’ stroje: dzierżacki, kujawski, spiski, piotrkowski, pszczyński, pyrzycki, łańcucki, opoczyński, międzyrzecko-babimojski, Górali Śląskich, Zagórzan, sandomierski, biłgorajsko-tarnogradzki, podlaski, kaszubski, sieradzki, warmiński, Krakowiaków Wschodnich, kurpiowski Puszczy Zielonej, świętokrzyski, orawski, Lachów Śląskich, kołbielski, kielecki, Lachów Limanowskich, Górali Łąckich, wilamowicki, rozbarski, cieszyński, Lachów Szczyrzyckich i opolski. W ubiegłym roku ukazał się zeszyt poświęcony strojowi zamojskiemu (110 stron – sic!). Przed kościańskim powinien ukazać się pałucki i suplement do łowickiego. W przygotowaniu znajdują się zeszyty poświęcone strojom spod Łęczycy, Podhala i Bambrów Poznańskich. Oprócz historii stroju zeszyt zawierać będzie między innymi spis garderobianych eksponatów muzealnych, szczegółowe opisy elementów ubioru, ich fotografie, a także fotografie wzornictwa, rozrysowane kroje, zdjęcia ubranych w stare stroje modeli, a także fotografie modeli w strojach zrekonstruowanych. Będą też oczywiście stare fotografie.
- To bardzo ważne dla podtrzymania naszej tożsamości – stwierdza Rafa Rosolski. - Tańce i przyśpiewki ludowe z okolic Kościana nie są tak spektakularne i żywe, jak góralskie. Nasze stroje, choć nie tak ponure, jak się wszystkim zdaje, nie tak strojne, jak na przykład żywieckie, ale NASZE! I młodzież z Żeńców już się z nimi identyfikuje. Lubi tańczyć swój folklor i lubi się w kościańskie stroje ubierać. Gdy szliśmy odbierać przyznany ,,Żeńcom’’ tytuł ,,Zasłużony dla miasta Śmigla’’ zgodnie zadeklarowała, że ubierze się w stroje szamotulskie, bo są im najbliższe. Nasze były wtedy dopiero w przygotowaniu. Rzecz jednak w tym, że młodzi chcieli iść po wyróżnienie jako spadkobiercy naszej kultury. Czują się jej częścią.
Rosolski uważa, że strój ludowy tych ziem z czasem będzie im wrócony. Z niebytu trafi nie tylko na karty szacownego opracowania, ale i na nasze krzyże.
- Jeszcze będziemy od wielkiego święta ubierać się w szyte na wzór babcinych spódniki i dziadkowe jaki – mówi. Cóż, na Zachodzie to normalne. W Niemczech sklepy ze strojami ludowymi znajdują się w centrach miasteczek. Po prostu nosi się je od święta, tak jak piecze się lokalne, tradycyjne ciasteczka. To element kultury. Parafrazując Mikołaja Reja: Niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż kościaniacy nie gęsi i swój strój też mają :) (Al)
GZAETA KOŚCIAŃSKA 9/2014