Magazyn koscian.net
2007-08-28 15:09:05Polmet w sprzedaży
We wtorek, 21 sierpnia, o godzinie 11.26 zlicytowano największą część majątku likwidowanej od 2000 roku Spółdzielni Inwalidów Polmet w Kościanie
Jeśli strony nie zarzucą sądu skargami i zarzutami byli pracownicy Polmetu dostaną pieniądze ze sprzedaży majątku spółdzielni najwcześniej za pół roku, a zwycięzca licytacji ziemię i puste budynki przejmie za jakieś trzy miesiące. - Przy tak wielu wierzycielach wszystkie procedury trwają bardzo długo - zaznacza Iwona Kubińska, wiceprezes Sąd Rejonowego w Kościanie.
Nareszcie
Licytacja majątku Polmetu to już sukces. Wierzyciele czekają na nią siedem lat. Jest ich ponad stu pięćdziesięciu z czego większość to byli spółdzielcy i pracownicy. Pierwsza licytacja odbyła się w lutym 2005 roku. Wówczas zlicytowano działkę (20 tys. metrów kwadratowych) tuż przy biurowcu i dawnej fabryce Polmetu. Stoi na niej niedokończona budowla. Ziemię kupił Piotr Paweł Nowakowski - związany ze znaną w Kościanie firmą Telstar produkującą odbiorniki satelitarne.
- Chcemy zainwestować i postawić tam dość dużą fabrykę. Planowaliśmy rozpocząć budowę jeszcze w tym roku, ale choć jest już dawno po licytacji, wciąż nie jesteśmy właścicielami tej ziemi – wyjaśniał dwa lata temu Nowakowski.
Fabryki do dziś nie postawił. Do dziś, mimo, że półtora roku temu za ziemię zapłacił, właścicielem nieruchomości nie jest. Procesujący się z Telstarem w imieniu wierzycieli likwidator Jerzy Grzesiak wykorzystując procedury prawne skutecznie opóźnia zasądzenie własności. Jak deklarował w rozmowie z ,,GK’’ dwa lata temu, na sprzedaż majątku Polmetu Nowakowskiemu nigdy się nie zgodzi i odwoła się w tej sprawie nawet do Strasburga. Grzesiak od lat zabiega o skazanie swoich poprzedników - likwidatorów spółdzielni - którzy podpisali dla niej bardzo niekorzystną umowę dzierżawną na rzecz Telstaru i o anulowanie tej umowy.
- Im dłużej trwa likwidacja, tym więcej zarobi likwidator, a tym mniej dostaniemy my. Jemu opłaca się czekać, ale nam nie - powtarza zaś od lat małżeństwo Andrzejewskich, byłych pracowników Polmetu. O pomoc prosili już prokuraturę i Krajową Radę Spółdzielczą. Nic nie wskórali, aż z odsieczą przyszedł im poseł Wojciech Ziemniak.
Licytacja
We wtorek, jak i w lutym 2005 roku, Andrzejewscy stawili się na licytacji.
- Tu trzeba być, żeby sąd widział, że nam zależy. I patrzcie, jest nas w sumie koło setki, a przyszło tylko dziesięciu. Tak nie można walczyć - obruszała się Maria Andrzejewska na sądowym korytarzu. Dawni spółdzielcy zbili się w grupkę i podnosili na duchu, że może tym razem się uda. Że może nareszcie dostaną zaległe wypłaty. Panu Janowi spółdzielnia od siedmiu lat zalega z wypłatą trzech i pół tysiąca złotych, Pan Witold czeka na 5 tys. pan Marian na 6 tys., a pan Jerzy na 4 tys.
- Nie zapłacili mi za pół roku pracy. Pół roku pracowałam za darmo i od siedmiu lat czekam, aż dostanę tamte pensje. Tu wszyscy podajemy kwoty bez odsetek, bo z odsetkami to jest jeszcze raz tyle. Mi nie zapłacili jakichś trzech tysięcy siedmiuset złotych. I niechby chociaż bez odsetek mi je dali, byle teraz, a nie za kolejnych kilka lat - mówiła pod salą sądową pani Bożena.
- A ja czekam najdłużej, bo od tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego dziewiątego roku. Z odsetkami to jest już około dwunastu tysięcy złotych - wyliczał pan Stefan.
Licytację opóźniono o kwadrans, bo ktoś w ostatniej chwili zdecydował się wpłacić wadium. To znaczy, że jest dwóch chętnych - wyliczali dawni spółdzielcy, bo jeden już wcześniej wpłacił. Pod salą stał jeszcze jeden zainteresowany kupnem, ale zobaczywszy konkurencję wyszedł.
- Za drogo - komentowali towarzysze.
W licytacji ostatecznie wziął więc udział Meprozet i właściciel Eco-Instalu Jacek Günther - Ślaski. Wartość nieruchomości wyceniono na 1 673 300 zł, a ceną wywoławczą było 1 254 975 zł. Na sprzedaż wystawiono dwie działki o łącznej powierzchni hektara i 725 metrów kwadratowych wraz z zabudowaniami. Meprozet zaproponował cenę wywoławczą, a Ślaski podniósł ją minimalnie, do 1 267 575 zł i na tym o godzinie 11.26 licytacja została zakończona. Na sali nikt nie zgłosił żadnych zastrzeżeń, a opuściwszy ją dawni pracownicy Polmetu, na korytarzu sądowym, powtarzali z ulgą: nareszcie!
Co dalej?
- Stare budynki raczej rozbierzemy i wybudujemy nowe. Chcemy postawić tam fabrykę filtrów. Planowałem rozbudowę firmy pod Poznaniem, ale dyrektor namówił mnie na zakup tego terenu. Miejsce jest dobre - powiedział ,,GK’’ Ślaski.
- To może jeszcze robotę u pana znajdziemy - dopytywali dawni pracownicy Polmetu.
- Czemu nie - odparł właściciel Eco-Instalu.
Do spełnienia takiej obietnicy, niestety, jeszcze daleko. Do wtorku, 28 sierpnia, strony miały możliwość złożenia zażalenia na postanowienie o przybiciu. Jeśli nikt go nie złożył, sąd może wezwać zwycięzcę licytacji do zapłaty (termin -14 dni, ale można przedłużyć go do miesiąca). Dopiero gdy wpłyną pieniądze sąd wydaje drugie postanowienie w tej sprawie - o przysądzeniu własności. Tę decyzję sąd podejmuje na posiedzeniu niejawnym i musi o nim powiadomić wszystkie strony - czyli ponad 150 osób i podmiotów. Każda z tych osób ma prawo złożyć zażalenie. Dopiero więc gdy sąd będzie miał pewność, że wszyscy otrzymali zawiadomienie, a od odbioru ostatniego minie 7 dni, właściciel Eco-Instalu będzie właścicielem majątku dawnej spółdzielni.
- Z praktyki wiemy, że samo potwierdzenie o otrzymaniu zawiadomień przez wszystkich uczestników postępowania potrwa ze trzy miesiące. Czasem trzeba wysyłać po trzy razy - wylicza sędzia Kubińska.
Gdy decyzja o przysądzeniu własności się uprawomocni - dla nabywcy sprawa się kończy. Wierzyciele jednak ciągle czekają. Komornik sporządza plan podziału pieniędzy (potrzebuje na to około trzech tygodni) i sąd wydaje trzecie postanowienie - zatwierdzające plan podziału. Teraz znów trzeba wszystkich wierzycieli o tej decyzji sądu powiadomić i od ostatniego potwierdzenia odczekać dwa tygodnie, aż decyzja sądu się uprawomocni. Jeśli żaden z wierzycieli nie złoży zarzutów - sprawa się kończy i dla wierzycieli. Pieniądze w ciągu kilkunastu dni powinny trafić do tych, którym Polmet zalega. W pierwszej kolejności zapłatę otrzyma komornik i likwidator Polmetu, potem dopiero dawni pracownicy. Jeśli więc nikt nie będzie wnosił zażaleń ani zarzutów, wierzyciele spółdzielni mogą otrzymać pieniądze najwcześniej za pół roku. Przypomnijmy, z powodu zażaleń i odwołań od decyzji sądu składanych przez likwidatora Jerzego Grzesiaka przesądzenie własności na rzecz Piotra Pawła Nowakowskiego, mimo upływu ponad dwóch lat, nie jest jeszcze prawomocne.
- Jak znów zacznie składać zażalenia, to nigdy swoich pieniędzy nie zobaczymy - komentowali gorzko spółdzielcy.
A nad likwidatorem wisi konieczność przeprowadzenia lustracji Polmetu. Krajowa Rada Spółdzielcza dała mu na to pół roku.
- Wniosku w tej sprawie nie złożył i z tego co wiem, koleżanki piszą wezwanie do natychmiastowego poddania likwidowanej spółdzielni lustracji. Inaczej oddamy sprawę do prokuratury - poinformował ,,GK’’ mecenas Urbański z KRS.
Likwidator nie wywiązuje się z tego obowiązku od lat. Obowiązki likwidatora Grzesiak przestanie pełnić dopiero po wykreśleniu spłódzielni z rejestru sądowego, a to, ze względu na toczące się nadal procesy w sprawie dzierżawy Telstaru, potrwać może jeszcze długo... (Al)
35/2007