Magazyn koscian.net
2005-05-11 09:47:41Pomnik dla Niemca
W 60-rocznicę kapitulacji hitlerowskich Niemiec w Czerwonej Wsi mieszkańcy odsłonili miejsce pamięci poświęcone okupacyjnemu zarządcy Friedrichowi Wilchelmowi Wittigowi.
- To był bardzo dobry człowiek - opowiadał pan Czesław.- Nikomu krzywdy nie zrobił. Jak wiedział, że policja przyjedzie na rewizję, dawał znać wszystkim, żeby pochowali co mają nielegalnego. Nie wolno było nam wtedy zabijać świń, ale jak wiedział, że gdzieś było świniobicie, nigdy nie doniósł. Pytał tylko, czy smakowało. Bardzo lubił, gdy ludzie przy pracy w gospodarstwie śpiewali. Zachęcał nas do tego, bo wtedy robiło się wesoło. Pamiętam, jak w czasie dożynek przypięliśmy mu wianuszek do klapy. Jaki był zachwycony. Śmiał się od ucha do ucha, dzieci cukierkami częstował, a dla nas piwo przyniósł. Częstował tak zresztą nie raz. Cieszyło go, że się nam przy nim dobrze żyje.
Pamięć o Wittigu umiera razem z najstarszymi mieszkańcami wsi. Dziś wiadomo tylko, że mieszkał w oficynie. Sam. Był jedynym Niemcem we wsi. Nie chciał uciekać przed Armią Czerwoną. Zanim nadeszła rozdał mieszkańcom świnie. Sowieci przyszli prędzej, niż się ich spodziewano. Po krótkiej, wygranej strzelaninie z niemieckimi żołnierzami spili się i poszli po Wittiga.
- Przyprowadzili Wittiga. O nic nie pytali, ani jego, ani nas. Po prostu zastrzelili. Dostał w głowę - opowiada pan Czesław.
Idąc na śmierć zarządca poprosił Polaków, by pochowali go pod kapliczką poświęconą Maryi Pannie za wsią. Sowieci pochowali go w polu razem z nieznaną nikomu, nagą kobietą znalezioną na łąkach. Minęło pół wieku i opowieściami o grobach niemieckich na polach i w lasach zainteresował się sołtys Brukiewicz. Dzięki pomocy Stowarzyszenia ,,Pomost’’ 10 i 11 sierpnia ubiegłego roku odbyła się ekshumacja zwłok. Wydobyto szczątki 12 osób. Nie udało się ustalić, które były szczątkami Wittiga. Wszystkie pochowano w Poznaniu na cmentarzu na Miłostowie.
Ostatnią wolę Niemca postanowiono więc po sześćdziesięciu latach wypełnić symbolicznie. Pod kapliczką, którą wybrał na swoje miejsce pochówku, ustawiono kamień a na nim przytwierdzono tablicę z polskim i niemieckim napisem, że jest to miejsce poświęcone pamięci tragicznie zmarłego Fredricha Wilchelma Wittiga, zarządcy majątku w Czerwonej Wsi w latach1941-1945. Nazwano tam Niemca przyjacielem Polaków. Między polskim i niemieckim napisem jest krzyż.
- Ten krzyż łączy - powiedział podczas uroczystości poświęcenia tablicy w sołtys Brukiewicz. - Dziś, w sześćdziesiątą rocznicę zwycięstwa nad faszyzmem, wyrażamy życzenie, aby oba narody zbliżyły się do siebie.
Uroczystość odsłonięcia i poświęcenia miejsca pamięci niemieckiego zarządcy była skromna. Uczestniczyli w niej jednak najważniejsi - mieszkańcy Czerwonej Wsi (około 35 osób). Władze samorządowe reprezentował Roman Majorczyk, przewodniczący Rady Miejskiej Krzywinia. Tablicę poświęcił proboszcz Czerwonej Wsi Piotr Piec. Złożono pod nią wieniec i zapalono znicz.
- Dziś, po sześćdziesięciu latach, wypełniamy wolę Wittiga. Datę wybrałem celowo, by udowodnić, że nie wszyscy Niemcy byli źli. Że nie każdy z nich potrafił krzywdzić i zabijać. Byli i tacy, jak pan Wittig - powiedział sołtys.
Niestety, nie udało się odnaleźć krewnych Wittiga. Wiadomo, że urodził się w miejscowości, która dziś jest dzielnicą Hanoweru. Tamtejszy magistrat nie ma o nim żadnych informacji. Poszukiwaniem krewnych Niemca zajmuje się Czerwony Krzyż.
ALICJA MUENZBERG
GK nr 19/2005