Magazyn koscian.net
2006-03-08 11:25:54Policjanci w spacerówce?
Siedemnaście rowerów, wózek dziecięcy i... samochód polonez - oto nasze zguby. Wszystkie trafiły do Biura Rzeczy Znalezionych w Kościanie
Nie ma tam ani jednej parasolki, rękawiczki czy szalika, choć statystycznie gubimy je najczęściej. Biuro Rzeczy Znalezionych przypomina raczej Biuro Rzeczy Nikomu Niepotrzebnych. Czy przydadzą się policji?
Biuro mieści się w Starostwie Powiatowym w Kościanie przy ulicy Gostyńskiej. Obowiązek prowadzenia go mają wszystkie starostwa. Przejęły go po Urzędach Rejonowych. Kościańskim biurem zawiaduje Beata Ratajczak (tel. 65 - 512 70 67, pokój 211). Zgubione przedmioty zastawiły korytarz nieużywanej części budynku przy Gostyńskiej. Stoi więc jeden przy drugim siedemnaście rowerów. W tym jeden to składak, jedna Ukraina, jeden romet, jeden tak zwany rower damski, a reszta to ,,górale’’, czyli ostatnio najbardziej popularne rowery górskie. Jeden z nich - dziecięcy. Wizualnie nie przypominają rowerów z wystaw sklepowych, ale w dobrych rękach mogłyby jeszcze komuś posłużyć. Ktoś jednak zostawił je na ulicy. Ktoś inny powiadomił o tym policję, ta rower zabrała i nie ustaliwszy do kogo należy, przywiozła do Biura. I tu czekają na swoich właścicieli nawet po kilka lat.
Jak jednak można zgubić samochód?
- Widać można, bo to już drugi w naszym biurze. Kiedyś, jeszcze za czasów działalności urzędu rejonowego, mieliśmy tu starego volkswagena polo. Teraz jest polonez - wyjaśnia pani Beata.
Polonez stoi na parkingu. Ma z pewnością ponad dziesięć lat. Znaleziono go na stacji paliw przy ulicy Poznańskiej w Kościanie, w październiku ubiegłego roku. Policja ustaliła poprzedniego właściciela auta. Ten jednak przedłożył dokumenty świadczące o sprzedaży poloneza. Króla szos kupiła od niego Rumunka. Nie wiadomo gdzie teraz przebywa. Auto stoi i czeka.
- Teoretycznie, jeśli ponosimy koszty przechowywania jakiegoś przedmiotu, mamy prawo domagać się od jego właściciela zapłaty. Jeszcze jednak nikogo rachunkiem nie obciążyliśmy. Koszty przechowywanie rzeczy są znikome, jeśli nie żadne. Przynajmniej teraz.
A biuro co jakiś czas szturmują osoby, którym skradziono rower. Wszyscy jednak wychodzą z magazynu zawiedzeni. Szukają bowiem nowych rowerów, a takich tam nie ma. Bywa, że do Biura przynoszone są portfele z dokumentami. Te długo na właścicieli nie czekają.
- Parasolki? - śmieją się panie w biurze. - Dziś się wyrzuca do kosza. Są tanie. Nikt się raczej nie fatyguje w takiej sprawie...
Do Biura nikt nie przyprowadził jeszcze słonia ani innego zwierzęcia, choć gdyby tu trafiło, trzebaby się nim zająć. Z rzeczy wyjątkowych, trafił do biura plastikowy rewolwer zabawka. Nic poza tym.
- Nudno. Może w wielkim mieście znajdują ciekawsze rzeczy - komentują urzędnicy. Najdłużej, trzy lata, w biurze czeka na właściciela wózek dziecięcy - spacerówka w trudnym dziś do ustalenia odcieniu koloru niebieskiego. Znaleziono go na terenie wojewódzkiego szpitala. Nikt się po niego nie zgłosił i należy przypuszczać że dziecko, które z niego korzystało, już go raczej nie potrzebuje. Wózek jednak czeka.
- Pracujemy właśnie z prawnikiem nad tym, co można z tymi rzeczami zrobić. Zgodnie z prawem, jeśli uda nam się ustalić właściciela, powiadomimy go o tym, że mamy jego zgubę, a on przez rok się po nią stawi lub po dwóch latach bezskutecznych poszukiwań właściciela prawo do znalezionego przedmiotu zyskuje znalazca. Wszystkie przedmioty w biurze dostarczyła nam policja. Nie wiem, czy by się z takiego prezentu ucieszyła - śmieje się pani Beata.
Co na posiadanie wózka dziecięcego, starego poloneza i siedemnastu zdezelowanych rowerów Komenda Powiatowa Policji w Kościanie? - Sprawdziłem i istotnie, prawo zakłada, że możemy stać się właścicielami znalezionych rzeczy. Kilka komend już otrzymało na własność zbiory biur rzeczy znalezionych. Nie ukrywam, że to byłby dla nas kłopot - stwierdza Przemysław Mieloch, rzecznik prasowy kościańskiej komendy policji. - Każdy z przedmiotów byłby wówczas oceniony pod względem przydatności. Wózek w komendzie by się na przykład przydał. Chociażby do akcji w sprawie złodziei damskich torebek. Rowery też do prowokacji mogłyby się nadać, choć lepiej by były nowsze. Starymi złodzieje się za bardzo nie interesują. A polonez, cóż młody nie jest...
Przedmioty wartościowe, a niepotrzebne komendzie zostałyby komuś przekazane, a te bez wartości trafiłyby na złom. Prawdopodobnie decyzję w sprawie niechcianych rzeczy podjąć musiałby komendant wojewódzki. To on bowiem zarządza całym majątkiem policji w województwie. Zanim więc nasze zguby staną się własnością policji, może warto je odebrać z Biura Rzeczy Znalezionych? (Al)
GK nr 10/2006