Magazyn koscian.net

2008-05-06

Poniedziałki w kinie

Na początku lat siedemdziesiątych rzeczywistość była szalenie trudna. Głęboki kryzys społeczny trwał już długo i jeszcze długo nie miał się skończyć. I właśnie wtedy, kiedy wyrwanie płytki z muzyką Beatlsów to był spory wyczyn, pewien osiemnastolatek, uczeń Technikum Energetycznego w Poznaniu i pasjonat kina, wpadł na pomysł, żeby założyć w Kościanie Dyskusyjny Klub Filmowy

Dziś Wiesław Wichtowski mieszka w Portugalii, gdzie wyjechał w przededniu wprowadzenia stanu wojennego. Tam żyje i pracuje jako operator filmowy i fotograf. Do Polski wpada tylko na chwilę. Ale tamten czas pamięta bardzo dobrze.

- Po pierwsze, nie było nic. Po drugie, nie można było nic robić – i to było najgorsze – mówi. – Do tego, że nie było nic w zasięgu ręki, jeśli chodzi o dobra kulturalne, ludzie się przyzwyczaili. To, że nic nie można było zrobić, że był taki konformizm, że niby wszystko jest OK, było trudniejsze do przeskoczenia.

Jedynymi odskoczniami były muzyka i teatr. Telewizja była w rękach władz. Istniały w Kościanie dwa kina: Słowianin i przyzakładowy Cukrownik, ale serwowały one taki program, jakiego życzyła sobie władza. Najgorszym dniem tygodnia był poniedziałek, bo wtedy zupełnie nie było co robić. W telewizji był teatr, a kina były zamknięte. To, co się w tym czasie – i w ogóle – dzieje z młodzieżą, nikogo nie interesowało. A ona szukała miejsc do spotkań, bo warunki mieszkaniowe uniemożliwiały życie towarzyskie.

- Młodzi ludzie mogli tylko siedzieć na poręczach mostu nad Obrą obok kina Słowianin, popijać „wodę sodową”, palić papierosy, oglądać przechodzące dziewczyny – uczennice z pobliskiego liceum i przejeżdżające samochody, czasem zagraniczne. Ja próbowałem ten czas zagospodarować. Ponieważ byłem pasjonatem kina i w ogóle sztuki, fotografii, dziennikarstwa, doszedłem do wniosku, że ten dzień, kiedy kino jest zamknięte, warto by wykorzystać i przygotować specjalny program z myślą o młodych ludziach – opowiada Wiesław Wichtowski.

Tymczasem rok 1972 został okrzyknięty Rokiem Filmu w Wielkopolsce. Była to szeroko zakrojona, długofalowa inicjatywa, której celem było upowszechnianie w regionie kultury filmowej. Od początku była ona połączona z ogólnopolską akcją ZMS pod hasłem „Z filmem na Ty”. I właśnie w związku z tymi przedsięwzięciami udało się namówić kierownictwo kina Słowianin, żeby zrobić coś także w Kościanie i władze powiatowe, żeby w tym pomogły. Udało się wszystkich przekonać, że w kinie, które w poniedziałek stoi puste, można zrobić udany seans, a nawet dwa. Kino Słowianin zgodziło się na wynajmowanie sali, zaczęto sprowadzać kopie z Centrali Wynajmu Filmów. Powiatowy Zarząd ZMS – współorganizator DKF-ów, rozprowadzał bilety i zaproszenia.

- Najważniejszą rzeczą w tym wszystkim i najważniejszym powodem powodzenia tej całej sytuacji, którą udało się wówczas stworzyć, był fakt, że komuś się chciało – mówi Wiesław Wichtowski – Bo jeżeli komuś na czymś zależy i mu się chce, to udaje się pokonać wszystkie trudności. Byłem w takiej szczęśliwej sytuacji, że udało mi się przekonać do moich pasji i do słuszności moich pomysłów także innych ludzi. Bez ich pomocy nie udało by się tego wszystkiego zrobić. Wszystko zawsze zależy od ludzi.

Pierwszy miesiąc, może dwa, były czasem nieufności. Ale przychodziło coraz więcej widzów. Ludzie przekazywali sobie z ust do ust, że w poniedziałkowy wieczór dzieje się coś ciekawego, że warto to zobaczyć, bo jest fajny film, pewnie będzie prelegent a może nawet przyjadą aktorzy. Wkrótce się okazało, że DKF „Impuls” jest strzałem w dziesiątkę. Bardzo szybko poniedziałkowe wieczory w kinie Słowianin stały się nie tylko modne, ale też potrzebne. Na dwóch poniedziałkowych seansach, o 18. i 20., było więcej ludzi, niż przez wszystkie pozostałe dni tygodnia. Kino było zawsze pełne. Często się zdarzało, że godzinę przed seansem pod kinem ustawiała się kolejka, aby ewentualnie złapać resztki nierozprowadzonych zaproszeń. Chętnych zawsze było więcej niż miejsc.

- Kompletna szarzyzna, która panowała na ulicy i w ubiorze, i na twarzach, przygnębienie i absolutna beznadzieja troszkę zelżały dzięki temu, że w poniedziałek można było pójść na film. Wielu młodych ludzi zmieniło się dzięki tym spotkaniom w kinie – wspomina inicjator poniedziałkowych seansów.

Zarówno Centrala Wynajmu Filmów, która posiadała kopie i udostępniała je komu chciała, jak i Wojewódzki Zarząd Kinematografii były z tej sytuacji zadowolone, bo zarabiały, nic właściwie nie robiąc. Wszystko organizowała grupka zapaleńców. Zdarzały się wpadki, kiedy sala pełna widzów oczekiwała na przyjazd filmu, a ten nie mógł dotrzeć. W końcu przyjeżdżał pociągiem 15 minut przed seansem. Ale raz czy dwa film nie dotarł. Jednak udało się też doprowadzić do kilku rzeczy graniczących z cudem, bo przebudowano kino i powstała sala z mini sceną z przodu. Wszystko to wymagało ogromnych starań. Bardzo ściśle współpracowano z Dyskusyjnym Klubem Filmowym z Centrum Kultury „Zamek” w Poznaniu.

- Z perspektywy czasu nawet nie chcę myśleć, czy podjąłbym się po raz drugi organizowania tego typu działalności, ponieważ to było występowanie przeciwko wszystkim. Nikomu się specjalnie nie podobało, że taki długowłosy sobie coś wymyślił, zamiast spokojnie siedzieć cicho. Ale z drugiej strony jeszcze dzisiaj spotykam ludzi, którzy pamiętają tamte czasy i twierdzą, że to był najpiękniejszy okres w życiu Kościana, jeśli chodzi o kulturę, i że żałują bardzo, że w tej chwili tego nie ma – mówi Wiesław Wichtowski.

Założenie było takie, że repertuar poniedziałkowy musi być inny od tego, co można na co dzień zobaczyć w telewizji czy w kinie w pozostałe sześć dni tygodnia. Wybierano takie filmy, których nie było w normalnym rozpowszechnianiu, albo które do takiego miasta jak Kościan docierały po roku czy dwóch od premiery. Nie zawsze się to udawało. Często trzeba było długo przekonywać różnych ludzi, że warto pokazać na przykład film przedstawiający życie młodych ludzi na Zachodzie. O wiele tytułów trzeba było toczyć ciężkie walki. Ale lista filmów, jakie mogli zobaczyć ludzie przychodzący na kościańskie DKF-y, naprawdę robi wrażenie. Wśród wielu innych pokazano „Szepty i krzyki”, „Jak w zwierciadle” i „Źródło” Bergmana, „Absolwenta” Mika Nicholsa, „Konformistę” Bertolucciego, „Iluminację” Zanussiego, „Ostatni seans filmowy” Petera Bogdanovicha, „Sól ziemi czarnej” i „Perłę w koronie” Kutza; Kazimierz Kutz uczestniczył zresztą w pokazach swoich filmów.

Trzeba było oczywiście wyświetlić kilka wskazanych odgórnie rzeczy w ramach Dni Filmu Radzieckiego, no i zawsze przychodził na seanse ktoś, kto kontrolował, co jest mówione i pokazywane. Ale udało się też na przykład zorganizować cykl „Amerykańska rzeczywistość”, w ramach którego pokazano pięć filmów opowiadających – co też jest wymowne – o konfliktach wewnętrznych społeczeństwa Stanów Zjednoczonych, m.in. „Narkomanów” Jerzego Schatzberga.

Często pokazywano filmy naprawdę trudne, nierzadko wywołujące szok czy zdziwienie. Dbano więc o to, żeby widzowie przed seansem zyskali pewną wiedzę, która pozwoli im zobaczyć więcej.

- Zdawałem sobie sprawę, że normalnemu zjadaczowi chleba, który przyjdzie na film odrobinę bardziej skomplikowany, warto i trzeba pewne rzeczy przybliżyć i wyjaśnić. Występowałem więc przed seansem i tłumaczyłem wiele spraw, na pewne rzeczy zwracałem uwagę – opowiada Wichtowski.

A po projekcjach dyskutowano na temat obejrzanych filmów. Zapraszano na poniedziałkowe spotkania także zawodowych prelegentów, dziennikarzy, ludzi związanych z filmem itd. To był czas, kiedy trudno było wyrwać z Warszawy kogokolwiek związanego z teatrem czy filmem, a gośćmi kościańskiego DKF-u byli np. aktorzy Urszula Sipińska, Andrzej Rosiewicz, Leszek Lotocki i Tadeusz Wojtych; teoretyk i historyk filmu Alicja Helman czy Irena Dziedzic – najpopularniejsza wówczas osoba w polskiej telewizji.

DKF działał w 1972 i 1973 roku. Łącznie zorganizowano około stu seansów, na których pokazano kawał dobrego kina, a to podniosło poprzeczkę oczekiwań widzów.

Czy dzisiaj można by wrócić do formuły takich spotkań i czy miało by to w ogóle jakiś sens?
- W formule, w której my działaliśmy, w tej chwili nie można by tego robić, bo dziś następnego dnia po ukazaniu się filmu można sobie kupić płytkę, albo legalnie lub nielegalnie ściągnąć kopię z Internetu – ocenia Wiesław Wichtowski – Nie znaczy to, że tego pomysłu nie można by reaktywować. Ale nie w kinie, które ma 400 miejsc, a w takim, które ma ich 60 czy 80 i w którym są lepsze warunki niż te, które posiadamy we własnym domu. Repertuar musiałby być bardzo staranie dobierany, tak jak wtedy. Warunkiem powodzenia byłaby również charyzma tego, który by to robił. Mimo wszystko ludzie nie przestaną chodzić do kina. Samotne oglądanie filmów jest bez sensu, bo człowiek jest zwierzęciem stadnym i liczy się dla niego tylko wspólne przeżywanie.

AGNIESZKA WRÓBLEWSKA

GK 19/2008

Już głosowałeś!

Zobacz także:


Komentarze (3)

w dniu 07-05-2008 08:22:23 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Łaz się w oku kręci. Ambitne kino z dyskusją! To se ne wrati

Łaz się w oku kręci. Ambitne kino z dyskusją! To se ne wrati

w dniu 09-05-2008 22:20:03 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Piękna opowieść o przeszłości. Nie pochodzę z tego urokliwego miasteczka, ale widzę, że wiele działo się w Kościanie!!!! I całe szczęście, że są ludzie, którzy o tym przypominają mieszkańcom!!! Dziękuję, Pani Agnieszko!

Piękna opowieść o przeszłości. Nie pochodzę z tego urokliwego miasteczka, ale widzę, że wiele działo się w Kościanie!!!! I całe szczęście, że są ludzie, którzy o tym przypominają mieszkańcom!!! Dziękuję, Pani Agnieszko!

w dniu 09-05-2008 22:41:08 napisał:
zgłoś komentarz
×
Zgłaszasz poniższy komentarz:

Wiecie czego mi najbardziej brakuje w Kościanie....??? K I N A !!!!!! Byłoby cudownie, gdyby tradycja Pana Wichtowskiego była podtrzymywana!!!! :) Pozdrowienia!!!

Wiecie czego mi najbardziej brakuje w Kościanie....??? K I N A !!!!!! Byłoby cudownie, gdyby tradycja Pana Wichtowskiego była podtrzymywana!!!! :) Pozdrowienia!!!

STOP HEJTOWI - PAMIĘTAJ - NIE JESTEŚ ANONIMOWY!
Jeśli zamierzasz kogoś bezpodstawnie pomówić, wiedz, że osobie pokrzywdzonej przysługuje prawo zgłoszenia tego faktu policji, której portal jest zobligowany wydać numer ip Twojego komputera: 3.141.35.27

Internauci piszący komentarze ponoszą za nie pełną odpowiedzialność karną i cywilną. Redakcja zastrzega sobie prawo do ingerowania w treść komentarzy lub ich całkowitego usuwania jeżeli: nie dotyczą one artykułu, są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, naruszają normy prawne lub obyczajowe.

Dodaj komentarz
Powrót do strony głównej
×

Dodaj wydarzenie

Wydarzenie zostanie opublikowane po zatwierdzeniu przez moderatora.

Dane do wiadomości redakcji
plik w formacie jpg, max 5 Mb
Zgłoszenie zostało wysłane - zostanie opublikowane po akceptacji administratora.
UWAGA: W przypadku imprez o charakterze komercyjnym zastrzegamy sobie prawo do publikacji po uzgodnieniu ze zgłaszającym opłaty za promowanie danego wydarzenia.