Magazyn koscian.net
22 listopada 2011Podstawa to słuchanie
Użycie niebezpiecznego narzędzia podczas małżeńskiej kłótni to przypadek ekstremalny. Do takiej sytuacji doszło w październiku. 42-letni mieszkaniec gminy Śmigiel uderzył swoją żonę młotkiem. O tym, co kieruje sprawcą przemocy i sytuacją ofiary z Jackiem Urbaniakiem, specjalistą przeciwdziałania przemocy w rodzinie i specjalistą psychoterapii uzależnień Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego w Kościanie, rozmawia Hanna Danel.
Przemoc domowa to pojęcie, które często występuje w mediach. Co się za nim kryje?
Można się tutaj posłużyć jedną z wielu definicji zgodnie z którą, przemoc to jednorazowe lub powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające prawa lub dobra osobiste członków rodziny, a w szczególności narażające te osoby na utratę życia bądź zdrowia, naruszające jej godność, nietykalność cielesną, seksualność, powodujące szkody na zdrowiu fizyczne i psychiczne, a także wywołujące cierpienie i krzywdy moralne u osób nią dotkniętych.
Żeby zdiagnozować przemoc muszą pojawić się cztery warunki. Przede wszystkim intencjonalność czyli zamierzone działanie, dysproporcja sił, która nie dotyczy zawsze aspektu fizycznego, ale również materialnego, psychicznego, kulturowego i społecznego. Trzeci warunek to naruszanie praw i dobra drugiego człowieka. Jest to na przykład narzucanie komuś własnych poglądów, czy też ograniczanie interpersonalnej przestrzeni. Warunek czwarty to powodowanie bólu i cierpienia. Jeżeli te warunki są spełnione możemy mówić o przemocy.
Definicja ustawowa jest bardzo szeroka. Trzeba pamiętać, że przemoc może mieć różne formy. Najbardziej znaną jest przemoc fizyczna, którą najłatwiej rozpoznać ale równie dotkliwą i będącą często przyczyną tragicznych wydarzeń jest przemoc psychiczna. Często spotykam się z takimi przypadkami. Trafiła do mnie kobieta, która twierdziła, że mąż nigdy jej nawet nie krzyknął i nigdy nie uderzył. Wystarczyło, że miał nóż, którym groził, że ją zabije. Popadła w taką depresję, że targnęła się na życie.
Kolejnymi formami są przemoc ekonomiczna, mówimy o niej wtedy kiedy sprawca nie zaspokaja podstawowych materialnych potrzeb rodziny, odbiera pieniądze lub uniemożliwia podjęcie pracy oraz przemoc seksualna. Należą do niej wszelkiego rodzaju wymuszania na osobie pożycia seksualnego, czy też nieakceptowanych pieszczot lub praktyk seksualnych. Wszystkie te formy mieszczą się w ustawowej definicji.
Od kilku lat pracujesz z osobami uzależnionymi od alkoholu. Jesteś certyfikowanym specjalistą terapii uzależnień. Skąd zainteresowanie zjawiskiem przemocy w rodzinie?
Dużo osób, które trafiają na oddział leczenia uzależnień doświadcza przemocy lub są jej sprawcami. Trzeba jednak pamiętać, że alkohol nie jest przyczyną przemocy, ale usprawiedliwieniem dla jej stosowania. Obecny stan badań wskazuje na to, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy tym, że ktoś pije i jest agresywny. Są osoby, które nie piją, a są sprawcami przemocy. Można jednak powiedzieć o współwystępowaniu tych zjawisk. Oczywiście, uzależnienie od środków psychoaktywnych nie zwalnia z odpowiedzialności za przemoc.
Biorąc pod uwagę warunki jakie decydują o uznaniu jakiegoś działania za przemoc, widać, że nie jest to zjawisko łatwe do zdiagnozowania. Czy można w ogóle mówić o skali problemu?
Można badać wszelkiego rodzaju dane z różnych instytucji mających kontakt z tym zjawiskiem, jak chociażby interwencje policji, czy też niebieskie karty prowadzone przez policję, pomoc społeczną, gminne komisje rozwiązywania problemów alkoholowych, oświatę czy ochronę zdrowia. W moim odczuciu nie daje to jednak pełnego obrazu skali problemu.
Co Twoim zdaniem powoduje, że osoby, które doświadczają przemocy są ze swoimi oprawcami?
Myślę, że ma na to wpływ wiele czynników zaczynając od przekonań kulturowo-religijnych, na przykład - dziecko musi mieć ojca, taki już jest los kobiety i tym podobne, strachu, wstydu czy też rzeczywistej zależności finansowej od sprawcy. Nie można zapomnieć też o miłości i przekonaniu, że będzie jeszcze cudownie. W niektórych środowiskach nadal funkcjonuje przekonanie, że facet ma prawo krzyknąć na kobietę lub jak sobie „zasłużyły”, to może ją uderzyć. Kobiety same potrafią wytłumaczyć sobie agresywne zachowanie partnera, swoim niewłaściwym zachowaniem na przykład - obiad nie był na czas, zła zupa, czy zdenerwowałam go niepotrzebnie. Na szczęście to się zmienia. Kobiety patrzą dziś na siebie inaczej. Są bardziej otwarte, wychodzą z domów, pracują i są przede wszystkim niezależne finansowo.
W powszechnej opinii funkcjonuje przeświadczenie, że przemoc domowa to specyfika środowisk patologicznych, że sprzyjają temu bieda, alkohol, narkotyki. Czy to zjawisko dotyczy także tak zwanych „dobrych domów”?
Jak najbardziej. To, że ktoś jest biedny lub nadużywa alkoholu nie oznacza, że musi byś sprawcą przemocy. Problem dotyczy także osób wykształconych, znakomicie odbieranych przez otoczenie i społeczeństwo, lubianych, które zajmują prestiżowe stanowiska pracy. Ich ofiary często mają problem z udowodnieniem stosowania wobec nich przemocy.
Można mówić o powielaniu schematu „bił ojciec, bije syn”?
Można mówić o wielu koncepcjach na gruncie socjologii czy psychologii szukających przyczyn powstawania przemocy. Myślę, że w tym przypadku bardziej trafne byłoby szukania przyczyn w nurcie psychologicznym. Przytoczony schemat może wyjaśnić teoria społecznego uczenia się. Jeżeli widzimy, że stosowanie określonych na przykład agresywnych, zachowań przynosi korzystne rezultaty, to zaczynamy się ich uczyć i je stosować. Trzeba jednak pamiętać, że nie da się jednoznacznie określić co jest przyczyną stosowania przemocy. Tych przyczyn może być wiele. Jestem zwolennikiem modelu wieloczynnikowego.
Można powiedzieć, że stosowanie przemocy jest przejawem słabości?
Myślę, że przede wszystkim wynika to z wielu deficytów. Mogą one wynikać na przykład ze złych relacji z najbliższymi. Szczególnie gdy oczekiwania innych i nasze potrzeby gdzieś się rozmijają , wtedy pojawia się stres i napięcie. Z czasem zaczyna się to spiętrzać. Gdy do tego dochodzi jeszcze brak pracy, brak pieniędzy, osoba czuje się osaczona i zagubiona. Przestaje sobie radzić. Jeżeli nie szuka pomocy, często zaczyna reagować agresywnie. Próbuje odegrać się na drugiej osobie. Dlatego mówię o modelu wieloczynnikowym. Nie można powiedzieć, że tylko uwarunkowania społeczno-kulturowe, czy jedynie określone cechy osobowości mają wpływ na to, że ktoś staje się sprawcą przemocy w rodzinie..
Cały czas mówimy o mężczyźnie jako sprawcy przemocy. Czy są nimi także kobiety?
Tak, tylko, że mężczyznom trudniej jest się przyznać, do doświadczania przemocy. Często się wstydzą i mają przekonania, które nie pozwalają im szukać pomocy. Coraz częściej jednak spotykam się z sytuacjami, w których to mężczyzna jest „ofiarą”. Kobiety częściej stosują przemoc psychiczną. Miałem kiedyś pacjenta, który był skazany za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad żonę. Okazało się, że żona opowiadała mu ze szczegółami, jak go zdradza i wyśmiewała, że jest kiepski w łóżku. Wtedy sięgał po alkohol i wpadał w furię, niszczył różne rzeczy i stawiał opór policji. Nie umiał sobie z tym poradzić. Trafił do więzienia.
Przemoc domowa to często trwający latami dramat, który rozgrywa się w czterech ścianach. Są jakieś symptomy, które mogą na to wskazywać?
Niestety, nadal funkcjonuje przeświadczenie, że nie powinno się wtrącać w sprawy sąsiadów. Nie wierzę, że w blokach sąsiedzi nie słyszą, gdy mąż krzyczy, żona woła o pomoc, a dzieci płaczą. Ofiary często są przygnębione. Po kobietach widać, że płakały. Często mają ślady na ciele. Zdarza się, że uciekają z domów. Często zdarzają się też takie przypadki, gdy facet dla otoczenia jest jak anioł. Robi to w taki sposób, żeby nikt nie widział i nie słyszał. Bije tak, żeby nie było widać śladów.
Na szczęście katalog instytucji, które mogą interweniować poszerza się. Nie jest to już tylko policja. Niebieską kartę może założyć szkoła, czy pracownicy opieki społecznej. Jeżeli podejrzewa się, że ktoś może być ofiarą przemocy, należy to zgłosić lub dopytać. To kwestia, czy widząc u kobiety podbite oko zapytam ją o to, czy udam, że tego nie widzę. Jeżeli nie zapytam, to się nie dowiem.
Co jest motorem powodującym, że ofiara zaczyna szukać pomocy?
Często jest to zupełna bezradność. Ofiara nie widzi dla siebie szansy i chce się ratować. Dojście do takiego przeświadczenia może trwać lata. Przemoc ma swoje mechanizmy. Jednym z nich jest tak zwany proces wiktymizacji. Mówiąc obrazowo, kobieta wchodząc w związek małżeński ma pewne wyobrażenia. To wszystko pęka, gdy facet staje się agresywny. Pozostaje jednak w związku. Szuka pomocy u rodziny, znajomych, czy w instytucjach. Gdy spotyka się z niezrozumieniem i bagatelizowaniem pewnych rzeczy doznaje wtórnej wiktymizacji. Przyjmuje tożsamość ofiary. Dochodzi do wniosku, że nie potrafi nic zmienić i godzi się z sytuacją.
Mechanizmów przemocy jest kilka. Na przykład syndrom wyuczonej bezradności. Ofiara stara się szukać pomocy, a gdy jej nie otrzymuje to przyzwyczaja się do sytuacji. Dochodzi do tego, że mówi „dzisiaj nie było tak źle, bo uderzył mnie tylko otwartą ręką, nie kopnął”. Innym mechanizmem jest pranie mózgu polegające na izolowaniu, poniżeniu i degradacji. Oprawcy potrafią swoją ofiarę doprowadzać do wyczerpania. Stosują także system nagród i kar. Ofiary często są w pułapce. Gdy ulokowały pieniądze i uczucia, trudno jest im się wycofać i ciągle wierzą, że będzie dobrze. Zdarzają się przypadki, gdy ofiara dochodzi do kresu wytrzymałości, chwyta za młotek, czy żelazko i wali w głowę. Jest dużo kobiet, które odsiadują wyroki w zakładach karnych. Mają problem, żeby udowodnić, że działały w afekcie.
Jak wygląda pomoc ofiarom przemocy?
Osoby, które doświadczyły przemocy oczekują przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa, zrozumienia i empatii. Potrzeba czasu. Nie może być tak, że ktoś do mnie przychodzi, a ja mówię, że mam piętnaście minut i oczekuję, że opowie mi historię, która ciągnie się od dwudziestego roku życia. Pamiętam jak przyszła do mnie kobieta i powiedziała, że chce porozmawiać, bo nikt jej nie rozumie. Okazało się, że poznała męża, gdy dostała się na studia. Powiedział jej, że ma zostać w domu i wychowywać dzieci. Pobił ją, gdy była jeszcze w ciąży. Była z nim przez ponad dwadzieścia lat, aż do momentu, gdy córka poszła na studia. Przyszła po pomoc, bo bała się, że gdy nie ma córki w domu, to mąż ją zabije. Napisała list na 45 stron i chciała to wszystko powiedzieć. Najważniejsze było to, żeby dać jej przestrzeń czasową i powiedzieć, że doświadcza przemocy, i nie jest niczemu winna. Najważniejszy jest czas. To nawet nie jest terapia, tylko rozmowa. Takie osoby często się wycofują. Po fazach napięcia następuje etap „miesiąca miodowego”. Mąż kupuje kwiaty, a ona ma nadzieję, że będzie tak jak kiedyś. Z czasem faza „miesiąca miodowego” skraca się. Czasami trwa godzinę, czasami pół.
A co ze sprawcami?
Zdarza się, że sami przychodzą po pomoc. Rozumieją, że coś się dzieje. Zaczynają nad sobą pracować. Są specjalne programu korekcyjno-edukacyjne, pomoc psychologów i psychiatrów, czasami trzeba zadziałać farmakologicznie. Zawsze zachęcam osoby doświadczające przemocy, żeby wszcząć postępowanie z artykułu 207 kodeksu karnego. Często jest to trudne, bo jak donieść policji na męża, ojca dzieci i ukochanego zięcia? Sprawca może zostać skazany na karę pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat, ale może i być 12lat. Jeżeli dostanie wyrok w zawieszeniu i nakaz udziału w zajęciach korekcyjno-edukacyjne, to jest szansa, że będzie się starał.
Nawet jeśli nie wynika to bezpośrednio z jego woli?
To jest tak jak z uzależnieniami. Często osoby, które są uzależnione od alkoholu nie dostrzegają problemu. Jeżeli sprawca przemocy spotka się z terapeutą i przyjdzie na zajęcia, to coś się dzieje, czy tego chce, czy nie. Może coś się zmieni. Jeżeli nie będzie rozmawiał z nikim, to nie zmieni się nic. Na cud bym nie liczył. Na szczęście w 2010 roku w ustawie wprowadzono zmiany przepisów, które pozwalają na eksmisje sprawcy przemocy z domu.
Jak wygląda dostęp do specjalistów?
To jeszcze kuleje. Myślę, że z czasem będzie coraz lepiej. Powiaty i gminy tworzą programy przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Powstają także zespoły interdyscyplinarne. W przypadku stwierdzenia występowania przemocy w rodzinie, powoływane są grupy robocze, które mogą zajęć się danym problemem. Diagnozowanie problemu może zacząć się w szkole. Wtedy z dzieckiem rozmawia pedagog, psycholog, wzywani są rodzice i coś zaczyna się dziać. W stosunku do sprawcy przemocy pojawiają się konsekwencje. Nie chodzi wcale o to, żeby sprawca musiał zostać skreślony i wyrzucony z rodziny. Może trzeba go wesprzeć, wypełnić deficyty i nauczyć go radzić sobie z emocjami inaczej. Może będzie miał szansę stać się kimś innym.
46/2011
Zgłaszasz poniższy komentarz:
sie znalazł specjalista, od takich uchroń nas panie.