Magazyn koscian.net
09 Gru 2014Pomyśl zanim zapłacisz
- Nie wchodziłem na taką stronę internetową, a filmu nawet nie widziałem – mówi pan Paweł z Kościana. W listopadzie w swojej skrzynce na listy znalazł wezwanie do zapłaty 470 złotych za bezprawne rozpowszechnianie „Drogówki”
Przeciętny użytkownik
- Jestem użytkownikiem internetu, ale przeglądam tylko strony. Filmów i muzyki nigdy nie ściągałem – mówi pan Paweł.
Wezwanie do dobrowolnej zapłaty 470 złotych za rozpowszechnianie filmu „Drogówka” w sieci peer to peer za pośrednictwem sprzętu elektronicznego, najpierw go zdziwiło, a później zbulwersowało. Kancelaria dała mu siedem dni na uregulowanie płatności.
„Żądane odszkodowanie ma charakter ugodowy, ponieważ pełna opłata licencyjna za możliwość rozpowszechniania w Polsce ww. utworu w Internecie za pośrednictwem sieci P2P wynosi 15 000 złotych.” - stwierdzono w przedsądowym wezwaniu do zapłaty w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa.
- Nawet nie wiem skąd kancelaria miała moje dane – stwierdza kościaniak.
Pan Paweł jest jednym z tysięcy internautów, którzy rzekomo mieli się dopuścić piractwa w sieci. Prawnicy w imieniu producentów filmowych ścigają użytkowników internetu za rozpowszechnianie różnych filmów m.in. „Czarny Czwartek”, „Obława”, „Lech Wałęsa. Człowiek nadziei”, „Być jak Kazimierz Deyna”.
Podejrzenie to nie zarzut
Pismo z kancelarii Glass-Brudziński rozpoczyna się od informacji o postępowaniu karnym prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową w Pruszkowie. Podana jest sygnatura akt i konkretny artykuł z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Sprawie wezwań do zapłaty przyjrzały się ogólnopolskie media. Wśród nich był „Dziennik Internautów”. Z jego ustaleń wynika, że: „kancelaria Glass-Brudziński posłużyła się postępowaniem karnym, aby zdobyć faktyczne dane abonentów kryjących się za adresem IP. To nie oznacza, że ci abonenci faktycznie zrobili coś złego. Oznacza to tylko, że ich dane ustalono w toku postępowania, co nie jest jednoznaczne z postawieniem tym osobom zarzutów”. Z ustaleń dziennika wynika, że wśród osób, które dostały pisma z kancelarii są osoby, które nie wiedzą czym jest P2P.
Płacić czy nie płacić? - to podstawowe pytanie, jakie zadają sobie adresaci pism. „Dziennik Internautów” twierdzi, że warto zachować zimną krew. W przypadku korzystania ze wskazanej w piśmie sieci pisze o możliwości rozważenia zawarcia ugody. „Nie płać jeśli nie masz pojęcia, dlaczego dostałeś to pismo. Nie daj sobie wmówić, że możesz odpowiedzieć za cudze naruszenia” - donosi gazeta.
Oczekiwanie na odpowiedź
Mieszkaniec Kościana nie zlekceważył wezwania do zapłaty przesłanego przez kancelarię prawną. Nie przelał jednak na wskazane konto kwoty 470 złotych. Odpisał, że płacić nie zamierza, ponieważ nigdy nie korzystał z podanej w wezwaniu strony internetowej.
- Chciałbym przestrzeń innych, że takie pismo mogą otrzymać – mówi pan Paweł. - Czekam na odpowiedź z kancelarii. Może przypadkowo coś zrobiłem. Jak ja mam cierpieć, to niech chociaż inni unikną mojego błędu. (h)
GK nr 47 2014
Zgłaszasz poniższy komentarz:
Ja uważam, że nie jest ścigane tyle samo ściągnięcie co dalsze rozpowszechnianie ściągniętego filmu. A np. rozpowszechnianiem jest udostępnianie w sieci posiadanych na swoim komputerze plików. Nie bez przyczyny wszelkie portale typu P2P tak ochoczo do tego namawiają, stosując rozliczne bonusy.